„Interesuję się propozycjami kandydatów na burmistrza: Edwarda Bojko, Jarosława Maśkiewicza i Adama Żylińskiego. Zdaje się, że to najpoważniejsi kandydaci. Z uwagi na charakter wyborów, pozostawiam sobie prawo do dalszego komentarza – o ile uzyskam akceptację redaktora naczelnego” (fragment felietonu pt. „Demokratyczny paszkwil wyborczy” z NKI nr 42). Skąd wzięła się potrzeba tej akceptacji redaktora naczelnego? Przecież cenzura już dawno nie istnieje...
Jak zawsze szczerze: nie znam i nie pamiętam sytuacji w której naczelny redaktor tejże gazety miałby zakwestionować mój materiał w postaci felietonu (wyznania i poglądu osobistego). Z tego co zaobserwowałem od dłuższego czasu jest pan Jarosław otwarty na wszelkie opinie różnych opcji politycznych i obyczajowych. Mogą o tym świadczyć chociażby materiały z ostatnich numerów NKI. A jednak myślę, że wybory – zwłaszcza lokalne, samorządowe – to wydarzenie szczególne. Jest to wydarzenie NASZE: naszego społeczeństwa, komitetów wyborczych, partii, kandydujących do samorządu, a także oddających głosy obywateli. Stąd pewna moja ostrożność w sformułowaniu opinii.
A tak na marginesie: byłoby lepiej, aby sądy nie uczestniczyły w tych igrzyskach. Co, może pomówiłem system wyborczy albo demokrację? Nie... nie w tym rzecz. Sami drodzy Czytelnicy dobrze wiecie. Wracam jednak do mojego felietonu. Wracam do komentarza.
Iławska demokracja obrodziła sześcioma kandydatami na stanowisko burmistrza. Pamiętajmy, że w aktualnej grze wyborczej każdy wyborca BEZPOŚREDNIO oddaje głos na swojego kandydata. Osobiście ocenia jego zalety i predyspozycje do tworzenia wizji miasta, kierowania jego rozwojem. Rada miejska może co najwyżej pomagać lub przeszkadzać. Takie starcie sił samorządowych o różnych poglądach jest motorem rozwoju Iławy.
Pani Katarzyna Olszewska przed ubiegłorocznymi wyborami do Sejmu zarzuciła mi, że stworzyłem sobie hasełko: „Walka przeciwieństw – procesem rozwoju”. Dzisiaj kandydatka na burmistrza, mam nadzieję, doskonale przestudiowała teorię rozwoju społecznego. Bez tego ogrom zadań, jakie przedstawiła w swoim image, spali na panewce (NKI nr 42). Frazeologia NOWYCH TWARZY i NOWYCH POMYSŁÓW przypomina mi – jako żywo – czas, w którym „trząsłem powiatem z innymi sekretarzami” (to są słowa pani Kasi Olszewskiej zawarte na str. 23 NKI nr 36 z ubiegłego roku). Wówczas slogany, wyświechtane komunały, szumne frazesy, zaciemniały naszą rzeczywistość.
Doskonale rozumiem Romana Przybyłę. Poświęcił kawał życia i dużo zdrowia dla budowy basenu krytego w Iławie. Rozbudził inicjatywę mieszkańców, od przedszkolaka do emeryta, wizją budowy ważnego obiektu dla nas wszystkich. Posiada prawo do goryczy i żalu. Jakkolwiek samorząd lokalny miał swoje powody z tej inwestycji zrezygnować, jednocześnie złamał w wielu iławianach to co jest najważniejsze – inicjatywę obywatelską. Nie wiem jak później nauczyciele w szkołach tłumaczyli ten fakt dzieciom. Nie uniknęliśmy pogłoski, że „gdyby inicjatorem był ktoś inny i ważniejszy, to...”. Tak, tak... całe miasto rozmawiało o tej sprawie, rozmawiało bardzo głośno. Cóż, nie zawsze racje społeczne są zgodne z racją władzy. Czy dobrze to służy integracji miejscowej społeczności? Wnioski przed nami. Wybory tuż-tuż...
Pragnę serdecznie życzyć sukcesu pani Stefanii Paśko. Pani profesor nadto nie wdawała się w okresie swojej kadencji jako radnej i członka zarządu w jakieś idiotyczne spory – czego ja osobiście, i pewnie wielu innych, nie znoszę. Była jednak zbyt... powiedziałbym powolna (przepraszam: zdyscyplinowana). Wobec kogo? Niech sobie odpowie sama. Jak w tym filmie tasiemcowym pt. „Na dobre i na złe”. Dyscyplina – dobra cecha, jednak czasami człowiek nieco gubi po drodze tożsamość.
