Nie dość, że kulminacja obchodów 700-lecia Iławy została raczej źle oceniona przez opinię publiczną (zarzucano m.in. brak klimatu i otoczki odpowiedniej dla rangi święta), to jeszcze stała się kolejnym przyczynkiem do kłótni między radnymi miejskimi a burmistrzem Iławy. Dodatkowo teraz burmistrz musi rozliczyć się z wydatków poniesionych na reklamę jubileuszu.
Przed ostatnią sesją iławscy radni otrzymali sprawozdanie burmistrza z przebiegu kulminacji obchodów 700-lecia miasta. Pomimo tego jednak nadal mieli uwagi.
– Za mała była zewnętrzna otoczka informująca o obchodach, za mało było o tym plakatów, informacji na mieście – zauważył radny Eugeniusz Chomik (jednocześnie jednak podkreślił, że branżowa prasa ogólnopolska opisała jubileuszową wystawę filatelistyczną w Iławie).
– Poziom oplakatowania miasta był dobry, służby stanęły na poziomie – odparł burmistrz Jarosław Maśkiewicz (który na sesji miał w klapę marynarki wpięty znaczek Polskiego Związku Filatelistów).
KRESKA BARDZO GRUBA
Innym zarzutem był brak zaproszeń na uroczystą sesję rady w miejskiej hali dla osób zasłużonych dla Iławy, ale pracujących w czasach PRL.
– Listę zaproszonych ustalaliśmy z panem przewodniczącym Bojko – tłumaczył burmistrz. – Owszem, miałem głosy od tych, którzy zajmowali stanowiska przed 1990 rokiem, że poczuli się niedowartościowani, ale jakąś opcję na tę uroczystą sesję trzeba było wybrać. Wszelkie uwagi dziś są nie na miejscu.
NA CO POSZŁA KASA?
Radny Maciej Rygielski z kolei skrytykował bardzo słabą promocję jubileuszowych uroczystości w mediach. Za chlubny przykład podał Zalewo, które zdaniem radnego miało mocną medialną promocję, z relacją telewizyjną włącznie.
– Ludzie wprost pytali mnie: „Co się stało z tą piękną Iławą?” – poparł zdanie radnego przewodniczący rady Edward Bojko.
– To państwo uchwałą zadecydowaliście o środkach na promocję obchodów 700-lecia – odpowiedział radnym wiceburmistrz Henryk Lisaj.
Jak się okazało, na tę reklamę przeznaczonych zostało 20 tys. złotych: – W Gazecie Wyborczej za 3.600 złotych miała się ukazać jubileuszowa mapa Iławy wraz z tekstem promocyjnym. Dlaczego tego nie było?! – oburzał się Zbigniew Rychlik, wiceprzewodniczący rady, który zażądał od burmistrza przedstawienia szczegółowego wykazu wydatków na promocję jubileuszu.
ZAMIESZANIE Z POWITANIEM
Przewodniczący Bojko miał także żal do burmistrza i podległych mu urzędników o to, że przed uroczystą sesją nie przekazano mu aktualnej listy przybyłych VIP-ów. Co gorsza, brak płynności przy witaniu gości został przez publiczność zauważony – podkreślił przewodniczący.
Burmistrz odpowiedział, że Edward Bojko dostał ścisły scenariusz wraz z nazwiskami: – To było tyle osób, że i bez kartki można było przywitać – skomentował Jarosław Maśkiewicz. – Ja nie przyjmuję tej krytyki, bo swoją misję z pracownikami wypełniliśmy dobrze. Panie przewodniczący, nie popisujmy się, bo nie o to chodzi.
– Jeśli się pan zgadza z brakiem kultury przy powitaniu gości, to niech się pan zgadza, ale ja się z tym nie zgadzam. A to właśnie pan burmistrz Maśkiewicz z sekretarzem Dzieniszewskim zanegowali moją propozycję potwierdzania zaproszonych osób, które należy powitać imiennie – odparował Edward Bojko i zwrócił się bezpośrednio do burmistrza: – Co do witania z pamięci 460 osób, to może pan jest do tego zdolny, ale ja takich predyspozycji nie mam. Ten moment nam nie wyszedł i nie potrzeba więcej złośliwości. Była nawet propozycja witania prezydenta Kwaśniewskiego, ale ja mam w zwyczaju witać osoby fizycznie obecne na sali, a nie martwe dusze.
– Proszę nie cedować punktów, których pan nie dopiął, na mnie albo sekretarza – odbił piłeczkę burmistrz. – Pana uwag nie przyjmuję w żadnym zakresie!
– To normalna rzecz od trzech lat – skwitował Bojko.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Echa kuluarów...
Koniec układu
Radni w kuluarach mówili, że wypowiedź przewodniczącego Bojko („To normalna rzecz od trzech lat”) jest wymowna w kontekście ostatnich wyborów na burmistrza Iławy, które odbyły się 3 lata temu i w których startował też przewodniczący. Wtedy bowiem, po przegranej pierwszej turze wyborów, Edward Bojko publicznie zaapelował do swoich wyborców, by w turze drugiej swoje głosy oddali oni na Jarosława Maśkiewicza. Kłótnia o 700-lecie jest dowodem na to, że układ Maśkiewicz-Bojko już się rozpadł – uważają radni.