Ci, którzy mają więcej szczęścia, mogą przenocować na działkach lub u znajomych. Inni szukają schronienia na klatkach schodowych czy w opuszczonych budynkach. Jest też taki, który od lat śpi w szałasie zbudowanym w lesie...
Mowa o bezdomnych. W Iławie można ich spotkać wszędzie, ale nie każdy toleruje ich obecność. Jedni ludzie sami ich przepędzają, inni proszą o pomoc policję czy straż miejską.
Do nietypowego zdarzenia z udziałem bezdomnego doszło w niedzielę na klatce schodowej bloku przy ul. Grunwaldzkiej 4. Kobieta wysłała swoją córkę po zakupy, ale dziewczynka po chwili wróciła do domu z płaczem. Matce powiedziała, że na schodach spotkała bezdomnego, który rozpinał rozporek. Wystraszyła się i uciekła. Na miejsce przyjechała wezwana przez matkę policja.
To był Mirosław S., który mieszka gdzie popadnie. Spotkaliśmy go przy śmietniku na ul. Królowej Jadwigi, gdy zbierał puszki.
– Nic takiego się tam nie wydarzyło – odpowiedział, gdy spytaliśmy go o to zdarzenie. – Jak jestem na klatce, to nie ma ze mną problemów. Z sąsiadami dobrze żyję, czasem przyniosą mi słoik zupy albo ciepłą herbatę.
To dlaczego inni lokatorzy go przepędzają?
– Mocno uciążliwy nie jest, sypia na półpiętrze – przyznaje inna sąsiadka ze wspomnianego bloku. – Zachowuje się cicho, jakby go nie było. Problem w tym, że śmierdzi i papierosy pali. Smród na klatce jest nie do wytrzymania. Po tamtej wizycie policji, nie pokazywał się przez cztery dni. Gdy znowu się pojawił, to go przegoniłam.
– Jakby ludzie zamykali drzwi wejściowe i dbali o domofon, problemu by nie było – wtrąca gospodarz bloku.
Z POMOCY NIE SKORZYSTA
Większość bezdomnych może, ale nie chce skorzystać z pomocy specjalnych ośrodków. W okolicach Iławy są takie dwa – w Marwałdzie i Rucewie.
– Nasłuchałem się o nich tyle, że nie chcę tam iść – mówi pan Mirosław. – Poza tym trzeba mieć jakieś zabezpieczenie finansowe, a ja niczego nie mam. Takich, jak ja jest dużo w Iławie. Każdy liczy, żeby tylko zimę przetrwać. Byle do wiosny. Jak przyjdą cieplejsze dni, to i na ławce można się przespać.
Czemu nie korzysta z pomocy MOPS-u?
– Na razie sobie jakoś radzę. Do MOPS-u nie chodzę, bo za dobrze mnie tam znają. Mam tam do odrobienia 180 godzin za niepłacenie alimentów – szczerze wyznaje.
ZIMA W SZAŁASIE
Do ośrodka nie chce też iść pochodzący z Nowej Wsi Kazimierz Górski (57 l.), którego często można spotkać pod Kauflandem. Ludzie mówią na niego „Krzykacz”.
Mężczyzna od ponad ośmiu lat mieszka w szałasie zbudowanym z dywanów i kołder w lasku przy ul. Piaskowej i obwodnicy. Jak mówi, bezdomnym stał się ponad 20 lat temu, po wyjściu z więzienia, gdzie trafił za kradzieże.
– Łatwo nie jest, ale sobie radzę. Mam jakieś 500 złotych różnych zasiłków, obiady jem w MOPS-ie, tam też się kąpię – opowiada pan Kazimierz. – Do ośrodka nie pójdę. I nie chodzi o alkohol, bo jak ktoś chce pić, to będzie to robił po kątach. Tam trzeba na nich pracować, żeby w zamian dostać do jedzenia jakieś zepsute pomyje.
