Coraz szersze kręgi zaczęła zataczać plotka o niedoszłym porwaniu dziecka w lubawskim Tesco. Porwanie miało służyć wykorzystaniu organów dziecka do przeszczepu. Policja i pracownicy marketu dementują.
Lubawa huczała, zaś echa mrożącej krew w żyłach historii kierowcy rozwozili po wszystkich miejscowościach w regonie, dlatego postanowiliśmy ją wyjaśnić.
Kilka tygodni temu lubawianka miała iść do marketu ze swoją córką. Gdy tylko na moment spuściła z niej wzrok, mała zniknęła. Zszokowana matka zaczęła biegać między regałami. Gdy nie znalazła dziecka, zawiadomiła ochronę, która zamknęła market i także zaczęła szukać dziewczynki.
Z plotki wynika, że dziewczynkę znaleziono w sklepowej toalecie. Była odurzona. Była już ogolona i przebrana. Jaki miał być cel porwania – okup od jednej z zamożnych lubawskich rodzin? Bynajmniej! Chodziło materiał do przeszczepu organów…
– To plotka – dementuje Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia, że taka sytuacja miała miejsce.
Ochrona marketu nie mniej była zdziwiona, gdy zapytaliśmy o tę sytuację. Kolejnym dowodem na fikcyjność całej sytuacji jest fakt, że w lubawskim Tesco nie ma toalety dla klientów.
NATALIA ŻURALSKA
zdjęcie: Marian Żuchowski
Historia o rzekomym porwaniu dziecka w lubawskim Tesco to bzdura. Mamy mogą więc spokojnie brać swoje pociechy na zakupy. Radzimy jednak nie spuszczać maluchów z oka…