ZYGMUNT WYSZYŃSKI
Zmartwię niestety kilka osób na iławskim, coraz bardziej osamotnionym, świeczniku. Nie zawsze da się oddzielić łowienie ryb od polityki. Bywa często, że dobry polityk jest dobrym wędkarzem. Bywa jednak i odwrotnie.
Burmistrz Iławy brnie w ślepą uliczkę. Rzekłbym, że to tylko jego sprawa, ale przecież nie mogę tak powiedzieć. Stanowisko burmistrza to już nie jest jakaś tam prywatna sprawa pana Jarosława Maśkiewicza. Stanowisko burmistrza to sprawa nas wszystkich, mieszkańców Iławy. I nie tylko w czasie głosowania wyborczego, ale na co dzień. Tak ma wyglądać właśnie demokracja obywatelska.
Maśkiewicz wycofuje się ze społeczeństwa iławskiego i zamyka w małej grupce pochlebców i przydupasów, wśród których prym wiedzie emerytowany i obłudny belferek. Nie służy to niczemu dobremu. Ojciec miasta ostatnio totalnie olał iławskie dzieciaki, które w sile 100-osobowej gromady pięknie bawiły się na zawodach wędkarskich nad Małym Jeziorakiem. Ani żadnej odpowiedzi na zaproszenie, ani żadnego nawet zastępstwa jeśli inne zajęcia nie pozwoliły w Dniu Dziecka.
Z drugiej strony wiele środowisk po prostu wstydzi się zapraszać tego pana na swoje imprezy. Niedawny skandal podczas otwarcia nowej bryły szpitala (Maśkiewicz nie został nawet zaproszony – przyp. red.) wyraźnie pokazuje, co iławskie środowisko myśli w sprawie burmistrza z prokuratorskim aktem oskarżenia na karku.
Jeśli do tego dodać jeszcze fakt, że gospodarzem przecięcia wstęgi był partyjny kolega z SLD, starosta Ryszard Zabłotny, to mamy nie tylko kolejny powód do śmiechu, ale raczej powinniśmy ze zgrozą patrzeć na najbliższe miesiące rządzenia Maśkiewicza, bo ślepe brnięcie w uliczkę bez wyjścia może skończyć się dla interesów miasta tragedią. Co może być gorszego niż osobnik uparty jak osioł, ugodzony jak lew, od którego odwraca się już nawet własne stado (zaplecze polityczne)?
Ktoś kiedyś powiedział, że Maśkiewicz tylko po tej stronie rzeki Drwęcy był lewicowy, ale już tam, za rzeką Drwęcą, to on był niesamowitym prawicowcem. Coś w tym musiało być...
* * *
Czytam biuletyn „Iławski Ratusz” i oczy mi się przewracają od tego urzędniczego bełkotu. Polecam stronę trzecią tego reżimowego biuletynu pt. „ABC strategii rozwoju Iławy”.
Już w drugim akapicie tegoż czytam: „Tylko staranne zdiagnozowanie dotychczasowych osiągnięć...” itd. Przepraszam, czyich osiągnięć? Co proszę? Obecnej władzy ratuszowej?
Cytuję dalej: „Aby wiernie oddać to, co faktycznie następuje w procesie przemiany naszego, szczególnie w tym okresie pięknego miasta...” itd.
Typowy urzędniczy bełkot. Mowa jak trawa. Powtarzam: bełkot bez ładu i składu, bo niby czemu nasze miasto jest szczególnie piękne w tym właśnie okresie? Czy na to pracowała obecna władza? Ktoś tu, zdaje się, zwariował.
Czytam akapit „sfera gospodarcza” i zarazem pytam: co panom z ratusza do struktury własności, bazy surowcowej, zatrudnienia, produkcji i asortymentu? To przecież sprawy tylko właścicieli firm! Co więcej, niektóre z nich objęte są klauzulą tajemnicy handlowej.
Komuś coś się poprzestawiało w komunistycznej głowie i zdaje mu się, że przedsiębiorca musi się tłumaczyć – jak niegdyś badylarz w Komitecie Miejskim PZPR. Kompletna i kosmiczna bzdura.
Strategia... Kolejny temat zastępczy. W skali kraju jak podatek liniowy, łowcy skór i aborcja...
* * *
Kilku lokalnych, dobrze już znanych cwaniaków z Iławy przez podstawionego kumpla z Częstochowy chce wyprowadzić z majątku gminy miejskiej i przechwycić dla siebie za psie pieniądze największy i bezcenny skarb Iławy: wyspę Wielka Żuława.
Co więcej! Miasto miałoby jeszcze pobudować most na wyspę, doprowadzić wodę, energię elektryczną, gaz, odprowadzić ścieki itd. Oni zbudują tam pole golfowe, a później to pole jako nierentowne podzielą na działki i sprzedadzą za horrendalne pieniądze.