Bezdomni w MOPS-ie dostają za to „królewskie”, pełnowartościowe obiady, które jedzą w cieple i spokoju.
O Górskim można usłyszeć różne opinie. Ludzie zarzucają mu, że zaczepia dorosłych i dzieci, ale pracownicy socjalni go bronią.
– Codziennie rano przychodzi trzeźwy i nie ma z nim problemów – mówi Danuta Nastaj, kierownik działu pomocy instytucjonalnej iławskiego MOPS-u. – Niech rodzice uczą dzieci, że nie wolno przedrzeźniać i zaczepiać bezdomnych. Wtedy będzie spokój.
– Najgorzej, jak pojawia się „Kusiciel” i namawia go do picia – wtrąca inna pracownica socjalna, mając na myśli bezdomnego Jerzego W.
Górski często z nim przebywa. Tydzień temu „Kusiciel” poślizgnął się na oblodzonej górce za siedzibą Starostwa Powiatowego. Leżał kilkadziesiąt minut. Obok biegały dzieci. Ktoś wezwał policję. Przyjechała policja i zabrała go do miejsca przebywania – mieszkania w Iławie. Górski był z nim tego dnia, pozbierał z górki jego rzeczy.
O MIESZKANIU
MOGĄ ZAPOMNIEĆ
Pan Kazimierz od marca ubiegłego roku stara się o mieszkanie komunalne. W sporządzaniu pism pomagają mu pracownicy socjalni MOPS. Niestety, na taką formę pomocy dziś nie ma co liczyć, bo pierwszeństwo mają rodziny z dziećmi. A chętnych nie brakuje.
Jak podał nam Ryszard Ławrynowicz, wiceburmistrz Iławy, w tym roku na liście do wynajęcia mieszkania komunalnego jest 10 osób, a kolejne 53 się nie zakwalifikowały. Dla tych, którzy spełnili warunki, remontowanych jest obecnie 5 mieszkań. Niebawem mają zostać zaproponowane szczęśliwcom. A na co mogą liczyć ci, którzy nie spełniają kryteriów i pozostawieni są na pastwę losu?
– Nie dysponujemy środkami na budowę budynku komunalnego czy socjalnego – tłumaczy wiceburmistrz. – Dysponujemy jedynie określonym zasobem mieszkaniowym. W ubiegłym roku przekazaliśmy Akcji Katolickiej na potrzeby bezdomnych lokal socjalny w budynku przy ulicy Jagiełły. Przebywa tam zwykle czterech bezdomnych.
Za to, jak może, pomaga MOPS.
– Zdarzyło się kiedyś, że nasi pracownicy pomogli bezdomnemu wyjść na prostą. Usamodzielnił się, zdobył stałe źródło dochodu, wynajął pokój – opowiada Danuta Nastaj. – Poza tym średnio piętnastu bezdomnych korzysta u nas z kąpieli. Kolejnych ośmiu regularnie jada bezpłatne obiady, które jednak wydajemy tylko trzeźwym. Potrzebujących wspieramy też finansowo i rzeczowo.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
współpraca: Radosław Safianowski
Iława. Kazimierz Górski od ponad 8 lat mieszka
w szałasie zbudowanym w lasku przy ul. Piaskowej.
Za dnia można go spotkać w Iławie, najczęściej
w okolicach marketu Kaufland
Mirosław S. sypia na klatkach schodowych,
w dzień zbiera puszki. To jego wystraszyła się dziewczynka
z bloku przy ul. Grunwaldzkiej w Iławie
To w tym miejscu do niedawna sypiał Mirosław S.
Danuta Nastaj,
Kierownik pomocy instytucjonalnej MOPS Iława, wypowiada się o Kazimierzu Górskim bardzo pozytywnie
Tydzień temu Jerzy „Kusiciel” W.
poślizgnął się na oblodzonej górce za starostwem.
Policja odwiozła go do miejsca przebywania
– mieszkania w Iławie