Izabela Bełcik, rozgrywająca reprezentacji Polski. Młoda, utalentowana siatkarka. Mistrzyni Europy. Co łączy ją z Iławą? Stąd pochodzi jej chłopak Artur, z którym poznała się na studiach w Gdańsku.
Iza pochodzi z Malborka. Obecnie, wraz z Arturem, mieszkają w Pile. Tam gra na pozycji rozgrywającej w „Nafcie Gaz Piła”. Niedawno przyjechała na jeden dzień do Iławy, żeby odwiedzić Artura strony. Korzystając z okazji, spotkała się z dziewczynami iławskiego klubu „ZRYW VOLLEY”, prowadzonego przez Mieczysława Pietroczuka, pod którego ręką Artur, chłopak Izy, grał w szkole średniej.
MARCIN MICHALSKI: – Co czujesz po zdobyciu mistrzostwa Europy?
IZABELA BEŁCIK: – Niesamowitą radość i dumę nie tylko z siebie, ale całego zespołu. Było nam bardzo ciężko przed mistrzostwami i niewiele osób stawiało na to, że obronimy ten tytuł.
– A jakie to uczucie obronić mistrzostwo Europy?
– Ciężko opisać słowami, co się dzieje w nas, w środku. Podczas ostatniego meczu zawodów byłyśmy strasznie zmęczone. Ale taki medal rekompensuje wszystko, cały wysiłek. Dzięki wygranej dostaliśmy takiego „kopa”, że chce się dalej trenować i wiadomo, po co się to robi.
– Jak zareagowała Twoja rodzina na wygraną w mistrzostwach?
– Byli szczęśliwi i dumni. Wiadomo, jak to rodzice, martwią się strasznie o mnie. Po mistrzostwach odetchnęli. Gdy wróciłam do domu, byli przeszczęśliwi. Był czas, żeby się z nimi spotkać. W ogóle nie rozmawialiśmy o siatkówce.
– Jak spędzasz wolny czas po mistrzostwach?
– Właśnie teraz jest mój wolny czas, cztery dni. Nie odczuwam, że są one wolne, bo ledwo przyleciałyśmy do Warszawy, było mnóstwo spotkań i wywiadów. Należą się jednak kibicom te spotkania, czujemy się w obowiązku porozmawiać z nimi. Zaraz wyjeżdżam z moim klubem na turniej.
– Co łączy Cię z Iławą?
– Nigdy wcześniej nie byłam w Iławie, póki nie poznałam mojego chłopaka Artura. Poznaliśmy się w Gdańsku na pierwszym roku AWF. Dzięki temu mogłam tu przyjechać i zwiedzić trochę miasto.
– Jak długo jesteś z Arturem?
– Znamy się od sześciu lat. Na początku byliśmy dobrymi znajomymi, a od czterech jesteśmy parą.
– Czy zamierzacie się pobrać?
– Pewnie tak, ale na razie spokojnie. Myślimy o tym, ale na razie nie ma na to czasu.
– Co najbardziej Ci się podoba w Iławie?
– Myślę, że klimat tego miasta, szczególnie latem. Mnóstwo ludzi, koncerty, byłam raz na „Old Jazz Meeting”. Jest tu piękne jezioro, latem można pożeglować po Jezioraku.
– Często bywasz w naszym mieście?
– Nie, rzadko bywam nawet w rodzinnym domu. Ponad pół roku spędzam w klubie w Pile, a następne pół jestem na zgrupowaniach kadry. Przeważnie na święta ląduję w domu. W Iławie bywam wtedy, kiedy odwiedzam Artura, żeby sobie odpocząć w spokoju. Tutaj nie ma wielkiego szału na siatkówkę i chyba to dobrze, bo przynajmniej czuję się tu swobodnie.
– Czy wiążesz swoją przyszłość z Iławą?
– To nie jest wykluczone. Jest jednak zbyt wcześnie, żeby cokolwiek powiedzieć. Iława to piękne miasto, tym bardziej, że Artur tutaj mieszka i jest blisko do Malborka.
– Jak spędzasz wolne chwile, kiedy chcesz odpocząć od siatkówki?
– Jeśli nie ma tego czasu zbyt dużo, to najczęściej siedzę w domu, leżę w łóżku, nie robiąc nic, żeby odpocząć od tego wszystkiego, od hałasu. Podczas wakacji próbuję gdzieś wyjechać, np. do Iławy nad jezioro. Wówczas opalam się, odstresowuję, relaksuję i nie myślę o siatkówce.
– Kiedy rozpoczęła się Twoja kariera sportowa?
– Siatkówką zajęłam się w czwartej klasie podstawówki. Była to zabawa z piłką. Minęło już piętnaście lat, jak zajmuję się siatkówką. W drugiej klasie szkoły średniej wyjechałam z Malborka do Sosnowca, gdzie znajduje się Szkoła Mistrzostwa Sportowego w siatkówce dla dziewczyn. Długo się zastanawiałam nad wyjazdem, byłam wtedy dzieckiem, mama płakała za mną. Właśnie wtedy zdecydowałam, że chcę wiązać swoją przyszłość z siatkówką. Szkoła ta pozwoliła mi się wybić. Zaczęły się wyjazdy i kariera sportowa.
– Ile czasu będziesz grać jeszcze w siatkówkę?
– Tego nie wiem. Dopóki zdrowie mi pozwoli, będę grać. Jestem na pozycji rozgrywającej, gdzie można grać dłużej. Nie jesteśmy tak eksploatowane, nie pracujemy tak barkami, nie mamy tylu wyskoków, co zawodniczki atakujące, więc możemy sobie pograć trochę dłużej. Zawodniczka bardziej doświadczona im dłużej gra, tym lepiej. Myślę, że jeszcze trochę pogram.
– Co zamierzasz robić po zakończeniu kariery sportowej?
– Jest kilka możliwości. Na pewno nie porzucę siatkówki. Chciałabym w przyszłości zająć się dziećmi, skorzystać z doświadczenia moich trenerów, by przekazać im tę wiedzę. Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym, co dokładnie będę robiła.
– Najważniejszy dzień w twoim życiu?
– Wiele było takich dni, ale ten najważniejszy to wygrana w Mistrzostwach Europy w Chorwacji, gdzie grałam jako pierwsza rozgrywająca. To dla mnie ogromny sukces, który zrekompensował moje wszystkie wysiłki.
– Kto jest Twoim autorytetem?
– Moi rodzice, jestem w nich wpatrzona. Pod względem sportowym jest kilka osób, które mi imponują swą grą. Jest taka chińska rozgrywająca, która jest perfekcjonistką w tym, co robi. Myślę, że Chinki w tym momencie są jedną z najgroźniejszych drużyn na świecie właśnie dzięki niej.
Rozmawiał:
MARCIN MICHALSKI
Izabela Bełcik ze swoim chłopakiem
Arturem na tle iławskiej fontanny
nad Małym Jeziorakiem w Iławie