Reaktywowana komisja iławskiej rady – do spraw bezpieczeństwa na drogach i szlakach wodnych Iławy – miała pracować bez diet. Jeden radny jednak dietę pobrał. Dopiero w rozmowie z Kurierem obiecał oddać ją na cel społeczny.
122 zł za udział w pierwszym posiedzeniu „drogowej” komisji wziął radny WALDEMAR MUSIALIK. Tymczasem praca w niej, jak zakładał szef komisji radny Andrzej Pankowski, miała nie obciążać kasy miasta.
Mało tego, na ostatniej sesji sam radny Musialik powiedział:
– Dysponuję czasem i w ogóle w głowie mi nie było, aby za tę
komisję brać jakiekolwiek pieniądze.
Pobrana przez radnego dieta wywołała prawdziwą burzę w ratuszowych kuluarach. Nie ze względu na kwotę, ale na sam fakt jej pobrania.
– Budżet miasta nie powinien być traktowany przez radnych jako źródło dodatkowego zarobkowania, bez względu na ich sytuację materialną – uważa radny Marcin Woźniak, wiceprzewodniczący rady w poprzedniej kadencji.
Radny Musialik pieniądze za udział w komisji wziął jako jedyny, ponieważ reszta jej członków to tzw. „radni funkcyjni” ze stałym miesięcznym ryczałtem lub członkowie społeczni spoza rady, pracujący bez wynagrodzenia.
– Rozmawiałem z przewodniczącym rady Zbigniewem Rychlikiem, który konsultował się z radcą prawnym urzędu i okazuje się, że formalnie nie mogę zrzec się diety. Jestem „świeżym” radnym i wchodząc do tej komisji o tym nie wiedziałem – powiedział Kurierowi radny Waldemar Musialik. – Przekażę tę dietę na piłkarską grupę Żaków w Jezioraku, ale to i tak będzie koszt dla budżetu miasta. Dlatego wypiszę się formalnie z komisji i będę brać w niej udział nieoficjalnie, jako zwykły mieszkaniec, bez prawa głosowania.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI