Strażacy z Susza nie wierzą już w zapewnienia burmistrza Jana Sadowskiego, który – ich zdaniem – potrafi tylko obiecywać i już szuka sobie poparcia przed wyborami. Ponoć wybrał do tego wieś. Zdaniem burmistrza konfliktu ze strażakami nie ma.
O konflikcie burmistrza z Ochotniczą Strażą Pożarną w Suszu informowaliśmy wielokrotnie czytelników „Kuriera”.
Po wystąpieniu na jednej z sesji rady, gdy straż z Susza poinformowała o zawieszeniu swojej działalności, sprawę próbowano rozwiązać. W rozmowach pośredniczył zastępca burmistrza Marek Gregorczyk, ale chwilowa zgoda wbrew oczekiwaniom strażaków nie rozwiązała spraw najważniejszych.
KUPUJE SOBIE WIEŚ
– W gminnym budżecie było 6 tysięcy złotych na zakup mundurów wyjściowych dla wszystkich jednostek OSP – mówi Andrzej Krupski, komendant OSP Susz. – Dziś już tych pieniędzy nie ma, tak jak nie ma mundurów.
Nieprzerwanie trwa wymiana korespondencji między strażakami a magistratem. Pokaźna teczka dokumentów podpisanych osobiście przez Jana Sadowskiego to, zdaniem strażaków, najlepszy dowód, jak chaotycznie pracuje w niektórych sprawach urząd.
– Strażacy nie mają w czym pojechać po wyróżnienia ani do powiatu, ani do województwa, bo strojów wyjściowych nie mają, a burmistrz kupuje mundury dla parafialnej orkiestry – komentuje radny Andrzej Pacan. – Teraz zaś pan Sadowski podzielił strażaków na miejskich i wiejskich i finansuje tylko wieś.
Na sesjach burmistrz jednak zapewnia, że pieniądze dla miejskich się znajdą.
– Było 60-lecie suskiej OSP i burmistrz nawet się nie pojawił. Nie wiem, bał się czy wstydził? – pyta Robert Frankiewicz, strażak z Susza. – Obiecał samochód i samochodu nie ma, obiecał pomoc przy obchodach i nie pomógł, obiecał mundury wyjściowe i nie kupił, obiecał sztandar i też mamy stary, a przed wyborami obiecał nam tu w remizie remont i nową podłogę. Nie zrobił nic! I teraz obraża się, ale my nie boimy się mówić o tym głośno.
WSADŹ SOBIE W BUTY!
– To kpina, że jednostka, która wyjeżdża 80 razy do akcji, dostała w tym roku od burmistrza jednorazowy ubiór do ptasiej grypy – mówi Frankiewicz. – Zerwiemy przylepce i ten strój się do ponownego użytku nie nadaje. Po jednym użyciu powinien zostać zapakowany w specjalny pojemnik i zniszczony. Niech ten strój wsadzi sobie w buty, niech go założy burmistrz Sadowski oraz jego pracownik i niech obaj idą sobie ptasią grypę łapać.
Dwa stroje do ptasiej grypy kosztowały 1000 zł. Gmina kupiła takich 10, więc wydała w sumie 5000 zł. Czy tych pieniędzy nie należało wydać inaczej?
– Burmistrz tłumaczy, że Redaki „siedzą na bombie”, ale na jakiej? – pyta Krupski. – Przecież już Petrogazu nie ma. W tamtych zbiornikach nie ma już gazu, a burmistrz mówi, że najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Strażacy z Susza są zbulwersowani, a sprawą wydatków gminy na jednostki OSP zajęła się już komisja rewizyjna, której przewodniczy radny Pacan.
– Proponuję, żeby suski magistrat był między Babiętami a Redakami – podsumowuje za wszystkich strażaków Frankiewicz. – Wtedy burmistrzowi byłoby bliżej do szkoły w Babiętach i do strażaków w Redakach.
BURMISTRZ ZAPRZECZA
Po rozmowie ze strażakami zapytaliśmy o zdanie burmistrza Sadowskiego.
– Nadal żadnego konfliktu nie ma – stwierdził burmistrz. – Na nikogo się nie obraziłem. Mogę mieć przykrość, że ktoś próbuje wykorzystać sytuację i zastraszyć burmistrza. Ale mnie nie mają czym straszyć.
W sprawie pracownika suskiego magistratu burmistrz odpowiedział: – Wiem, że osoba, która zajmuje się strażakami, nie jest akceptowana, ale ten pracownik w mojej opinii wykonuje dobrze swoją pracę. Pewnie każda strona ma swoje racje. Dużo zostało zrobione: strażacy zostali przeszkoleni, wszyscy mają aktualne badania, nie ma już problemu ze sprzętem i ubraniami.
Zakupione dla strażaków z terenów wiejskich mundury Jan Sadowski umotywował następująco: – Strażacy z Susza pozyskują ogromne środki z zewnątrz i są dobrze wyposażeni. Nigdy nie ingerowałem w to, co kupują. Teraz muszę pomóc tym, którzy takich możliwości finansowych nie mają. Dlatego zakupiliśmy mundury dla Redak, Babięt i Jakubowa Kisielickiego. Gmina wyposażyła ich tylko w to, co niezbędne.
PIENIĄDZE TAM, GDZIE ZGODA
– To, co trzeba było zrobić, to dla suskiej OSP zrobiłem – mówi stanowczo burmistrz Sadowski. – Wóz im wybrałem i chciałem kupić, ale ten, na który było gminę stać, strażakom z Susza się nie spodobał. Dziś to już historia. Mieli „gdzieś” ten samochód i co miałem zrobić? A co do innych postulatów strażaków, to w tym roku były inne wydatki związane m.in. z remontami wozów i nie starczyło na wszystko.
150 tysięcy zł, które miał dofinansować Zarząd Wojewódzki OSP do wozu bojowego dla Susza, otrzymał Biskupiec. I tam z nowego pojazdu zadowolone są i władze, i strażacy. Dlaczego w Suszu pozostał tylko konflikt?
DANIEL PĄCZKOWSKI
– Żadnego konfliktu ze strażakami nie ma – uważa
Jan Sadowski, burmistrz Susza