Policja od wakacji obserwowała agencję w Stradomnie (przy trasie Iława-Kisielice). Kilka dni temu na gorącym uczynku zatrzymała pracujące tam kobiety i właściciela agencji, któremu postawiono zarzut stręczycielstwa. Właścicielka obiektu uważa jednak, że są to oszczerstwa i pomówienia. Twierdzi, że wynajęła tylko część swojego gospodarstwa komuś z Łodzi.
– Od wakacji obserwowaliśmy ten obiekt – mówi Waldemar Jackowski, zastępca komendanta iławskiej policji. – Wiedzieliśmy, że istnieje tam agencja towarzyska, którą odwiedzali często mieszkańcy Iławy i okolicznych miejscowości. Nasze działania polegały na dobrym rozeznaniu, by potem w jednej chwili na gorącym uczynku zatrzymać osoby prowadzące ten przybytek.
PANOWIE SIĘ CZĘSTUJĄ
Policjanci weszli do agencji po cywilnemu. Właściciel myślał, że to klienci i od razu zaproponował towarzystwo swych „podopiecznych”. Podał także cenę.
– Pracujące tam trzy kobiety w wieku od 19 do 24 lat, a także mężczyzna proponujący jednoznaczne usługi, 47-letni Marek Sz., zostali przewiezieni na komendę – dodaje Jackowski.
NIE NARZEKAŁY NA SZEFA
Zaczęły się przesłuchania. Kobiety, jak mówi policja, dzieliły się swym zarobkiem z Markiem Sz.
– Zeznały, że za godzinę pracy brały 150 złotych – wylicza zastępca komendanta. – Połowę oddawały swemu „właścicielowi”. Kobiety te dokładnie powiedziały nam, kto bywał w agencji, jakie wykonywały usługi i na jakich zasadach pracowały. Nie postawiono im żadnych zarzutów.
Polskie prawo zezwala na prostytucję – uprawianie seksu za pieniądze. Karalne jest natomiast stręczycielstwo, czyli czerpanie zysków z nierządu innych osób. Takie profity miał czerpać właśnie Marek Sz. – 75 złotych od każdej z dziewczyn za godzinę jej pracy. Każdego dnia trzy dziewczyny miały po ok. czterech klientów. Zatem Marek Sz. mógł zarabiać na dziewczynach nawet ponad 20 tys. złotych miesięcznie.
– Kobiety nie narzekały na pracę u Marka Sz. – mówi Jackowski. – Nie były zastraszane i bite. Dobrowolnie godziły się na układ „pół na pół”.
LECZY SIĘ W SANATORIUM
Właścicielką domu w Stradomnie, w którym mieściła się agencja, jest Elżbieta D., przebywająca obecnie w sanatorium. Policja nie postawiła jej na razie zarzutów.
– Przebywa poza miejscem zameldowania i jak na razie przesłuchanie jej jest niemożliwe – dodaje policja.
OCZSZERSTWA I POMÓWIENIA
Udało nam się skontaktować z właścicielką obiektu. Kobieta przedstawiła się nam jednak jako Helena.
– To jakieś oszczerstwa! – wykrzykuje do słuchawki. – Wszystko jest wyssane z palca. Nikt ze mną nie rozmawiał na ten temat. Od niespełna dwóch miesięcy dzierżawię pokoje mojego gospodarstwa agroturystycznego pewnemu mężczyźnie z Łodzi. Z tego, co wiem, to mieszkało tam kilka kobiet, ale każdy ma prawo wynajmować pokoje. Bywali też tutaj różni ludzie z Iławy i okolic, ale to jest pensjonat!
Sprawa, jak mówi policja, jest rozwojowa. Dziś pewne jest tylko to, że Marek Sz. ma postawione zarzuty czerpania korzyści majątkowych z nierządu, za co grozi mu 8 lat więzienia.
JOANNA MAJEWSKA
Stradomno koło Iławy. Pensjonat wciąż jest czynny.
Czy ujawnienie przez policję, że istniał w nim dom uciech przyniesie mu rozgłos czy też odstraszy klientów?