STANISŁAW SIERKO:
Skompromitowany Sojusz Lewizny Dynamicznej
Kiedy przyglądam się z boku lokalnej scenie politycznej, to aż mi dech w piersiach zapiera. Brak rozumu i publiczny onanizm dzierżących władzę doprowadza całą Iławę na skraj przepaści, co nieuchronnie zbliża również totalną klęskę rządzących. Nie tylko władza, ale i kupione media używają sztuczek znanych z okresu PRL-u.
Bonzowie jeżeli nie dadzą rady „kupić” dziennikarzy, to najzwyczajniej kupują sobie „gazetkę”. Gadzinówka, jak niektórzy mawiają o takich paszkwilujących parodiach, nagle pojawiła się na naszym bogatym rynku mediów i nazywa się bezpłatny „Kombajn do Czereśni”.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem tę podróbkę, oparzyłem się jej „obiektywizmem” i odwagą obśmiewania, opluwania i wyzywania od najgłupszych – frontalnie skierowanego do iławskiego społeczeństwa.
Już chyba z założenia ta „gazetka” nie jest przeznaczona dla mieszkańców Iławy, bo jej prawdziwi autorzy i autorki to bardzo przeciętni mieszkańcy Tczewa i kilku podmiejskich wsi tamże. Autorzy to ludzie, którzy w swym wrodzonym nawyku pazia królewskiego, najbardziej kochają orgazm bycia prowadzonym na smyczy przez skorumpowanych działaczy samorządowych.
W Iławie sytuacja jest o tyle kolorowa, że z łatwością i gołym okiem widać, jak naprawdę żyje się ludziom. Ale przecież trzeba jakoś podnieść na duchu społeczeństwo rządzone przez lokalnych notabli (kabli – jak kto woli).
Pewien pan Jarosław i jego drewniane zaplecze (pan Jerzy i może jeszcze ze dwie osoby, bo więcej ich nie będzie), stwierdzili, że ujawnią wreszcie swoje „sukcesy”, czyli sukcesy swoich porażek. Przy okazji pokażą również, jacy źli są ich adwersarze. Tak więc w pośpiechu włożyli rękę w błoto i bez namysłu pełnymi garściami szlamu huknęli publicznie w dyrektorów, nauczycieli, uczniów i ich rodziców garścią szlamu tylko po to, by pokazać, w jakiej fatalnej kondycji są powiatowe szkoły średnie (tak, tak... – powiatowe!), a także po to, by z precyzją zwierzęcego chirurga zdiagnozować u wszystkich ochlapywanych liczne i nieusuwalne guzy na mózgu...
Cel był prosty. Umaczać błotem starostę Ryszarda Zabłotnego, który jako jeden z nielicznych broni jeszcze dobrego imienia lokalnego SLD, np. nie biorąc się za ręce z tym, co tak dumnie i bohatersko zasiada na ławie dla oskarżonych.
Umaczać również zastępcę starosty, panią Aleksandrę Skubij, która „tylko czeka na referendum i wybory nowego burmistrza” (a propos – chyba słusznie).
Umaczać oczywiście Edwarda Bojko, który na całe szczęście wreszcie uwolnił się od burmistrzowego geniusza z ciemnogrodu nad Sandelą i części dyktatorów z brygady „Iławianie Razem” (czytaj: „Kiedy Wreszcie My”) i zaczął myśleć samodzielnie.
Reszta bohaterów paszkwila jest zupełnie przypadkowa i wliczona w tak zwane koszty nieuniknione. Ale kto by się tym przejmował...
Zamysł nie był nadzwyczaj błyskotliwy. Jeśli nie da się kupić dziennikarzy, to trzeba wypalić z drewnianej armaty. Jeśli brakuje nam słodyczy pochwał, to napiszemy je sobie sami. Jeśli nie ma komu klaskać, to klaszczącą publiczność zamówimy sobie jak na planie tok-szołu (dzwonisz i zamawiasz pizzę – dzyń, dzyń i już jest!).
