Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Alkoholu nie kupisz nocą
Silna kobieta z talentem
Znowu podwyżka za wywóz śmieci
Nowa sekretarz miasta Iławy
Hulajnogi blokują miasto
Kto wreszcie zlikwiduje szlabany?
Kolejna porodówka zlikwidowana
Szef zapłaci za zmarłego pracownika
Koniec ery Adama Żylińskiego
Zabił ją narkotyk
Odeszła legenda sportu
Nie żyje Aleksandra Zecha
Iga Świątek i Agnieszka Radwańska polubiły Iławę
Droższe bilety autobusów miejskich
Czy ktoś kradnie nawet woreczki na psie kupy?
Paszport wyrobisz w Iławie!
Czy przewodniczący Brzozowski straci mandat?
Znany muzyk jazzowy oskarżony o pedofilię
Remont mieszkania ITBS. Chciałam tylko normalności.
Znaleziono zwłoki kobiety
Więcej...

INFORMACJE

2005-02-16

Dług wzrasta, ale jest... mniejszy


Lubawa. „Aleją Rozpaczy” idąc, czyli debaty wciąż brak

Teksty krytyczne, dotyczące lubawskiego magistratu, nie powstają dlatego, że ktoś „chce przywalić burmistrzowi Edmundowi Standarze”. Ani że ktoś wykonuje czyjeś polecenie. Ani że ktoś robi się to dlatego, bo podatku gruntowego Andrzejowi Kleinie nie umorzył burmistrz, bo i takie wieści magistrat kolportuje. Ani wreszcie dlatego, że burmistrza ktoś nie lubi... Powstają dlatego, iż sprawa jest ważna publicznie.

Z olbrzymim zainteresowaniem udaliśmy się do lubawskiego magistratu na roboczą komisję przy Radzie Miejskiej w Lubawie. Zostaliśmy powitani jako „prasa”, co spowodowało, że usiedliśmy w loży dla prasy.

Trochę wcześniej do bagażnika samochodu wrzuciliśmy skrzynkę markowego piwa (nazwa do wglądu w redakcji, żeby reklamy krypto unikać). Chcieliśmy tego typu niemoralną nagrodą bowiem uhonorować znalazcę „przekłamania, stronniczości i nadużycia” w niedawnym tekście pt. „Edmund Standara wiecznie żywy”.

Jednym z celów publikacji dotyczących lubawskiego magistratu jest próba sprowokowania urzędników do szerokiej debaty publicznej. Celem bowiem takiej debaty jest przedstawienie różnych racji. Magistrat nie odpowiedział jednak na krytykę, czym ordynarnie złamał trzy prawa.

Złamał artykuł 6 ust. 2 prawa prasowego. Złamał też ustawę o samorządzie gminnym, ponieważ burmistrz zobowiązany jest z urzędu do odpowiadania na krytykę prasową. Złamał też najzwyklejsze prawo obyczajowe, nie korzystając z prawa do obrony. Bądź uznał, iż milczenie jest złotem.

Innymi jeszcze słowy, oprócz auto-laurki burmistrza w Głosie Lubawskim z przełomu roku, nie pojawiło się nic innego – zarówno w warstwie faktograficznej, jak i interpretacyjnej. Jest jednak tak, iż z dwu zdań, wzajemnie się wykluczających, tylko jedno może (nie musi) być prawdziwe. Kto więc mówi prawdę – burmistrz czy dochodzący pisarz Kuriera? Radni wyjaśnienia nie żądali. Dla burmistrza temat również nie zaistniał.

Wiceburmistrz Stanisław Kieruzel poinformował radnych, że magistrat weźmie udział w nowych konkursach marszałkowskich o kolejne pieniądze unijne na sport. Poinformował, iż magistrat wycofał się (a miał wybór?) z poprzedniego, przegranego programu modernizacji i rozbudowy OSiR. Padła też zadziwiająca informacja, iż burmistrz walczy w Okręgowym Sądzie Administracyjnym w sprawie nie przyznania pieniędzy w poprzednim konkursie przez marszałka województwa.

