ZYGMUNT WYSZYŃSKI: Czekając, aż drgnie spławik
Nowa władza zaczęła w starym ratuszu iławskim tak, jak można było przewidywać z najgorszych koszmarów. Przedwyborcze obietnice to był tylko taki pic na wodę dla marzycieli, a nawet idiotów. Miało być tak pięknie, a – jak na razie – jest całkiem do dupy! Nowo wybrani radni (oczywiście nie wszyscy, bo wystarczy „demokratyczna” większość) zadbali najpierw o kieszeń burmistrza i o siebie, a nam zafundowali na dzień dobry podwyższenie lokalnych opłat i podatków.
Na przykład podwyżka opłaty za posiadanie psa. Dla wielu ludzi samotnych i w podeszłym wieku pies to jedyny towarzysz bytowania. Ale co tam! Kto by się tym przejmował! My, władza demokratycznie wybrana, mamy to gdzieś! Oni, jak chcą mieć psy, niech płacą!
O! W mordę kopane... Nie dla psa kiełbasa? Twierdzę, że kiełbasa była, ale tylko przed wyborami. Prawda wyszła na wierzch. Szkoda, że dopiero po czasie, bo śmierdzi. Coraz mocniej śmierdzi...
Ale to nie koniec psiej sprawy. No niech ktoś teraz się domyśli, na czym polega różnica między psem z domu jednorodzinnego od psa w bloku mieszkalnym. Dlaczego, do cholery, mamy płacić za jednego mniej, a za drugiego – więcej?
Po przeprowadzonym przez Nowy Kurier sondażu ulicznym podzielam zdanie respondentów. Z podwyżką płacy dla nowego burmistrza Jarosława Maśkiewicza należało przynajmniej poczekać. Ale cała sprawa polega na odpowiedzeniu sobie na pytanie nie „kiedy?”, tylko „za co?”. Za co jest ta podwyżka szanowny panie burmistrzu? Co pan takiego dokonał dla Iławy? Konkrety proszę! Nie ma jeszcze? Wiemy, że nie ma. Dlatego jest kupa śmiechu i na zmianę oburzenia.
Gdyby pieniądze z podwyższonego podatku od psa były przeznaczone na schronisko dla zwierząt albo na sprzątanie zanieczyszczonych przez zwierzęta piaskownic na placach zabaw, byłoby to jeszcze zrozumiałe. Ale znając już wasze maniery, panowie władza, pieniądze te znajdą na pewno inne przeznaczenie... Nie trudno się domyśleć jakie.
A tak przy okazji: nie słyszałem jeszcze o przypadku, aby ktoś z właścicieli psów został ukarany przez straż miejską mandatem za zanieczyszczenie np. placu zabaw dla dzieci. Podobnie jak obojętnie strażnicy przechodzą obok parkingów, gdzie na miejscu dla inwalidów stoją samochody nieuprawnione. Pozwolę sobie zadać pytanie. Po co są przepisy? Po co jest straż miejska? Dobrze, że choć po ostatniej zapowiedzi burmistrza o panie likwidacji wzięli się strażnicy do roboty jak cholera. Koniec snu! Brawo.
W ostatnim numerze Nowego Kuriera burmistrz Maśkiewicz przemówił do nas ludzkim głosem. No, wreszcie! Chyba nawet pan nie wie, jak bardzo ludzie byli tego ciekawi (a zwłaszcza ci, co na pana głosowali).
No i co tu mamy... Burmistrz Maśkiewicz głosi wszem i wobec, że jest jedynym z nas. O kurcze blade! Poważnie?! Bez jaj panie burmistrzu... Nie trzeba się teraz podlizywać nagle mieszkańcom Iławy. Wystarczy na bieżąco uczciwie odpowiadać na pytania dziennikarzy, bo ci – gdy nie słyszą odpowiedzi – sami zaczynają tworzyć domysły, przypuszczenia, domniemania. Mieszkańcy Iławy są już zdezorientowani, bo zamiast konkretnych informacji wiedzą tylko, że w ratuszu rządzi teraz dyktatura. Nawet jeśli to nieprawda, to taki właśnie jest tego odbiór. A przecież Iława chciała, jak dobrze pamiętamy z kampanii wyborczej, zmian na lepsze, no nie...