Ciekawe, co na ten temat powiedzą teraz wszyscy rodzice, których starsze i młodsze dzieci wracają do wspomnianych wcześniej szkół, oznajmiając dumnie, że wygrały najważniejsze w kraju olimpiady, konkursy, zawody sportowe lub grają w jednej z najlepszych orkiestr w kraju czy nawet Europie. Życzę powodzenia tym, którzy w taki sposób traktują mieszkańców Iławy, znajomych i częstokroć sąsiadów.
Niedawno odważny i bezkompromisowy felietonista Zygmunt Wyszyński pisał swoje rybackie ballady o Wielkim Stolarzu czy Burmistrzu Jarosławie Skutecznym. Cała Iława dosłownie rżała ze śmiechu, a okolice czytały z wypiekami na twarzy. Ja natomiast mam tylko jedno określenie (wcale nie takie obraźliwe) dla tych panów. Ani wiedzy, ani skuteczności – za to jakże mali w swojej prowincjonalności.
Z innej strony patrząc można by założyć, iż jeśli słabiutka władza samorządowych nic-nie-robów chce sobie robić przyjemność, to niech robi! Nie takie rzeczy już tu widzieliśmy. Tylko czy hasło pisane na murach „Onanizm wzmacnia organizm” jest prawdziwe? Przekonamy się już wkrótce.
Ze zdziwieniem przyglądam się ruchom personalnym w iławskim ratuszu. Oto miłościwie panujący nam burmistrz z kretesem kontynuuje czystki wśród urzędników, którzy przyznali się do tego, że prywatnie lubią i szanują poprzedniego burmistrza Adama Żylińskiego (Stanisław Kieruzel, Rafał Wisiński, Roman Mówiński, Mariola Zdrojewska, Edward Sochacki, Arkadiusz Karpiński, Zbigniew Kołeczek, Zbigniew Pawłowski, Krzysztof Panfil, Krystyna Milczarek, Maria Zawdzka i inni).
Mało wystarczającym uzasadnieniem dla panującego burmistrza jest bezsporny fakt, że ludzie ci mają doskonałe predyspozycje do wykonywanych funkcji, a jeszcze w dodatku zrobili bardzo dużo dla Iławy, choć nigdy nie wypisywali tego na sztandarach.
Cóż... Osamotniony burmistrz w ciszy swego ponurego gabinetu – w którym nawet dumny niegdyś orzeł ścienny posiwiał dziś ze wstydu – pewnie już zaciera ręce złowrogo, myśląc i typując, kto będzie następny w kolejce do Powiatowego Urzędu Pracy...
Ale uwaga burmistrza tak naprawdę koncentruje się na ścięciu głowy pozostałym niepokornym, bo w tej instytucji – w iławskim magistracie – jest jeszcze kilku ludzi, którzy nie dość, że są fachowcami, to jeszcze potrafią pomagać ludziom bezinteresownie.
Może kolej teraz na panią dyrektor ICKiS Bernadetę Hordejuk lub na panią skarbnik miasta Janinę Okołowską? Całkiem realne, bo jeszcze dwóch BARDZO WAŻNYCH KOLESI czeka na wynagrodzenie za udział w walce na froncie kłamstw i szalbierstw z kampanii wyborczej. Czekają chłopcy, czekają nerwowo i prychają strzygąc grzywami, bo pasza szybko stygnie...
Ciekawe, kto zastąpi wyrzuconych? Może jakiś kolejny emeryt z tej samej partii skompromitowanych SOJUSZNIKÓW LEWIZNY DYNAMICZNEJ, który bez ukrytego wstydu będzie od świtu do nocy kadził burmistrzowi: „Jakżesz jesteś wspaniały towarzyszu” (dziś: kolego!). Miłość ta będzie krótka, bo trwać będzie do najbliższych – już wkrótce! – wyborów nowego burmistrza.
Na szczęście już bez pańskiego udziału, „szanowny” panie burmistrzu. Miałeś chamie złoty róg...
STANISŁAW SIERKO