Nikt z radnych nie zapytał, dlaczego zatrudniono do napisania zażalenia kancelarię prawną. Nie zapytał też, iż kosztuje to magistrat ponoć 12 tys. zł (jak głosi plotka). Nie zapytał nikt, czy i w jakim wymiarze projekt poprzedniej inwestycji za 140 tys. pieniędzy podatników nabyty, będzie przydatny kiedykolwiek? Bo jeśli tak, to super. Jeśli nie, to kwota ta została zmarnotrawiona. Należy to publicznie wyjaśnić! 12 tysięcy też!

Tym razem burmistrz będzie modernizował kompleks turystyczno-sportowy. Do tej pory był to ośrodek sportowo-rekreacyjny, teraz będzie turystyczno-sportowy... (bo tak w magistracie wymyślili). Wielka jest bowiem siła ludzkiego umysłu. Jeśli coś chcemy, to tak będzie, a burmistrz ma w mózgu odpowiedni kawałek, który mu to wszystko (co chce) załatwi...

Miasto Lubawa, jak zauważył ze znawstwem burmistrz Kieruzel, leży na trasie międzynarodowego szlaku rowerowego, jest też miejscem kultu Matki Boskiej Lipskiej. W tej sytuacji Lubawa zapewne wygra konkurs, bo tym razem nie o sport wyczynowy chodzi, a turystykę i miejsce kultu religijnego. Pęknie tym razem marszałek ze złości i nie chcąc narazić się purpuratom – kasę do Lubawy rzuci.

Chociaż... Jak marszałka przekonać, że zmęczony turysta zamorski, chcący Górę Dylewską od strony południowej zdobyć i dwa zobaczyć muflony, wpadnie na miejski stadion i utrudzon wielce, kilka jeszcze przebieżek interwałowych zaliczy?

Oczyma wyobraźni już widzieliśmy – rozmarzeni żurnaliści i bardzo poważni radni – kawalkady pielgrzymów idących do Lip (nota bene – raz w roku, chyba że burmistrz załatwi większą ilość odpustów), po drodze zawsze w Lubawie skręcających na stadion. W piłę nożną dla relaksu pograć. Lubawa potęga turystyczną jest i basta...

Na kolejne pytanie radnego „jak z tą progresją długu?”, pani od skarbca czujnie zauważyła, że „dług wzrasta, ale jest mniejszy”. W loży prasowej powzięliśmy więc taki oto pewnik, że cała czołówka magistratu jest po szkoleniu w szkole Czuang-Tsy: „To, co jest jedno, jest jedno. To, co jest niejedno, jest również jedno”. I tyle. Po prostu.

Nie tak dawno burmistrz w Głosie Lubawskim dynamicznie zapowiedział, że mimo niekorzystnego dla Lubawy rozstrzygnięcia „konkursu marszałkowskiego”, on posiada kwotę 2,3 mln zł środków własnych i przeto nic mu nie przeszkodzi w kontynuacji rozwoju infrastruktury sportowej w Lubawie.

Na spotkaniu, o którym powyżej, wiceburmistrz poinformował (jako lepszy mówca bezwzględnie), że pieniądze te pojawią się po... wcześniejszym zaciągnięciu kredytu. Uczcić to należy minutą ciszy raczej, bo komentarz musi być jednoznaczny!

Dwie rzeczy, po raz kolejny jednak przypomnę. Poprzednik, Jarosław Maśkiewicz, zostawił Edmundowi Standarze bagno problemów i długów. On natomiast te długi, nieborak, musi regulować, ażeby „młodzież nie musiała płacić długów ojców swoich”.

Farsy ciąg dalszy. Po upływie tygodnia udaliśmy się do magistratu ponownie. I, o dziwo, radni ożyli zdecydowanie. Bardzo byli dociekliwi. Panowie Bolesław Zawadzki, Jan Sarnowski, Jan Pszczoliński, Sławomir Szczawiński i Grubalski szereg pytań zadawali. Przedstawili też szereg zagrożeń. Sesja „żyła życiem”.