Ucieszyłem się fotografią Edwarda Bojko jako kandydata na burmistrza „z ramienia” komitetu „IŁAWIANIE RAZEM”. Walory intelektualne, praktyka zawodowa, umiejętność współżycia społecznego, życzliwość, obiektywizm w ocenie pracownika. W dawniejszych czasach – świetny harcerz. Pełnił wiele ważnych funkcji w Związku Harcerstwa Polskiego. Ekipa pana Edwarda na radnych – zróżnicowana społecznie i fachowo – moim zdaniem daje spore szanse na powodzenie w pracy dla Iławy. Widzę wśród kandydatów na radnych wiele zawodów, stanowisk, ludzi niepokornych, odważnych, młodych itd. W każdym razie... z taką ekipą radnych (najpierw muszą wygrać) można wzbogacać Iławę o nowe wartości, tworzyć bogatsze życie mieszkańców. O jednym tylko myślę, kochany Edziu: nie obiecuj nic w zakresie bezrobocia. Zostaniesz populistą. I liberalizm cię – przepraszam za określenie – zeźre.
Jarosław Maśkiewicz. Dla mnie Jarek. Nie mam zamiaru bawić się w propagandę przedwyborczą (bo jeszcze redaktor naczelny potrąci mi za wierszówkę...). Jarek to samorządowiec od stu lat. Zna doskonale swoją robotę. Jest swego rodzaju ewenementem: burmistrz Lubawy i radny Rady Miejskiej w Iławie. Aktywny na sesjach, kontrowersyjny. Członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Stara się unikać swarów wewnątrz partii. Robi swoje. Od pewnego czasu napisałem na tych łamach wiele krytycznych uwag pod adresem SLD, ale nie po to żeby zaszkodzić, lecz po to żeby konstruktywnie sprowokować. Mam nadzieję, że Jarek rozumiał moje intencje. Niektórzy wyrzucili mnie cichaczem z biuletynu partyjnego pt. „Lewica”. Wymazali ze stopki i wprost nazwali publicznie „pismakiem”. Tym, którzy nie wiedzą, przypominam: nigdy nie byłem członkiem SDRP ani SLD, choć serce mam po lewej stronie. Szkoda, że Jarek nie wytłumaczył swoim twardogłowym, że dyskusje – dopuszczające krytykę i inne poglądy – przede wszystkim rozwijają intelektualnie. Przepraszam za dygresję. Było, minęło... Nie będę więcej pisał o Jarku Maśkiewiczu. Do ostatnich chwil będę głęboko zastanawiał się czy oddać głos na jego kandydaturę, czy na Adama Żylińskiego. Do tego momentu wygrywa Adam Żyliński.
Losy Adama Żylińskiego śledziłem od początku jego kariery burmistrzowskiej. Popierałem pana Adama pisząc wiele subiektywnych felietonów w lokalnej prasie – zarówno w poprzednich wyborach samorządowych, jak i sejmowych. W jednej z lokalnych gazet, kiedy został po raz drugi burmistrzem Iławy, napisałem: „Wybraliśmy człowieka mądrego, zdecydowanego, obiektywnego, pracowitego, nie rzucającego słów na wiatr, polityka samorządowego”. Adam Żyliński zaczynał się wpisywać do złotej księgi miasta zasłużonych jego mieszkańców. Zawsze sprzeczałem się z nim o liberalizm, o rolę wartości dodatkowej, o bardzo wiele innych spraw. Iława rozwijała się. I jaka jest – każdy widzi. Wziąłem nawet udział w słynnym już plebiscycie ankietowym dotyczącym turystycznego i gospodarczego zagospodarowania naszego miasta iławskiego. Byłem zaproszony do komisji podsumowującej wyniki (które znamy i pamiętamy: mieszkańcy poparli pomysły Żylińskiego w 80 procentach). A jednak, a jednak... Jakieś wątpliwości pozostały. Prawda to wszystko czy również – jak kilku innych – tylko gierka przedwyborcza. Dlaczego pytam publicznie? Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Iławie, a więc w samym środku kotła kampanii wyborczej Adam Żyliński odczytał projekt listu intencyjnego, jaki władze miasta w „NAJBLIŻSZYCH DNIACH” podpiszą z zachodnim koncernem turystycznym... Co to jest ten list intencyjny? Proszę nie uważać mnie za ignoranta. Ani tym bardziej za kompletnego idiotę. Podpis pod „intencją” jest mało zobowiązującą sprawą. Dobre chęci nie wystarczą.
Ciekawe czy redaktor naczelny wyrzuci ten felieton do kosza... Ja znam odpowiedź – w środę przekonamy się wszyscy. A w poniedziałek idę na publiczną z kandydatami debatę do kina. Będzie ciekawie... Być może rozwieję definitywnie swoje wątpliwości. Być może...
Rozgoryczony
TADEUSZ LISTKOWSKI-NIKT