MLEKOVITA z początkiem maja przejmie Spółdzielnię Mleczarską „Lubawa”. Kluczowe rozstrzygnięcie – przy zdecydowanym poparciu udziałowców spółdzielni – zapadło w środę 11 kwietnia na ostatnim walnym zgromadzeniu „Lubawy”.
MLEKOVITA z Wysokiego Mazowieckiego na Podlasiu jest drugim co do wielkości w Polsce potentatem mleczarskim. Zamiar przejęcia lubawskiej mleczarni (wraz z dostawami mleka od okolicznych rolników; na dziś jest około 620 dostawców) prezes MLEKOVITY Dariusz Sapiński zapowiadał publicznie już wcześniej, choćby 30 marca na łamach dziennika „Rzeczpospolita”.
WALNE ZA POŁĄCZENIEM
Z właścicielami „Lubawy” – czyli spółdzielcami-rolnikami – prezes Sapiński spotkał się osobiście w niedzielę 1 kwietnia. Przekonywał ich do głosowania za połączeniem się lubawskiej spółdzielni z MLEKOVITĄ na zasadach spółdzielczych (nasi rolnicy staliby się w ten sposób udziałowcami firmy z Wysokiego Mazowieckiego).
Głosowanie na walnym zgromadzeniu „Lubawy” pokazało, że zdecydowana większość jest za połączeniem firm. Delegaci spółdzielców spotkali się w zajeździe „Tropicana” w Rożentalu koło Lubawy w ubiegłą środę, 11 kwietnia. Spośród 72 głosujących, połączenie z MLEKOVITĄ poparło aż 60 osób, przeciwko było 10, a 2 się wstrzymały.
Sprawa połączenia obydwu spółdzielni jest przesądzona w 99%. Teraz 27 kwietnia identyczna uchwała o połączeniu musi zostać przegłosowana na walnym zgromadzeniu MLEKOVITY. To już w zasadzie pewnik.
CO DALEJ?
Po walnym zebraniu w Rożentalu skontaktowaliśmy się z prezesem MLEKOVITY Dariuszem Sapińskim, chcąc spytać o konkrety na temat przejęcia zakładu w Lubawie. Ten skomentował tylko, że do czasu pełnego przesądzenia sprawy (czyli do walnego zgromadzenia w MLEKOVICIE) nie będzie oficjalnie się na ten temat wypowiadał do mediów.
Wiadomo, że obecny zarząd spółdzielni „Lubawa”, składający się z prezes Ludmiły Kucharskiej oraz członków zarządu Janusza Fagasa i Józefa Babskiego (ten drugi jest na zwolnieniu lekarskim, nie brał udziału w walnym zgromadzeniu „Lubawy”) po walnym zgromadzeniu MLEKOVITY ulegnie rozwiązaniu.
– Na dziś wiemy tylko tyle, że będziemy oddziałem produkcyjnym MLEKOVITY – powiedziała nam w zeszły czwartek prezes Kucharska. – Wiemy, że produkcja w Lubawie zostanie utrzymana, bo to mamy zagwarantowane na piśmie. Nic więcej z punktu widzenia zakładu nie wiemy. Myślę, że z czasem będziemy spotykać się z przedstawicielami MLEKOVITY, przekazywać im zakład i wówczas zapadną decyzje.
Nie wiadomo zatem, czy dojdzie do zwolnień w zakładzie. Bardziej pewna jest pozycja ludzi zatrudnionych bezpośrednio przy produkcji, mniej – tych z administracji.
Z tego, co prezes Sapiński mówił na spotkaniu ze spółdzielcami 1 kwietnia, po przejęciu zakładu produkcyjnego w Lubawie skup dzienny ma się tu zwiększyć ze 130 do 200 tys. litrów. To być może uchroni zakład od zwolnień.
Być może również niektóre lubawskie produkty, które dobrze sprzedają się na rynku, nadal będą oferowane klientom pod marką „Lubawa”. Jeśli zaś w ramach zakładu będą zmiany, to tylko racjonalizatorskie, jak np. likwidacja zlewni w Ławicach (gm. Iława), bo i tak kolejna zlewnia jest zaraz obok w Gromotach.
NA PEWNO ZYSKAJĄ ROLNICY
MLEKOVITA zagwarantowała rolnikom odstawiającym mleko do Lubawy, że traktowani oni będą na takich samych zasadach, jak inni dostawcy potentata. Oznacza to wzrost cen skupu.
