ZYGMUNT WYSZYŃSKI
Dziwi, a jednocześnie przeraża mnie fakt, że niektórzy radni Rady Miejskiej w Iławie (szczególnie z komisji rewizyjnej) o pewnych poczynaniach burmistrza Jarosława Maśkiewicza dowiadują się dopiero od reporterów „Nowego Kuriera” albo „Gazety Wyborczej”. Co jeszcze bardziej dziwne: radni komisji rewizyjnej są przecież także z SLD, a więc naturalnego zaplecza politycznego burmistrza.
Czy ja, prosty człowiek, bezpartyjny, mam im przypominać starą leninowską zasadę? „Wierit nada, no prowierit nużno” (wierzyć trzeba, ale należy kontrolować). Tą zasadą zawsze kierował się dobrze nam wszystkim znany satrapa Feliks Edmundowicz Dzierżyński. Dlatego podpowiadam, przestrzegam i gorąco proszę, żeby „numery”, jakie wycina burmistrz Jarosław Maśkiewicz, powinny być pod stałym nadzorem radnych (nie tylko tych z komisji rewizyjnej, bo jest tych łajdactw Maśkiewicza już za dużo).
Tymczasem co? Ano nic. Władze partyjne miejskiego SLD w Iławie jakby nabrały wody w usta. Olsztyn też udaje, że problemu w Iławie nie ma.
Nie dlatego milczą iławscy „towarzysze”, że nie chcą się narazić burmistrzowi. Milczą dlatego, że bardziej kochają swoje pojedyncze przywileje i ewentualne korzyści, niż tyłek skompromitowanego burmistrza. Wolą trwać w bezruchu i udawać z dystansem, że nic się nie dzieje, a jak dojdzie do pożaru, to zgorzeje co najwyżej czapka tego wąsatego i siwiejącego już pupilka z Lubawy (chyba od ciężaru trefnych ulic), który jest już do tego stopnia żałosny, iż nie widzi żadnej nieprzyzwoitości w tym, że w środę 10 września prosto z sali sądowej wyjdzie na parking, wsiądzie rześko do autobusu i dumnie pojedzie reprezentować nas wszystkich – durnych iławian – na salonach Europy (tym razem w niemieckim Herborn).
A w ratuszu korupcja ma się dobrze i wręcz kwitnie. Tak! Korupcja mentalna! Bo czyż nie jest korupcją wypłacenie z naszego budżetu miasta sporych pieniędzy – prawie 15 tys. złotych – za porąbane prareferendum unijne firmie faceta z Olsztyna, który rok wcześniej prowadził w Iławie kampanię wyborczą właśnie dla burmistrza Maśkiewicza?
Czyż nie jest korupcyjnym działaniem chamskie zwolnienie (z naruszeniem prawa potwierdzonym wyrokiem Sądu Pracy przeciwko burmistrzowi Maśkiewiczowi) człowieka posiadającego rozległą wiedzę merytoryczną do prowadzenia spraw miasta i zastąpienie go dyletantem, ale kolesiem koalicyjnym spod znaku „Iławianie Razem”. No bo czymże np. Stanisław Kieruzel zawinił wobec spraw naszego miasta, że najpierw Maśkiewicz skrycie go oszukał, a następnie wyrzucił na bruk jak jakiegoś obszczymurka z hali dworcowej? Odpowiem: niczym!
Przez wiele lat pracy samorządowej na rzecz Iławy dał się Kieruzel poznać jako nie tylko wysokiej klasy fachowiec na swoim odcinku (w bardzo trudnych i odpowiedzialnych tematach), ale także facet kulturalny i poukładany ojciec rodziny.
Nie będę się dalej bawił w wyliczankę. Zadam panom radnym jedynie pytanie: jak długo jeszcze ten człowiek będzie was wodził za nos? Jak długo jeszcze miasto i jego mieszkańcy będą na tym tracić? To po co, panowie, tam jesteście w tej radzie? Z tych pytań można by ułożyć całą litanię. Mam jednak wrażenie, że odpowiedzi nie będzie pomimo, że mam prawo jej się domagać jako mieszkaniec Iławy i wyborca.
