W wielu miastach Niemiec władze miejskie, gminne oraz powiatowe często biły i drukowały własny pieniądz. Podobnie też – w okresie gdy ziemie te stanowiły część Prus – czyniono w Iławie, Kisielicach, Lubawie, Suszu, Biskupcu i Zalewie.
Okresy szczególnego niepokoju wyzwalają wśród ludzi chęć gromadzenia jak największej ilości środków materialnych. Od dawna, wojny i kryzysy gospodarcze nie sprzyjały budowie zaufania do banków, stąd też starano się przechowywać swój dobytek „na własną rękę”, ukrywając go w bezpiecznych miejscach. Zazwyczaj przechowywano w taki sposób dobry kruszcowy pieniądz: srebrny i złoty.
Nic więc dziwnego, że wybuch I wojny światowej i ogłoszenie 1 sierpnia 1914 r. przez rząd niemiecki mobilizacji, wywołać musiały u ludności taką właśnie reakcję. Masowo gromadzono srebrne (1, 2, 3 i 5 marek) i złote (5, 10 i 20 marek) monety. Jakby czekając, aż sytuacja w miarę się ustabilizuje i mając świadomość, że tak dobry pieniądz nie straci – ba, może nawet zyska! – na swej wartości. Masowo też wycofywano oszczędności z banków, żądając przy tym wypłat w owej „dobrej” monecie.
Nie przyniosło większych efektów wprowadzone już z dniem 4 sierpnia 1914 r. wstrzymywanie wypłat z banków pieniędzy srebrnych i złotych. Nie były zadowalające także obowiązkowe wpłaty tychże do banków, a pochodzących z depozytów instytucji państwowych. Połowicznym sukcesem zakończyła się rozpropagowana wśród ludności cywilnej akcja wymiany monet kruszcowych na pieniądz papierowy. Co gorsza, z uwagi na masowy wykup towarów, zaczęły skakać w górę ich ceny, co w konsekwencji narzucało potrzebę zwiększenia ilości pieniędzy.
U NAS PIERWSZE KISIELICE
I tu, w wielu miejscach, lokalne władze postanowiły wykorzystać znany już co najmniej od XVI wieku środek zaradczy, jakim było wypuszczanie pieniądza zastępczego – z niemieckiego zwano je notgeldy. Jako pierwsze z miast pruskich wypuścił je Pasłęk, nastąpiło to już 1 sierpnia 1914 r. Następnego dnia uczynił to Olsztyn. Niewiele później, bo z datą 10 sierpnia 1914 r. ukazały się podobne pieniądze w Kisielicach – nominał ich wynosił od 1/2 marki do 5 marek.
W tym samym roku pojawił się 5-markowy pieniądz zastępczy w Iławie i Lubawie. Wpierw były to, z uwagi na pośpiech, pieniądze papierowe, dopiero z czasem w postaci bilonów. Na banknotach pojawiać zaczęły się różne scenki z życia miasta czy też obok herbów charakterystyczne budynki.
Pamiętać trzeba, że to państwo posiadało wyłączne prawo wypuszczania środków płatniczych, stąd też proceder ten był nielegalny. Jednakże z reguły patrzono na to przez palce, a pieniądz ten miał wyłącznie charakter lokalny.
Obecnie znanych jest kilka rodzajów tego typu pieniędzy, tak papierowych, jak i metalowych. Omówmy jednak wpierw te drugie, które wybijane były staraniem min. Iławy i Zalewa.
BILON
W Iławie emisję rozpoczęto w 1916 roku i kontynuowano przez kolejne cztery lata. Nie były to wysokie nominały, bo wynoszące zaledwie 10 i 50 fenigów. Każdy z nich na przedniej stronie (awersie) oprócz nominału i daty wybicia posiadał napis: KLEINGELDERSATZMARKE. Natomiast na odwrocie (rewersie) znajdował się herb Iławy: Madonna z dzieciątkiem, siedząca między dwoma wieżami i informacja, z czyjej inicjatywy został ów pieniądz wypuszczony: MAGISTRAT DER STADT DEUTSCH EYLAU. Miały one różne kształty, tak klasyczne, jak i ośmioboczne.
Jako ciekawostkę należy dodać, że produkcją ich zajmowało się nie samo miasto, lecz wynajęci do tego medalierzy. Iławski pieniądz na ten przykład wybijano w Norymberdze.
Niemniej ciekawy zestaw stanowią też pieniądze z Zalewa. Te na awersie poza nominałem posiadają – podobnie jak notgeldy z Iławy – stosowny napis, brak natomiast daty wybicia, na jej miejscu widnieją trzy gwiazdy. Przyjmuje się jednak, że pojawiały się one w latach 1917-1918. Awers zdobi herb miasta: Święty Jan, który otoczony jest napisem: STADT SAALFELD O/PR. Produkcją ich zajmował się Otto Christmann z Lipska.