W Iławie są kultywowane pewne tradycje, choćby sylwester, którą to tradycję burmistrz raczył zlekceważyć. Zlekceważył nie tylko tradycję, ale i setki mieszkańców Iławy, którzy przyszli w tę noc pod ratusz. Widocznie, zdaniem burmistrza, są iławianie lepsi i gorsi. Więc po co bratać się z tymi, których nie stać na wytworny bal, a przyszli hurtowo pod ratusz... Wpadało choćby podziękować osobiście za wybory i okazany podarunek zaufania. Tego tu zabrakło. W to miejsce mieliśmy nagłaśnianą akcję paczek dla biednych dzieci. Obłuda różne ma oblicza.
Jeśli już się rozpisałem o Maśkiewiczu, to chciałbym podkreślić, że nowy burmistrz nie zdaje sobie niestety sprawy, że Nowy Kurier jest – moim zdaniem – najważniejszym łącznikiem między władzą a społeczeństwem. Może w przypadku Lubawy tego nie było widać, ponieważ tam Gazeta Olsztyńska i jej przyszywany Głos Lubawski są mniej widoczne i nie mają takiego znaczenia, jak w Iławie właśnie Nowy Kurier. Przekonał się o tym już wielokrotnie nie kto inny, jak sam wielki przegrany ostatnich wyborów Adam Żyliński. Miejmy nadzieję, że nowy burmistrz w końcu się z tym otrzaska w dużym (większym...) mieście i zacznie ten ważny temat dostrzegać.
To, że władza w małych miejscowościach ma nieco dziwne maniery, przekonałem się osobiście w Zalewie. Przez pana Bogdana Hardybałę zostałem potraktowany jak intruz, kiedy byłem w sprawie targowiska. Cóż, im mniejszy urzędnik, tym większa woda sodowa, ale tak to już bywa...
Nie chcę być złośliwy, ale najwyższy już czas, aby wreszcie i mali, i więksi urzędowi kacykowie zrozumieli, że pełnią wyłącznie służebną rolę wobec swoich wyborców – wobec społeczeństwa, które wrzucając głos do urny wystawiło bardzo poważne zlecenie do zrealizowania. W Iławie władza zazwyczaj działała przy otwartej kurtynie. Media (ciągle ten sam człowiek...) wywalczyły pełną jawność dla mieszkańców. I tak być musi dalej.
O podwyżkach na Nowy Rok pomyśleli i inni. Cholerny monopolista pocztowy nawet nie musi się nikogo pytać. Komuś się nie podoba? To niech listów nie wysyła! Koniec i kropka. A już szczególnie „ciała” dała TP SA. Dostaliśmy rachunki na zapłacenie odsetek (ja 0,51 zł). Czy przesyłka nie kosztuje więcej? Ale na poczcie muszę zapłacić 0,99 zł od rachunku. Napędzanie poczcie pieniędzy? Rzecz tę musiał wymyślić wyjątkowy dureń, który – zamiast pracować w urzędzie – powinien być pastuchem. Może nauczyłby się liczyć. Aż ciśnie się pytanie, jak długo jeszcze – my, jako społeczeństwo – będziemy robieni w konia.
Szanowni posłowie wysmarowali nam kolejnego knota prawnego, który zapewne będzie skierowany do Trybunału. Chodzi o biopaliwa. Na całym świecie obowiązuje norma, że dodatki nie mogą przekraczać 0,5% masy paliwa. U nas posłowie uchwalili aż 4,5%. Znając naszą rzeczywistość te procenty będą traktowane raczej dowolnie. Zyska bamber-paka z PSL, co to sieje rzepak, a stracą setki tysięcy użytkowników samochodów, ponosząc koszty naprawy silników. Zasadne jest więc skierowanie tej uchwały do Trybunału z uwagi na to, że kupując biopaliwo jesteśmy zmuszeni działać na własną szkodę. Niektóre koncerny samochodowe już ogłosiły, że wycofają się z udzielania gwarancji na samochody w Polsce.
Ale posłowie mają się dobrze (ten „nasz” z SLD – też!). Przez cztery lata kadencji wpadnie tyle kasy, że można się jakoś ustawić, a znajomości i „stosunki” to zarobek bezgotówkowy.
Mam wrażenie, że mój tekst jest kolejnym głosem wołającego na puszczy. Może pora zmienić ten stan rzeczy...
ZYGMUNT WYSZYŃSKI