Rozpoczął się proces dwóch mężczyzn oskarżonych o próbę kradzieży audi z parkingu przy ul. Dąbrowskiego w Iławie. Sprawcy zostali zatrzymani dzięki szybkiej reakcji przyjaciół właściciela samochodu.
Niedziela, 6 maja tego roku. Około godziny 23 młody mężczyzna szedł do swojego audi A4 zaparkowanego koło bloku. Za chwilę miał pojechać do kolegów, z którymi się umówił. Iławianin mocno się zdziwił, gdy zobaczył, że przy jego samochodzie stoi mężczyzna próbujący otworzyć drzwi od strony kierowcy.
– Początkowo myślałem, że to któryś z kolegów robi sobie żarty, ale gdy podszedłem bliżej, ten mężczyzna zaczął uciekać – mówił przed sądem Rafał [nazwisko do wiadomości redakcji].
Właściciel audi rzucił się w pościg za uciekinierem. Szybko okazało się, że była to odważna i bolesna decyzja.
– W pewnym momencie ten człowiek się zatrzymał i zaczął na oślep uderzać mnie po głowie jakimś przedmiotem. To chyba był śrubokręt – zeznawał poszkodowany, który w wyniku doznanych ciosów miał rany kłute głowy oraz rozcięcie w okolicach skroni.
KOLEGA NAMIERZYŁ
DRUGIEGO ZŁODZIEJA
Podejrzany zdołał uciec, a pan Rafał zadzwonił po swoich kolegów. Powiedział im, co się stało i poprosił o pomoc. Ci mieli wezwać policję oraz jeździć po ulicach Iławy w poszukiwaniu podejrzanych samochodów. Dlaczego? Ponieważ w trakcie całego zdarzenia z osiedla z piskiem opon uciekło jakieś auto. Poszkodowany podejrzewał, że złodziej miał pomocnika. I się nie pomylił...
Jeden z przyjaciół pana Rafała pojechał na osiedle Lubawskie, śledząc auto na brodnickich numerach rejestracyjnych, ale to był zły trop. Drugi udał się na ul. Dąbrowskiego.
– Na wysokości ronda przy markecie zauważyłem światła samochodu wyjeżdżającego w kierunku Zalewa. Dogoniłem je i śledziłem aż do Woli Kamieńskiej. To był volkswagen polo o rejestracji zaczynającej się od CGR (powiat grudziądzki – red.) – mówił świadek.
Tajemniczy volkswagen nagle zatrzymał się na polnej drodze, ale po chwili ruszył w stronę Iławy.
– Chyba zauważył, że go śledzę. Zawrócił i pojechał w kierunku Tynwałdu. Poruszał się po całej drodze z coraz większą prędkością, a z samochodu zaczęły wydobywać się iskry i dym. Wreszcie zatrzymał się na poboczu i wtedy dojechała policja, z którą cały czas miałem kontakt telefoniczny, bo w radiowozie był Rafał.
CHCIAŁ UKRAŚĆ
ALE NIE POBIŁ?
Policjanci natychmiast zatrzymali kierowcę volkswagena, 32-letniego Adriana C. Kilkanaście godzin później wpadł też Piotr J. (27 l.), czyli ten, który kradł audi. Obaj są z Łasina. Trafili do aresztu, gdzie przez pięć miesięcy czekali na rozprawę. Proces rozpoczął się w piątek 5 października.
J. przed sądem przyznał się, że przyjechał do Iławy, by ukraść audi, ale nie przyznał się do pobicia poszkodowanego. Z kolei C. cały czas twierdził, że z tą kradzieżą nie miał nic wspólnego, a do Iławy przyjechał do dziewczyny. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego uciekał.
Na koniec rozprawy sędzia Zbigniew Chmielewski zdecydował się, na wniosek obrony, wypuścić Adriana C. na wolność. Argumentował to tym, że kluczowi świadkowie zostali już przesłuchani, a samemu oskarżonemu grozi co najwyżej kara więzienia w zawieszeniu (jego rola w tym przestępstwie była mniej znacząca). 32-latek został objęty dozorem policji i ma zakaz zbliżania się do poszkodowanego i świadków.
Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Kolejna rozprawa odbędzie się jeszcze w tym roku.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Oskarżeni nie wiedzą, co to skrucha