– Już wyliczyłem sobie, że przy produkcji 120 tysięcy litrów mleka rocznie, przy zawartości białka 3,3% i tłuszczu 4%, będę dostawać za litr o 14 groszy więcej – wylicza Marian Szkamelski z Mózgowa w gm. Iława, przewodniczący komisji rewizyjnej przy radzie nadzorczej „Lubawy” i prowadzący walne zebranie w Rożentalu. – Rachunek jest prosty: po połączeniu spółdzielni w skali roku zarobię 16.800 złotych brutto więcej.
Jest jeszcze kwestia wykupu przez naszych rolników wyższych udziałów w MLEKOVICIE. Z tym jednak nie będzie problemów, bo jak 1 kwietnia mówił prezes Sapiński (i jest to już zagwarantowane na piśmie), wyższe udziały w nowej spółdzielni mają być wyrównywane dla obecnych dostawców „Lubawy” poprzez niewielkie odliczenia od zapłaty za ich mleko. Spłata ma trwać 5 lat.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Stół prezydialny ostatniego walnego zgromadzenia Spółdzielni Mleczarskiej w Lubawie. Od lewej: Teresa Rychcik i Lidia Nojman, pracownice zakładu, Witold Socha, przewodniczący rady nadzorczej „Lubawy”, Marian Szkamelski, szef komisji rewizyjnej i przewodniczący zebrania, Dariusz Szkopiński, sekretarz zebrania i członek rady nadzorczej, Emilia Skolimowska i Henryk Różyński, asesorzy walnego zebrania.
Koniec sentymentów
Sprawa z włączeniem „Lubawy” do MLEKOVITY ma także wątek sentymentalny. Mieszkańców Lubawy i okolicznych wsi boli bowiem zabranie podmiotowości ich zakładowi, który od maja b.r. stanie się jednym z wielu zakładów pracujących na markę potentata z innego regionu Polski.
Oto na walnym zgromadzeniu „Lubawy” w Rożentalu, przed głosowaniem o przejęciu spółdzielni, jeden z delegatów – Tadeusz Nawrocki z Łążyna w gm. Lubawa – odśpiewał Rotę: „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród!”.
Mało tego: w zebraniu, pomimo wcześniejszych zapowiedzi, nie uczestniczył prezes MLEKOVITY Dariusz Sapiński. Jak poinformował Witold Socha, przewodniczący rady nadzorczej „Lubawy”, Sapiński dostał anonim z pogróżkami, odradzający mu przyjazd do Rożentala.
Pojawiają się więc emocje „nieekonomiczne”. Czy nie można było uratować „Lubawy”? – zapytaliśmy zatem urzędująca jeszcze prezes Ludmiłę Kucharska. Przypomnijmy, ze strata spółdzielni za 2006 rok wyniosła 1,6 mln zł.
– Strata nie była wielka, jak na nasz zakład. Mamy jeszcze dość funduszu zasobowego do jej pokrycia – odpowiada prezes Kucharska. – Na początku kwietnia bank odnowił nam umowę kredytową na kolejny rok, to też dobrze o nas świadczy. Ale oczywiście strata nie jest powodem do dumy.
Przyczyną gorszego wyniku finansowego, jak mówi prezes, było m.in. zbyt późne w zeszłym roku zaprzestanie produkcji masła, która to stała się mniej nieopłacalna.
– Nie było też za ciekawie z ceną mleka w proszku, które stanowi ponad połowę naszej produkcji – tłumaczy prezes Kucharska. – Dopiero w tym roku cena lubawskiego proszku skoczyła z 8,30 do 11 zł za kilogram. Takiej ceny nie było w historii mleczarni. Moim zdaniem mieliśmy widoki na wyjście na prostą.
Z drugiej jednak strony ogólnopolski trend pokazuje, że mniejsi przetwórcy mleka muszą przyłączać się do większych, bo sami mają coraz mniejsze szanse na sprostanie wymaganiom łączących się sieci handlowych.
Ponadto „Lubawie” groziło podkupywanie dostawców przez większe firmy z regionu, jak Polmlek Olsztyn czy ICC Pasłęk (ich przedstawiciele już jeździli po naszym terenie, kusząc mleczarzy wyższą ceną skupu).
– Moglibyśmy podnieść cenę skupu, ale nie za wiele, o kilka groszy, maksymalnie średnio do złotówki brutto za litr – mówi prezes Kucharska. – Ze 130 tysiącami litrów mleka dziennie w skupie jesteśmy co prawda średnią spółdzielnią, ale nie jesteśmy w stanie dać dostawcom więcej.
I to właśnie sami dostawcy mleka – spółdzielcy – zadecydowali o włączeniu kawałka historii Lubawy do potentata z Podlasia. Nota bene Wysokie Mazowieckie jest miastem wielkości Lubawy...