Policja na zlecenie iławskiej prokuratury wyjaśnia, czy Jarosław Maśkiewicz i Marian Licznerski działali na szkodę miejskiej spółki w Lubawie. Tak czkawką odbija się zakładanie przez nich w 2000 roku Lubawskiej Spółki Komunalnej (LSK).
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ówczesnego burmistrza Lubawy Jarosława Maśkiewicza i jego zastępcę Mariana Licznerskiego złożył obecny burmistrz Lubawy Edmund Standara.
Sprawa swój początek bierze w 2000 roku. Burmistrzowie, reprezentując Urząd Miasta w Lubawie, byli założycielami Lubawskiej Spółki Komunalnej (LSK), w której miasto początkowo miało 100 procent udziałów. I właśnie działanie na jej szkodę jest podstawą postępowania prowadzonego przez iławską policję.
– Na etapie rozpoznania nie mogę udzielić na razie żadnych informacji – mówi Piotr Gancarz z iławskiej dochodzeniówki.
CZY ZAWYŻYLI WKŁAD?
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, podejrzenia dotyczą znacznego zawyżenia wartości aportu, czyli wkładu do tworzonej na mieniu komunalnym spółki. Aportem miały być dwie kotłownie, które – jak się później okazało – były własnością nie miasta, ale Spółdzielni Mieszkaniowej „Zgoda” w Lubawie, dlatego notariusz odmówił podówczas zatwierdzenia aktu założycielskiego spółki.
Burmistrz Maśkiewicz wpadł więc na inny pomysł. Wymyślił nową instytucję: „prawo do dzierżawy gruntu” – i wycenił to zjawisko na... 120 tys. złotych!
W trakcie późniejszej prywatyzacji spółki okazało się, że taka cudowna „dzierżawa gruntu” pod obiema kotłowniami wygasła niemal natychmiast po... powołaniu do życia tejże spółki, a więc w rzeczywistości aport miasta był fikcją.
Prezes lubawskiej spółdzielni mieszkaniowej Jan Zagórski, długo się nie namyślając, jako prawowity właściciel wyeksmitował spółkę z obu kotłowni.
DZIŚ SPÓŁKA CHCE PIENIĘDZY
Teraz więc prezes sprywatyzowanej już LSK – Zdzisław Wierzbowski – żąda od magistratu w Lubawie „uzupełnienia wartości aportu o kwotę 120 tys. złotych”, gdyż takie działanie ówczesnego burmistrza naraziło spółkę na ogromne straty.
Aktualny burmistrz Lubawy Edmund Standara nie miał więc innego wyjścia, jak zawiadomić organa ścigania o popełnionym przez poprzednika przestępstwie. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, mężczyznom grozi do 3 lat więzienia.
Standara już poinformował lubawskich radnych na sesji o złożeniu doniesienia: – Nie wiem ile jeszcze takich kwiatków odkryję i jestem przerażony, z jaką bezkarnością działał mój poprzednik.
Za sprawą komisji rewizyjnej lubawskiej rady sprawą zajmie się także Regionalna Izba Obrachunkowa.
CO PANOWIE NA TO
Jarosław Maśkiewicz, gdy zapytaliśmy go o sprawę LSK, nie był rozmowny: – Ja nic nie wiem na ten temat i wcale nie będę tego komentował – odpowiedział „Kurierowi” obecny burmistrz Iławy.
Z kolei Marian Licznerski uważa całą tę sprawę za grę polityczną: – Nad procesem prywatyzacji LSK czuwała specjalistyczna firma konsultingowa, więc jestem spokojny. Widzę, że ruszyła kampania wyborcza, bo wybory samorządowe już za rok. Burmistrz Edmund Standara podając nas do prokuratora chyba chce wywołać sensację i w ten sposób zakamuflować własną nieudolność trzech lat rządzenia w Lubawie. Po powrocie z urlopu wypowiem się na ten temat szeroko na łamach „Kuriera”, bo nie pozwolę sobie, żeby ktoś dzisiaj ślizgał się na mojej głowie.
KATARZYNA KOZIKOWSKA
JAROSŁAW SYNOWIEC
Jarosław Maśkiewicz i Marian Licznerski:
czy działali na niekorzyść miejskiej spółki w Lubawie?
Pierwszy nie chce komentować, a drugi
zdecydowanie zaprzecza. Sprawę wyjaśnia
policja pod nadzorem prokuratury.