Niektórzy wykupują swoje spółdzielcze mieszkanie za kilkanaście złotych, inni za kilkaset. Niestety, nie wszyscy mają taką możliwość. Zaciągnięte przez spółdzielnię w latach 90. kredyty nie dają tej możliwości. Jedni zatem już się cieszą, że mają swoje M, a inni wciąż czekają na zmianę ustawy. Jeśli do tego nie dojdzie, będą musieli płacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Do uzyskania odrębnej własności, czyli wykupienia mieszkania ze spółdzielni, potrzebna jest w pierwszej kolejności spłata zadłużenia związanego z budową mieszkania – mówi Zbigniew Stachurski, prezes spółdzielni „Praca”, gdzie wnioski o wykup mieszkań złożyło ponad 600 lokatorów.
KOLOSALNE KREDYTY
Niekorzystne warunki finansowania budowy spółdzielczych bloków dotknęły członków spółdzielni, którzy zostali obciążeni kredytem zaciągniętym pomiędzy 1 stycznia 1990 r. a 31 maja 1992 r.
– Był to okres szalejącej inflacji. Banki, w których zostały zaciągnięte kredyty budowlane, w ciągu jednego tylko roku podniosły odsetki z kilku do blisko 90 proc. w skali roku – uzasadnia prezes Stachurski.
PKO BP udzielało kredytów na podstawie wówczas obowiązujących przepisów. Początkowo zakładały one, że kredyty będą zawierały pewne preferencje społeczne. Miały być tańsze i łatwiejsze w spłacie. Po 1 stycznia 1990 r. zostało jednak uwolnione oprocentowanie kredytów i okazało się, że trzeba płacić dużo więcej.
ZŁAMANIE PRAWA?
– Problem polega na tym, że bank nalicza odsetki od odsetek – mimo że nie są zaległe, i tak zawyżonym zadłużeniem obciąża spółdzielnię mieszkaniową, a w konsekwencji członka spółdzielni – wyjaśnia Tomasz Tatomir, radca prawny z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
Jak twierdzi prawnik, bank jednostronnie ustalał stopę procentową, co jest niedopuszczalne w kontekście prawa bankowego. Wskutek tego jedni spółdzielcy dostali niższe kredyty, które już spłacili bez większego wysiłku, natomiast ich sąsiedzi z bloku naprzeciwko wybudowanego rok czy dwa lata później mają do spłaty jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych.
PAŃSTWO MOŻE POMOŻE
Ustawa z 30 listopada 1995 r. o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych przewiduje udogodnienia dla spółdzielców, którzy spłacą zadłużenie kredytowe. Ci, którzy spłacą całe zadłużenie kapitałem, tj. 30 proc. wykupionych przez państwo odsetek i 30 proc. odsetek skapitalizowanych, mogą liczyć na umorzenie reszty długu. Ponadto projekt nowelizacji ustawy przewidywać miał skrócenie okresu regularnej spłaty zadłużenia, który warunkuje umorzenie zaległości. Poza tym umorzeniu miały podlegać nie tylko odsetki, ale i sam kredyt.
– Tak miało być, ale teraz, gdy Sejm się rozwiązał i jesteśmy przed wyborami, nie jestem niczego pewien. Tej nowelizacji ustawy także – podkreśla prezes „Pracy”. – W najgorszej sytuacji jest blok przy ulicy Wiejskiej 9. To właśnie na jego budowę w roku 1990 zaciągnęliśmy kredyt. Jeśli członkowie chcieliby teraz wykupić mieszkania w tym bloku, zapłacą po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
JOANNA MAJEWSKA
współpraca: „Gazeta Prawna”