Nie bardzo podobało się to prowadzącemu obrady Edwardowi Pokojskiemu, oj nie bardzo. Z dziwną manierą pouczał (nie tylko radnych), strofował, wypowiadał zdania wartościujące... I przemawiając, rękę w kieszeni trzymał. Nie należy przywiązywać do tego wagi zbyt dużej, wszak ludzie stres ekspozycji społecznej w różny sposób przeżywają.

I kolejne dziwo pozytywne wystąpiło. Radny Sarnowski poprosił burmistrza o ustosunkowanie się do zarzutów prasy. Ponieważ burmistrz refleksu intelektualnego nie wykazał, po raz kolejny zresztą, przewodniczący rady załatwił mu przerwę. Piętnaście minut na myśli zebranie...

Dlatego też i my tutaj Państwu przerwę proponujemy, zapełniając ją zgoła inną tematyką. Pochwalę się więc przy okazji, że głos również i autor niżej podpisany zabrał, żądając wyjaśnień związanych z innymi od moich doniesieniami prasowymi burmistrza. Nieopatrznie też zapytałem, czy odpowiedź uzyskam od razu, czy też po przerwie. Bo jeśli od razu, to będę pytania dłuższe budował, jeśli zaś po przerwie, to zdecydowanie krótsze, żeby je burmistrz właściwie zapamiętał. I oczywiście reprymendę od prowadzącego obrady otrzymałem. Czyżby panowie dwaj, interes jakiś wspólny zawarli, bądź zawrzeć zamierzali? Cóż, wybory milowymi krokami się zbliżają...

Dygresja. Prałat Henryk Jankowski zaprosił na ostatkowe opłatki prawdziwych patriotów. Frekwencja była nad wyraz licha. Ze znanych patriotów przybył jedynie poseł Gabriel Janowski. Może więc powinno Lubawskie Towarzystwo Patriotyczne poinformować prałata, że istnieje i prezesa na salony wysłać? Korzyść będzie obopólna. I nie powinien się prezes obawiać. Wszak prałat tylko młodych chłopców w usta całuje... Tylko trzeba by mu zawieźć w prezencie strój jaki lubawski, niekoniecznie męski... I byłoby miło przecież prałata w telewizji zobaczyć z galerią przednią medali, na uniformie lubawskim wystawionych, wysiłkiem lubawskiej krawcowej uczynionym. Ha! Lubawscy patrioci wcześniej niż zwykle z ukrycia wyszli. Do wyborów jeszcze dwa lata prawie, a oni już aktywni. Oj, będzie się działo... oj będzie!

Podobno na spotkaniu z patriotami był sam burmistrz Standara. Skarżył się ni to płacząc, ni to butnie sapiąc, że „ten Kleina to się go czepia, bo mu podatku magistrat nie umorzył”. Głupio jest niezwykle gazetę do prywaty zatrudniać, odpowiem przeto w skrócie.

Burmistrz Lubawy odmówił mi umorzenia podatku, stwierdzając, iż skoro „umorzenie zaległości podatkowych jest instytucją nadzwyczajną, to takie same cechy muszą posiadać wypadki gospodarcze, które przemawiałyby za umorzeniem podatku”. Oznacza to ni mniej ni więcej, iż udokumentowanie straty w postaci spalenia kurnika wraz z drobiem na kwotę 500.000 zł jest wypadkiem niewystarczającym, ażeby zakwalifikować to zdarzenie jako nadzwyczajne. W rozumieniu burmistrza zapewne znamiona takiego zdarzenia miałoby spalenie przynajmniej trzech kurników.

I jeszcze jedno. Moje czepianie się burmistrza trwa od lat ośmiu, wniosek zaś o umorzenie to niemowlę, ma dopiero rok. Do braku chwytania związków przyczynowo-skutkowych burmistrz dołączył brak chwytania związków czasowo-przestrzennych. Czyż potrzebny jest jeszcze jakiś dodatkowy komentarz?...