Brawo panie burmistrzu! To się nazywa troska o dobro miasta i jego mieszkańców (zaledwie niektórych)... Kto z iławskich przedsiębiorców współpracuje z człowiekiem z Częstochowy – to wszyscy wiemy.
Parę lat temu, pamiętam, jak Jerzy Humięcki do krwi wyżyłował z kasy miasta sprawę wykupienia swojego hangaru na Małym Jezioraku, a teraz mam uwierzyć w jego troskę o zbiorowe sprawy Iławy?! Bzdura. Z rekina nie zrobisz baranka.
Zapowiadam wszystkim, którzy w tym szemranym przedsięwzięciu z wyspą będą maczali palce, że mieszkańcy Iławy nie dopuszczą do jakichkolwiek przekrętów. Jest to tak grubymi nićmi szyte, że każdy wie co jest grane.
Pan Piotr Tymochowicz nawołuje, aby nie kopać już leżącego... Panie Piotrze, ten facet sam się kopie, a my tylko pokazujemy w które miejsca – raz w głowę, raz w siedzenie. Ale za to jak zacięcie trwa na swoim miejscu. Determinacja to zarazem zaleta i wada. W tym przypadku jest wadą.
Jeśli ten facet z Częstochowy (koleś i kooperant naszego Wielkiego Stolarza – brawo redaktorze naczelny!) ma być zbawiennym inwestorem dla Iławy, to ja proponuję, aby każdy mieszkaniec już dziś przynajmniej raz dziennie westchnął: „Jakiegokolwiek uczciwego inwestora racz nam zesłać Panie”.
* * *
Odpowiem panicznie hałasującemu i wycierającemu sobie gębę moim nazwiskiem „radcy (po)prawnemu” urzędu Edwardowi Sochackiemu.
Tak, lubię łowić ryby. Znam się na tym i – w odróżnieniu od tego, co pan robi – jestem w tym dobry. W końcu nie każdy wędkarz musi znać prawo prasowe lub prawo w ogóle. Gorzej, kiedy tego prawa nie zna radca prawny urzędu, to wtedy fakt ten staje się żałosny i godny politowania. Tragicznie jest, kiedy mówi to radca, który w okresie minionej dekady już tyle razy wsadził urzędników na miny prawne, że szkoda gadać.
Poza tym życzę panu radcy powodzenia w pisaniu kolejnych odkrywczych oświadczeń przeciwko niezależnej prasie. Może tutaj podpowiem kolejny temat?
Napiszcie panowie oświadczenie w sprawie kompromitacji najwyższej funkcji w iławskim ratuszu, kiedy to urzędujący burmistrz zasiądzie na ławie oskarżonych w tutejszym sądzie. Będzie heca na cały kraj. Proponuję rozpocząć od słów: „Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o zmasowanym ataku wrogich sił na naszego burmistrza...”.
Ciekawe co na to powie prokurator, który nadzorował śledztwo, tak długo pracował nad całym materiałem dowodowym i na końcu postawił burmistrzowi szokujący opinię publiczną akt oskarżenia... Ha! Prokurator Rejonowy w Iławie wrogiem publicznym numer jeden – ha, ha, ha!
Proponuję zakończyć owo swoje oświadczenie jedną choćby radą dla swojego czerwonego pupilka: „W obecnej sytuacji należy podjąć wszelkie możliwe starania, aby proces sądowy wydłużyć w czasie. Jeżeli bowiem wyrok zapadnie przed następnymi wyborami w 2006 roku, to na pewno zaszkodzi to wizerunkowi Iławy...”.
Powodzenia panowie! Twórzcie. Macie jeszcze trochę czasu. Problemy gospodarcze i społeczne Iławy już ponad pół roku leżakują, więc jak poleżakują jeszcze trochę, to chyba też nic się wielkiego nie stanie.
ZYGMUNT WYSZYŃSKI
PS. Odpowiedzi dla nijakiego Piotra Przybyszewskiego nie będzie. Z przegranymi i tchórzliwymi kacykami partyjnymi SLD polemiki podejmować nie mam zamiaru – tym bardziej, że ten akurat osobnik, pomimo in minus rozliczenia go przez wyborców za poprzednią kadencję, do koryta samorządowego i tak się dopchał w przechowalni na Gajerku. A to, czy mnie sobie przypomina z IZNS-u, nie interesuje mnie w ogóle. Prosty wędkarz tym różni się od lokalnego aparatczyka, że jak mu ryby nie chcą brać to zwija wędkę i idzie spokojnie do domu, a nie w ataku furii od razu zatruwa całe jezioro. Życzę powodzenia.