Czy księża stoją ponad prawem? Formalnie nie, ale... Tuż przed Wszystkimi Świętymi proboszcz jednej z iławskich parafii, wyprzedzając jadące przed nim samochody, uderzył w malucha, który sygnalizował skręt w lewo. Mimo że ksiądz spowodował zagrożenie zdrowia i życia, nie nakazano mu dmuchania w „balonik”. Policja utrzymuje, że wszystko jest w porządku.
W godzinach przedpołudniowych proboszcz jechał z Iławy w kierunku Olsztyna. W Rudzienicach zaczął wyprzedzać jadące przed nim samochody, w tym jeden ciężarowy.
DOSTAŁA W BOK
Trasa na wysokości Rudzienic to niebezpieczne miejsce. W minionym roku zdarzyły się tam trzy śmiertelne wypadki.
Pani Grażyna jechała z matką do znajomych. Tuż za miejscem, gdzie we wrześniu br. zginął w płomieniach młody kierowca, zasygnalizowała skręt w lewo. Skręcała w polną drogę do posesji swych znajomych.
– Za mną jechały dwa, a może trzy samochody – mówi Grażyna, która prowadziła fiata 126p. – Włączyłam lewy kierunkowskaz. Nie wiem nawet kiedy tuż obok mojego samochodu zobaczyłam inne auto. Dostałam w lewy bok. Potem już nic nie pamiętam. Ktoś wezwał policję. Teraz czuję się dobrze, choć lekkie siniaki pozostały.
Na miejsce przyjechało także pogotowie, które zabrało dziewczynę na obserwację. Po udzieleniu ambulatoryjnej pomocy została puszczona do domu.
– Gdyby kierowca tamtego samochodu nie hamował, to córka mogłaby nie żyć – dodaje matka dziewczyny, która razem z nią wówczas jechała.
Sprawcą kolizji, czy też „stłuczki”, jak o tym zdarzeniu mówi policja, był ksiądz proboszcz jednej z iławskich parafii.
JECHAŁ NA POGRZEB
Proboszcz spieszył się na pogrzeb swego wuja. Jechał do Olsztyna.
– Nie był to wypadek – wyjaśnia nam ksiądz. – Była to zwykła stłuczka. Nie będę o tym rozmawiał. Nie ma chyba nawet potrzeby, byście o tym pisali.
Na nasze pytanie, czy został przebadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, proboszcz się zdenerwował.
– Jesteście śmieszni zadając to pytanie – usłyszeliśmy. – Jechałem na pogrzeb wuja do Olsztyna. Robicie sensację! Czyżby gazeta się nie sprzedawała?!
Proboszcz zasugerował nam, że powinniśmy zająć się wypadkami innych znanych w Iławie osób.
– To czy naruszyłem prawo drogowe, to już problem policji, a nie mój – dodał proboszcz i odłożył słuchawkę.
Na kilka dni przed ukazaniem się artykułu ksiądz zadzwonił do naszej redakcji. W rozmowie zasugerował, że jeżeli napiszemy choćby słowo na ten temat będziemy mieli nieprzyjemności.
ŻYCZYŁ ZDROWIA
Proboszcz zadzwonił do poszkodowanej: – Zapytał jak się czuję i życzył mi zdrowia – mówi Grażyna z Mątyk.
Samochód, którym jechała kobieta, ma poważnie uszkodzony cały lewy bok. Teraz rozbite auto stoi na podwórku przed domem: – Nie wiem, kiedy je wyremontuję – dodaje dziewczyna. – Nie wiem też, czy tak od razu wsiądę za kierownicę...
Samochód księdza został odholowany na parking jednego z iławskich komisów. Jest także uszkodzony.
NIE MUSI CHUCHAĆ
Procedury policyjne dotyczące przebadania sprawców stłuczki na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu po zaistniałej kolizji są zróżnicowane. Nie zawsze policjanci wyciągają alkomat.
– Jeżeli uczestnik kolizji życzy sobie takiego badania to sprawdzamy – mówi Tomasz Błażejczyk, naczelnik iławskiej drogówki. – Jeśli stan jednego z uczestników kolizji wskazuje, że może on być w stanie po użyciu alkoholu, wykonujemy badanie alkotestem. Czasem samo zachowanie kierowcy wskazuje na to, że trzeba przeprowadzić badanie na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu.
Praktyka pokazuje jednak, że po przyjeździe policji uczestnicy zdarzenia nie mają wpływu na podjęte czynności. Nawet w przypadku drobnej stłuczki (nawet na parkingu) policjant już na „dzień dobry” wyciąga alkomat. W tym przypadku ani pani Grażyna, ani sprawca – proboszcz – nie zostali przebadani.
– Jeżeli policjant nie ma zastrzeżeń co do stanu trzeźwości uczestników kolizji, nie konieczne jest użycie alkomatu – potwierdza Łukasz Świerczewski z zespołu prasowego KWP w Olsztynie. – Jeśli też uczestnicy kolizji nie mają zastrzeżeń wobec siebie, wtedy też policjant nie przeprowadza badania.
Na nasze pytanie, czy przeprowadzenie badania alkotestem zależy od widzimisię i nastroju policjanta przybyłego na miejsce zdarzenia, oficer prasowy odpowiedział krótko: – Tak, można tak powiedzieć.
JOANNA MAJEWSKA
Mątyki gm. Iława. W tego malucha prowadzonego
przez panią Grażynę uderzył proboszcz iławskiej
parafii. Denerwuje się, że zainteresowaliśmy się
tematem: – To nie był wypadek, tylko stłuczka.