Lokatorka mieszkania nad remizą nie daje za wygraną. Nie spocznie, dopóki nie będzie porządku w straży pożarnej. Oburzają ją imprezy w świetlicy i uczestnictwo nieletnich w akcjach gaśniczych.
Powracamy do tematu prabuckiej straży pożarnej. 11 listopada w godzinach wieczornych lokatorka mieszkania nad remizą widziała ponoć jak sam radny Marek Król, tudzież prezes straży w Sypanicy do kompletu z radnym Miłosławem Stępka, prezesem miejsko-gminnym OSP, w towarzystwie jeszcze paru druhów wyszli niepewnym krokiem ze świetlicy i wyruszyli wozem bojowym na sygnale na przejażdżkę chodnikami miasta.
BOJÓWKĄ NA DWÓCH GAZACH?
– To było w Dzień Niepodległości – relacjonuje oburzona Urszula Kuś. – Po obchodach pod pomnikiem strażacy z Sypanicy i z Prabut z prezesami na czele urządzili sobie w remizie głośną popijawę. Około godziny 19:00 wsiedli do wozu bojowego i odjechali na sygnale i po chodniku! Prowadził Marek Król. Remiza jest rzut beretem od urzędu i posterunku, ale jakoś nikt tego nie widział. Czują się bezkarni i myślą, że mogą wszystko.
Pani Urszula obserwowała całą scenę ze swoim siostrzeńcem Ireneuszem Kurlapskim (strażakiem, którego przed paroma miesiącami pobił inny druh i tym samym, którego podpis ktoś podrobił, by przelać jego roczny ekwiwalent na konto OSP – przyp. autor).
Pan Irek, także zbulwersowany sytuacją, zadzwonił na skargę do Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Kwidzynie: – Obiecano mi wysłać tu patrol, ale w końcu nikt nie przyjechał –mówi Kurlapski.
BYŁO ZGŁOSZENIE
Komenda Straży Pożarnej w Kwidzynie potwierdza takie zgłoszenie: – Dyspozytor przyjął takie zgłoszenie – mówi Czesław Olejnik, zastępca komendanta. – Jednak nie my odpowiadamy za ruch drogowy, więc powiadomiliśmy prabucką policję, by to sprawdziła.
Z kolei kierownik posterunku policji Zbigniew Kołodziejski twierdzi, że komenda takiego zgłoszenia... nie dostała! Tym samym prabucka policja nie interweniowała.
ZAPRZECZAJĄ
Radny i prezes Stępka tradycyjnie „zakręcił się”, udzielając nam odpowiedzi na pytanie, czy opisywana przez Kusiową sytuacja rzeczywiście miała miejsce.
– Nie będę komentował 11 listopada – powiedział najpierw. – Nawet, gdyby tak było, to kierowca był trzeźwy. Strażakiem jestem za dnia, a wieczorem, jako osoba prywatna, mogę robić, co chcę i nie powinno to nikogo interesować.
Inną wersję wydarzeń usłyszeliśmy od radnego Marka Króla: – Byliśmy jako straż na obchodach, ale na pewno nie na żadnej imprezie w świetlicy. Coś takiego, co pani Kuś mówi, nie miało w ogóle miejsca.
NIELETNI W AKCJI
Zdaniem pani Kuś w akcjach gaśniczych biorą udział nieletni i tak jak starsi strażacy mają płacone za wyjazdy. Prezes Stępka przyznaje, że zabiera 17-letnich chłopaków do pożarów, ale stanowczo zaprzecza, jakoby dostawali za to pieniądze.
Mówi Tomasz Kozakiewicz, inspektor ds. pożarniczych w magistracie: – Na początku tego roku burmistrz wystosował pismo do prezesów jednostek, by nie zabierali nieletnich do pożarów. Jeśli to robią, to na własną odpowiedzialność. Ci młodzi ludzie nie będą mieli zapłaconego ekwiwalentu.
Kozakiewicz przyznał, że przed rokiem był taki przypadek, że 17-latek dostał pieniądze za udział w akcjach.
– Był to odosobniony przypadek, gdzie zostałem wprowadzony w błąd – zapewnia urzędnik.
MAGDA MAJEWSKA
Komentarz
Wszystko w rodzinie
Wielokrotnie już pisaliśmy o sporze pani Kuś ze strażakami. Nie każdy jednak wie, że pani Urszula i prezes Stępka to rodzina! Tak, tak – małżonka Stępki i Kusiowa to rodzone siostry. Żeby było ciekawiej, pan Kurlapski to chrześniak Stępki. W ogóle to co drugi w straży ma na nazwisko Stępka albo jest z tą rodziną jakoś spokrewniony.
Tak więc czasami wystarczy rodzinna kłótnia, by dowiedzieć się, co w trawie (a właściwie w straży) naprawdę piszczy. Bo jak to mówią: z rodziną najlepiej na zdjęciu.
Pewne jest jedno: w prabuckiej straży dzieje się źle. Czy będzie lepiej? Wszystko w rękach naszych władz i stróżów prawa, którym pani Kuś zapewne chętnie posłuży pomocą. Tylko czy oni odwdzięczą się jej tym samym?...
Sprawa podrobionego podpisu
Przypomnijmy. Kurlapski, także strażak, nie dostał rocznego ekwiwalentu za poprzedni rok, bo ktoś podrobił jego podpis i przelał tym samym pieniądze na konto OSP. Pisaliśmy o tym przed miesiącem. Po naszym artykule pan Irek zdecydował się powiadomić o wszystkim policję.
Zbigniew Kołodziejski, kierownik posterunku policji w Prabutach, powiedział wówczas: – Wszczęliśmy śledztwo z artykułu 270, paragraf 1 Kodeksu Karnego „podrobienie podpisu”. Sprawa jest rozwojowa i będzie się zapewne ciągnąć w czasie.
Minął miesiąc i Kurlapski zaczął się niecierpliwić.
– Sprawa jest w toku, jesteśmy na etapie przesłuchiwania świadków – poinformował nas parę dni temu kierownik posterunku.
Mimo zapewnień policji, pan Irek i tak ma wątpliwości, czy sprawa zostanie wyjaśniona.
– Pewnie będzie się ciągnąć miesiącami, aż w końcu każdy o tym zapomni – przepowiada gorzko.