W Starachowicach powoli robione są porządki. Mam nadzieję, że w Iławie do tych porządków również dojdzie. Ostatnia sprawa zajazdu „Wielka Żuława” rzuca cień na całe towarzystwo ratuszowe. Tylko kto te porządki w Iławie zrobi? No bo chyba nie ojcowie chrześni Maśkiewicza, czyli ekipa ICH TROJE: Umiński, Iwiński i Gintowt-Dziewałtowski...
Zdaję sobie sprawę, że swoim bezkompromisowym pisaniem doprowadzam niektórych ratuszowców do białej gorączki i rozstroju nerwowego. Opowiadają potem w mieście różne bzdury na mój temat.
Najbardziej śmieszy mnie to, że podobno nie piszę swoich felietonów sam. Podobno pisze te teksty zupełnie ktoś inny, a ja firmuję tylko swoim nazwiskiem. Aby dogodzić tym „odkrywcom” i dla niepoznaki, zamieszczono moje zdjęcie za kratkami, które było żartem fotograficznym, a zarazem prowokującą zagadką dla niektórych ratuszowych „znawców” kulis powstawania tygodnika „Nowy Kurier”.
Aby tych opowiadaczy bzdur „zadowolić”, może zrobimy tak. Mam walizkową maszynę do pisania. Przyjdę któregoś dnia do ratusza, usiądę w holu i w ciągu półtorej godziny napiszę felieton. Nigdy nie piszę na brudno, ale od razu na maszynie, więc tyle czasu mi wystarczy. Odpowiada wam to, panowie opowiadacze? Skoro tak, to bardzo proszę o telefon do redakcji NKI.
Pamiętacie państwo? Słynne z kampanii wyborczej Maśkiewiczowe hasło „Zarób w Iławie i wydaj w Iławie”. Znamy to hasło. I co?
W tartaku niedawno pracę straciło kilkadziesiąt osób. Teraz pracę straciło również prawie 100 osób w meblach. Za chwilę padnie cały handel w Iławie, bo rusza hipermarket Kaufland przy ul. Wyszyńskiego, a zaraz po nim przy Dąbrowskiego. I co panie obiecywaczu?
Co jeszcze obiecasz ludziom? Gruszki na wierzbie? Strefa ekonomiczna na terenie dawnych drobiarskich? Dla kogo? Dla kumpli od czerwonego stolika? Dla skompromitowanego pana Jureczka, „wielkiego” producenta okien i drzwi, co to tylko patrzy, gdzie by tu jeszcze wydrzeć coś z publicznego majątku? (ale żeście się dobrali obaj, niech was cholera...).
Ja sobie zadaję pytanie: jak może się czuć człowiek kompletnie skorumpowany? Jak może przychodzić do pracy i patrzeć ludziom w oczy? Jak może reprezentować nasze miasto? Kompletne zero – jak mawia premier Miller w zgodzie z prawem. Ale kolesie z SLD to tolerują, a „Iławianie Razem” pomagają, więc czym się przejmować. Niezła kasa leci co miesiąc, a czasem jeszcze można coś „załatwić” kolesiowi, np. atrakcyjną działkę na lądzie lub na wyspie, jakąś halę produkcyjną, jakieś zwolnienie podatkowe). Kolega na pewno się „odwdzięczy”, więc trzeba trwać na posterunku.
ZYGMUNT WYSZYŃSKI
*** Kontrowersyjnie brzmiący tytuł niniejszego felietonu zapożyczyłem z korespondencji telefonicznej wysokich w naszym państwie urzędników SLD, którą to wymianę SMS-ów poznaliśmy dzięki posłowi Janowi Rokicie z tzw. komisji Rywina – przy tej okazji serdecznie mu za powyższe dziękuję i chylę czoła.