Po doniesieniu na radnego Rafała Ryszczuka, że bez rejestracji wydaje swój biuletyn, teraz sam radny złożył doniesienie na policję. Chce wiedzieć, kto anonimowo (i także bez rejestracji) wydaje kontrbiuletyn poświęcony wyłącznie jego osobie.
Radny Rafał Ryszczuk z Kisielic od kilku lat wydaje biuletyn informacyjny, w którym głównie krytykuje pracę burmistrza Tomasza Koprowiaka, miejskich urzędników i kierowników innych jednostek budżetowych: ośrodków kultury i pomocy społecznej czy „komunalki”. Porusza też problemy mieszkańców gminy i promuje swoją osobę, gdy któryś z problemów uda mu się rozwiązać. Pisze otwarcie, że w jesiennych wyborach będzie kandydował na stanowisko burmistrza Kisielic.
500 ZŁ MANDATU
Niedawno na policję trafiło doniesienie o tym, że radny Ryszczuk wydaje swój biuletyn nielegalnie – nie zarejestrował wydawnictwa w sądzie, co jest wykroczeniem.
Radny zarejestrował jednak czasopismo z końcem ubiegłego roku. Jak mówi, wcześniej tego nie zrobił, bo podczas rozmowy telefonicznej z przedstawicielem sądu został poinformowany, że nie jest to konieczne. Twierdzi też, że mimo wszystko z własnej inicjatywy postanowił zarejestrować biuletyn, bo przeczuwał, że prędzej czy później, ktoś wykorzysta sytuację i na niego doniesie.
– Podczas przesłuchania zgodziłem się na samoukaranie za okres, kiedy wydawałem biuletyn bez rejestracji i zaproponowałem dla siebie mandat 500 zł – mówi Ryszczuk. – Teraz karę musi zaakceptować sąd.
Radny uważa, że doniósł na niego Janusz Więcek, przewodniczący rady w Kisielicach, z którym od dawna jest w konflikcie.
– Nazwisko tego pana pojawia się w aktach sprawy w charakterze świadka – mówi Ryszczuk.
Spytaliśmy przewodniczącego rady, czy to on doniósł na Ryszczuka.
– Wiem o takim doniesieniu, byłem w tej sprawie przesłuchiwany – tak odpowiedział na nasze pytanie Więcek i nie chciał niczego więcej dodać.
WIERNI CZYTELNICY
Od niedawna na terenie gminy Kisielice pojawia się drugi biuletyn – „Szeptu Kisielic”. Od wydawanego przez Ryszczuka „Biuletynu Gminy Kisielice” różni się tym, że jego autor jest nieznany. Jednokartkowe pisemko podpisywane jest jedynie słowami: „Wierni” czytelnicy Biuletynów. Wszystkie sprawy poruszane w tym czasopiśmie dotyczą wyłącznie Ryszczuka i publikowane są w duchu: „innym błędy wytyka, a sam nic nie robi”.
W kwietniu policjanci z Kisielic przyjęli od Ryszczuka doniesienie w sprawie „Szeptu”. Dotyczy ono tego samego wykroczenia, które popełnił radny – wydawania biuletynu bez rejestracji.
– Gdy ukazał się pierwszy numer „Szeptu”, nie zareagowałem – mówi Ryszczuk. – Jednak gdy pojawiło się kolejne wydanie, zdecydowałem, że nie będę tego dłużej tolerował. Ja i moja rodzina jesteśmy pomawiani: że mój teść pędzi bimber, a ja na lekcjach ubliżam uczniom. To bzdury. Anonimowo można napisać wszystko na każdego. Ja pod swoimi tekstami się podpisuję i biorę za nie odpowiedzialność.
Radny dodaje, że jeżeli policja ustali wydawcę „Szeptu”, złoży na niego kolejne doniesienie.
– Będzie dotyczyło pomówienia, czyli już nie wykroczenia, a przestępstwa – mówi Ryszczuk. – Chciałem to zrobić już teraz, ale policjanci powiedzieli mi, że najpierw muszą ustalić, kto wydaje „Szept”.
RADNI SIĘ WYPIERAJĄ
Składając doniesienie Ryszczuk podał kilka nazwisk, które według niego mogą mieć związek z anonimowym biuletynem.
– Wymieniłem radnych Beatę Lejmanowicz i Waldemara Różańskiego. Beata kiedyś publicznie powiedziała, że planuje wydać swój kontrbiuletyn. Jeżeli chodzi o Waldka, to dowiedziałem się, że to on przywiózł „Szept” do sklepu w Goryniu. Potwierdził mi to, ale stwierdził, że nie wie, od kogo go dostał. Podał mi tylko imię tego mężczyzny – mówi Ryszczuk.
Joanna Kwiatkowska, oficer prasowy iławskiej policji, pytana o to, na jakim etapie jest postępowanie odpowiedziała, że prowadzone są czynności sprawdzające i przesłuchiwani są świadkowie. Wśród nich jest Beata Lejmanowicz.
– Nie wiem, kto wydaje ten biuletyn i mnie to nie obchodzi – mówi stanowczo radna. – Nie życzę sobie, aby moje nazwisko było łączone z „Szeptem” i panem Ryszczukiem w tej kwestii. Jest mi przykro, że moje dobre imię zostało nadszarpnięte. Dla mnie ta cała sytuacja jest chora i bardzo koledze radnemu współczuję.
Lejmanowicz dodaje, że faktycznie kiedyś zapowiadała wydawanie biuletynu, ale ostatecznie do tego nie doszło. Dziś planuje wydać jedynie podsumowujący biuletyn na koniec kadencji.
– I na pewno się pod tym podpiszę – zapowiada.
A co do powiedzenia ma radny Różański?
– Nic na ten temat nie wiem – twierdzi. – Pan Ryszczuk nie powinien składać tego doniesienia. Jest osobą publiczną i powinien się liczyć z krytyką.
Różański zaprzecza, jakoby to on przywiózł „Szept” do sklepu w Goryniu.
– Gdy biuletyn został przywieziony do sklepu, było w nim dużo osób. Właściciel sklepu myślał, że to ja go przywiozłem, ale podczas przesłuchania na posterunku to sprostował. To nie byłem ja – zapewnia.
Do tematu wrócimy.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Rafał Ryszczuk zaproponował dla siebie 500 zł mandatu
za to, że bez rejestracji wydawał swój biuletyn
Beata Lejmanowicz twierdzi, że z wydawanym
anonimowo kontrbiuletynem nie ma nic wspólnego
Waldemar Różański zapewnia, że to nie on
przywiózł „Szept Kisielic” do sklepu w Goryniu
Janusz Więcek nie odpowiedział Kurierowi
jednoznacznie na pytanie, czy to on doniósł,
że radny Ryszczuk nielegalnie wydaje biuletyn