Pieniądze, które Klub Sportowy „Jeziorak Iława” pożyczył od budżetu miasta, wcale nie trafiły na pokrycie zobowiązań wobec piłkarzy. Cała kwota poszła na spłatę zaległości... podatkowych.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI: – Na sesji iławskiej rady wnioskował pan o 100 tysięcy złotych pożyczki dla klubu. Dostaliście 60. Czy to nie za mało?
KAZIMIERZ PALUSZEWSKI, prezes Jezioraka Iława: – Cała pożyczona od miasta kwota trafiła do urzędu skarbowego. Dlatego wnioskowałem o 100 tysięcy, bo część pieniędzy chciałem przeznaczyć na wypłaty dla piłkarzy i rozliczenia z pozostałymi kontrahentami.
– Nie można było tej kwoty rozłożyć w skarbówce na raty?
– To zbyt małe pieniądze dla urzędu skarbowego, by je tak dzielić.
– Czy firma Szynaka jako sponsor generalny wywiązuje się ze swoich ustaleń?
– Tak. W naszej umowie chodziło przede wszystkim o skierowanie pracowników Jezioraka do zatrudnienia i wykup karnetów na mecze.
– Czy firma ta nie mogłaby zostać sponsorem strategicznym?
– Była rozmowa na ten temat, jednak oczekiwania co do sponsora strategicznego są dużo większe. Taki tytularny sponsor musiałby wykładać mniej więcej 30 tysięcy złotych miesięcznie.
– Czy w mieście o takim potencjale gospodarczym jak Iława naprawdę tak trudno zdobyć sponsorów?
– Tak. Rozmawiamy już nawet o sponsoringu z firmami spoza regionu, bo wśród lokalnych jest ciężko. Dla firm wydatek na nasz klub to oczywista promocja. Nasi piłkarze jeżdżą po całej Polsce, grając w strojach z nadrukami firmowymi, a relacje z meczy pojawiają się w wielu mediach.
Kazimierz Paluszewski, prezes KS „Jeziorak”