W doskonałym wywiadzie zrobionym przez naczelnego redaktora Jarosława Synowca z prof. Andrzejem Zollem, rzecznikiem praw obywatelskich, profesor powiedział: „W Polsce nadal urzędnik czuje się władzą, a nie przewodnikiem. A przecież to on powinien pomóc i pokazać obywatelowi, jak tę sprawę, z którą przyszedł, załatwić. Taka właśnie jest rola urzędnika. Tego u nas nie ma”.

Wesprę się w tym miejscu genialnym opisem Ericha Fromma: „Każdy może łatwo wyobrazić sobie biurokratę i jego ledwie zauważalny nieznaczny uśmieszek, kiedy zamyka swe okienko pocztowe dokładnie o 17:30, podczas gdy ostatnich dwoje ludzi, którzy czekają przed nim od pół godziny, musi odejść i wrócić następnego dnia. Podstawową kwestią nie jest to, że przestaje stemplować znaczki dokładnie o 17:30, najistotniejszym aspektem jego zachowania jest to, iż CIESZY go zawód ludzi, którym może okazać, iż to on ich kontroluje, a radość tę wyraźnie zdradza zadowolenie na jego twarzy”.

Piętnaście minut przerwy sesyjnej jak z bicza strzeliło i burmistrz – wyraźnie nie swoim – tekstem przemówił. Powiedział krótko, że on zamiaru najmniejszego nie posiada, żeby z czegokolwiek się tłumaczyć i z prasą tu na sali dyskutować. Ech, że też mu sekretarz Radtke tego na kartce nie podsunął wcześniej, mógłby to od razu przeczytać i przerwa byłaby zbędna...

Co działo się jeszcze? Rada uchwaliła trzy uchwały związane z zaciągnięciem trzech kredytów w kwocie około 5,3 miliona złotych, które zostaną spłacone w... 2014 roku (?!). Kadencja burmistrza kończy się w roku 2006. Jeśli nawet, zamroczeni snem narkotycznym, wyborcy wybiorą Standarę na kadencję kolejną, to „młodzież nasza, długi ojców płacić długo będzie”. Hipotezę nawet założyć można śmiałą, że młodzież postarzeje się niezwykle, a dług publiczny, poczyniony przez troskliwego burmistrza, jeszcze będzie nad miasteczkiem ciążył... Nie problem w tym wszelako, że kredyty należy zaciągać na cele bezwarunkowo konieczne (jest to tak naturalne, jak wręcz oddychanie). Problem wszelako leży w hipokryzji, manipulacji i kłamstwie! Bo jak Jarosław kredyt zaciągnął, to koniec świata, jak Edmund natomiast – to ery początek nowej... Gruczoł mącicielsko-intrygancki otoczenie najbliższe burmistrza niezwykle rozwinięty posiada, a on, chłop dorosły, tak manewrować sobą pozwala...

Na zakończenie sesji, sekretarz magistratu Maciej Radtke, odpowiadając niżej podpisanemu, zauważył z właściwą sobie swadą odnośnie polityki informacyjnej magistratu, że „postaramy się poprawić politykę informacyjną”. W tym momencie zachowaliśmy się, my żurnaliści, niezbyt elegancko i po prostu wyszliśmy z sali. Nie trzeba sugerować cokolwiek czytelnikom, co miał na myśli sekretarz Radtke. Każdy swój rozum przecież ma.

Mój procesor podpowiada, że chłopcy w magistracie chałupy pomylili i traktują świat zewnętrzny w kategoriach dzieci troski specjalnej... Czyżbyśmy naprawdę, wyborcy, jak idioci wyglądali?

ANDRZEJ KLEINA




W Lubawie, po latach Jarosława Maśkiewicza,
miała wreszcie zawitać tzw. normalność.
Tak przynajmniej obiecywał solennie w czasie
kampanii stary-nowy burmistrz Edmund Standara.
Okazało się, że „normalność” utopiła się
w pustym basenie, a upiory epoki późnego Gierka
przeniosły się w okolice magistratu.

  2005-02-16  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106787140



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.