Puszczanych w obieg pieniędzy zastępczych nie wykonywano rzecz jasna ze szlachetnego kruszcu. Iławskie i zalewskie władze preferowały żelazo i cynk, ale w innych miejscach bywało, że używano aluminium a nawet... ceramiki, papy, ceraty i skóry!
BANKNOTY
Równolegle występował – jak wcześniej wspominałem – zastępczy pieniądz papierowy. Ten nawet okazał się być bardziej żywotny. Wpływ na to miała coraz bardziej pogarszająca się sytuacja w powojennych Niemczech. W 1923 r. Francuzi nie doczekawszy się wypłaty obiecanych reparacji, zagarnęli niemiecki okręg przemysłowy – Zagłębie Ruhry, co jeszcze bardziej pogłębiło kryzys w kraju.
Inflacja wzrastała w zastraszającym tempie, tak że na zakupy chodziło się z „walizką” pieniędzy, stąd też co rusz zwiększano nominały na banknotach. Zdarzało się, że ludzie chodzili do banków prowadząc wózki dziecięce wypchane pieniędzmi, które na drugi dzień traciły już wartość. Dlatego konieczna była ich wymiana. Zdarzało się, że ceny towarów wzrastały z godziny na godzinę.
WIELKA INFLACJA
William Gutmann i Patricia Meehan w swej pracy „The Great Inflation, Germany 1919-1923” („Wielka inflacja, Niemcy, 1919-1923”), przytaczają wspomnienia jednego z ówczesnych studentów, który zamówił w kafejce kawę kosztującą 5000 marek. Po godzinie, gdy przyszło do zapłacenia rachunku kelner zażądał od niego 8000 marek, twierdząc, że w ciągu tego czasu kawa podrożała o 3000 marek. Dla porównania za 1 funt chleba w 1923 r. płacono 540 miliardów marek, za funt mięsa 3200 miliardów marek.
Wzrost cen prześledzić można także na podstawie wypuszczanych przez nasze miasta pieniędzy.
Jakkolwiek w Suszu jeszcze w 1917 i 1920 r. drukowano banknoty o nominale 10 i 50 fenigów, to już 17 sierpnia 1923 r. wypuszczano banknoty o nominale 1 miliona marek. Nie postawiło to tamy drapieżnej inflacji, bo już 26 października 1923 r. pojawiły się banknoty o nominale 5 miliardów marek.
Starano się sobie jakoś radzić z nadmierną ilością zer. I tak powiat Susz od października do listopada 1923 r. wypuszczał pieniądze o „dużym” nominale – od 1 do 50 tzw. „goldpfenigów”. Nie były to jednak rekordy, w Olsztynie na ten przykład pojawił się 14 listopada 1923 r. banknot o nominale 1 biliona marek! Stale też malał okres ich obiegu, czasem wynosił on tylko tydzień. Po tym czasie można było udać się do banku, w celu przedłużenia użyteczności, lub też zwiększenia nominału – tu zdarzało się, że przystawiano np. do 5 milionów marek pieczątkę z dalszymi zerami. Powoli też, widząc beznadziejność ciągłych prolongat i dodrukowywania nowych pieniędzy, rozpoczęto emisję czegoś w rodzaju bonów towarowych i żetonów na określone towary (cukier, mąka, odzież itp.), czy też usługi (przejazd koleją, tramwajem).
Gdy w grudniu 1923 r. inflacja sięgnęła już 300 milionów procent, a dolar osiągnął rekordową cenę 4 trylionów 200 miliardów marek, postanowiono wprowadzić do obiegu nową Rentenmarkę. Stopniowo zaczęto wycofywać z obiegu notgeldy. Nie znaczy to, że zginęły one bezpowrotnie. Zachowały się szczególnie bony towarowe, które często w okresie hitlerowskim wykorzystywano do głoszenia antyżydowskiej propagandy. Wiele osób, zdając sobie sprawę z przyszłej ich wartości kolekcjonerskiej (i historycznej!), nierzadko je zachowywało.
Prawie każdy pieniądz zastępczy miał określony czas obiegu, stąd ten kto się spóźnił z wydaniem go lub też wymianą, skazany był, tak jak niegdyś wielu z nas posiadających PRL-owskie kartki żywnościowe czy pewexowskie bony – „dolary”, na przetrzymanie ich.
SEWERYN SZCZEPAŃSKI
Ośmioboczne pięćdziesiąt iławskich fenigów z 1916-1917 r.