W małej galerii przy ratuszu w Iławie prezentowana jest wystawa zdjęć „Przez moje okna”. To kolejny projekt Czesława Wasiłowskiego, który pokazuje środowisku fotograficznemu, że sztuka powinna być tam, gdzie są ludzie. Fotografia w Iławie ma się dobrze tak długo, jak żyje Czesław Wasiłowski... Niestety.
Gdzie są ludzie? Nie w internecie, ale na ulicy Iławy! Tak! Sztuka powinna opowiadać ludziom o nich samych. Powinna utrzymywać kontakt z odbiorcą, jeśli go straci – traci również sens. Bo szuflady są pełne sztuki dla sztuki, którą żaden człowiek nigdy się nie zainteresuje.
Wystawa zorganizowana przez Iławskie Centrum Kultury przedstawia zapomniane już budynki, ulice, zdarzenia z historii miasta. Nie jest to modna ostatnio Iława przedwojenna, ale ta współczesna, choć przecież tak bardzo zapomniana.
Jedno ze zdjęć pokazuje np. otwarcie iławskiego McDonalda. Młodzież powie, jak to!? Na początku lat 90. młodzi zakochani chodzili na milkshaki i hamburgery do restauracji Mr Smarty’s na iławskiej starówce. Wystrój przypominał McDonalda, obsługa też. Zachód zajrzał do Iławy na kilka lat.
Tłum na otwarciu pozostaje zagadką dla wielu przechodniów oglądających to zdjęcie. Niewielu pamięta tę restaurację, jeszcze mniej pamięta jej otwarcie.
Inne zdjęcie to przedwojenna kamienica u zbiegu ul. Sobieskiego i Królowej Jadwigi. Na dole przez długie lata mieściła się składnica harcerska. Młodszym czytelnikom wyjaśnię, że był to sklep, w którym harcerze kupowali mundury, menażki, gwizdki, pasy, bidony i całą resztę sprzętu potrzebnego harcerzowi. PRL to był taki dziwny ustrój, że harcerze mieli własne sklepy!
Kamienica ustąpiła miejsca blokowi, w którym mieści się bank, kilka małych sklepów i pizzeria.
Dużą część wystawy zajmują zdjęcia ratusza z czasu jego remontu na potrzeby urzędu miasta. Mija już ponad 25 lat, od kiedy ratusz przeniósł się z budynku przy szpitalu do dawnego, przedwojennego obiektu.
Na zdjęciach Wasiłowskiego, który to przytomnie uwiecznił dla następnych pokoleń, można zobaczyć ogryzek, którym przez długie lata był ratusz. Pozbawiony wieży, bocznych skrzydeł i obdarty z majestatu ratusza, pełnił funkcję spółdzielczego domu handlowego. Można tam było dostać bieliznę (jak wspominają niektórzy, w okolicach gabinetu burmistrza) i różne inne artykuły.
Trudno w to dziś uwierzyć i wystawa Wasiłowskiego to przypomina. Tak niedawno, a jednak tak dawno. Na jednym ze zdjęć na dachu ratusza widnieje duży napis Społem. Kolejne zdjęcia pokazują przeobrażenie budynku w obecny ratusz. Ile pracy włożono, by obiekt choć trochę przypominał ten przedwojenny? Inna sprawa, że jakość prac a może materiałów była na tyle niska, że dziś ratusz ponownie wymaga remontu. Z drugiej strony może to remont sprzed 25 lat jest przyczyną problemów z ratuszem, ale jego wiek? Czy od ponadstuletniego budynku można oczekiwać, że będzie się dobrze trzymał?
Przecież ratusz w 1945 r. był w ogromnym stopniu spalony, stał tak długie lata, bez dachu, na mrozie i deszczu. Wilgoć weszła w każdą szczelinę, rozsadzając na mrozie każdą cegłę…
Jeszcze inne zdjęcie pokazuje budynek obecnej restauracji Kaper nad Małym Jeziorakiem. Puste okna, obdrapane ściany straszyły przez kilkadziesiąt lat. Za budynkiem, osłonięta krzakami, cieszyła się wolnością iławska młodzież, która spożywała w tym miejscu napoje wysokoprocentowe i inne używki. Wśród dzieci i dorosłych krążyły legendy o opuszczonym budynku stajni, w którym podobno spotykają się narkomani.
Najciekawszym zdjęciem na wystawie jest fotografia plaży przy Kormoranie z połowy lat 80. Co kierowało twórcą tej kuriozalnej plaży? Betonowy brzeg z metalowym płotkiem, zejście do wody schodami po dwóch stronach plaży. Czyli plaża bez plaży! Takie były czasy, absurd przeplatał się z sensem. Kormoran tętnił życiem, ale plaża była bezużyteczna.
Wystawa pokazuje, że fotografia w Iławie ma się dobrze tak długo, jak jest Czesław Wasiłowski. Dekady temu chodził po Iławie i fotografował banalne budynki, jakby przeczuwając, że za kilka lat Polska się zupełnie zmieni i PRL będzie tylko wspomnieniem. Na tej samej zasadzie dziś można by fotografować Biedronki, Galerię Jeziorak i zwykłe bloki. Za kilka dekad może to będzie materiał na wystawę?
Jednak współcześni amatorzy fotografii i profesjonaliści wolą inne tematy. Chętnie fotografują, oczywiście bardzo drogimi aparatami, banalne portrety albo zachody słońca. Potem w internecie można oglądać setki podobnych zdjęć, które po sekundzie są zapomniane.
Artysta powinien iść wbrew modom, tworzyć nowe, narzucać innym styl. Poszukiwać, nie odtwarzać.
Gdybym chciał zrobić przegląd współczesnej fotografii z terenu powiatu iławskiego, nie miałbym czego pokazać. To jedna z przyczyn braku takich wystaw. Fotografujemy wszystko, ale bez koncepcji. Kto ma dobre zdjęcia pól, drzew, jesieni, jeziora, ludzi? Kto ma zdjęcia na wystawę, które bez kompleksów można pokazać w Iławie i innych miastach a nawet za granicą?
Tymczasem dobrych i drogich aparatów jest dużo. Brakuje dobrych zdjęć. Czy Wasiłowski będzie miał następcę, kogoś, kto zdobędzie nagrody na międzynarodowych konkursach?
Na razie niestety nie widać kandydatów na nowego Wasiłowskiego.
Wystawa pokazuje też coś innego. Przez dziesięciolecia zmieniały się władze samorządowe a wcześniej partyjne. Dawne wojny zostały zastąpione nowymi. Dawni wrogowie często leżą obok siebie na cmentarzu. Polityka personalna za bardzo zajmuje obecnych działaczy, brakuje prawdziwego sporu.
Patrząc na programy wyborcze, widać, że to festiwal obietnic, bajki z mchu i paproci. Kolejka gondolowa na wyspę? Cóż…
A gdzie zmiany strukturalne? Gdzie program polityczny? Na razie kandydaci mówią, że jak dostaną władzę, to będzie lepiej, bo oni są lepsi. A dlaczego? Czy Kowalski jest lepszy od Nowaka tylko dlatego, że ma inne nazwisko? Solidny program powinien być punktem wyjścia dla każdego kandydata i wyborcy. Problem jest jeszcze głębszy. Cześć komitetów wyborczych startuje jako luźna zbieranina. Nie ma żadnej gwarancji, że zespół po wyborach dalej będzie zespołem. Wolę wybory partyjne, wolę działaczy politycznych niż niezależnych, którzy reprezentują samych siebie. Jeśli za kimś jest partia, stowarzyszenie, grupa formalna, to ten człowiek jest zweryfikowany.
Szkoda, że młodzi stronią od prawdziwej polityki i wolą działać niezależnie. Po to są partie polityczne, by działać. Niezależność to złudzenie, każdy jest jakoś zależny, tyle że ci bezpartyjni zależą nieformalnie i po cichu.
Bez polityki się nie da, rozumianej jako działanie dla ludzi, nie walkę o stołki. Kto chce walczyć o stołki, komu imponują zajmowane stanowiska, powinien spróbować sił w maratonie albo innym sporcie. Tam można wykosić konkurencję i być numerem jeden. W polityce gra się tylko zespołowo i tak pracuje się w samorządzie. Kandydaci bez zespołu nie powinni nawet marzyć o starcie w wyborach. Niestety każdy nosi buławę, każdy może śpiewać i każdy może startować na radnego. Potem pięć lat będziemy żyć i żałować wyboru… Jednym słowem głosujmy na tych, których znamy, którzy są sprawdzeni albo na tych, którzy mają za sobą prawdziwy zespół, np. partię polityczną.
BARTOSZ GONZALEZ
Czesław Wasiłowski jest jedynym artystą
fotografikiem w Iławie, który regularnie pokazuje
szerokiej publiczności swoje prace.
Inni swoją twórczością wolą zalewać internet.
Prawdziwi ludzie chodzą po ulicach, nie po internecie.
Iława, początek lat 90. Otwarcie „McDonalda”
(czyli „Mr Smarty’s”). Restauracja na Starym Mieście
tętniła życiem przez dobrych kilka lat. A potem właściwie
nie wiadomo co się się z nią stało i dlaczego.
Iława. Plaża przy hotelu „Kormoran”
była klasycznym przykładem „twórczego myślenia”
okresu komunizmu PRL. Po co plaża na plaży?
Mieszkańców i turystów odgrodzono od wody...
murem i płotem.