Pomimo wielu solennych zapewnień Jarosława M., iż to rzekomo jemu najbardziej zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu zarzutów prokuratury w tzw. „sprawie lubawskiej”, dzisiejszy burmistrz Iławy swym działaniem nie tylko zaprzecza własnym słowom, ale właśnie rozpoczął stosowanie kolejnej taktyki – nie stawiania się na wezwania sądu. Pieniądze wsiąkły, a czas ucieka.
W Sądzie Rejonowym w Iławie nie rozpoczął się ponowny proces burmistrza Iławy – Jarosława M. – oskarżonego przez prokuraturę o fałszowanie dokumentów i nadużycia władzy, gdy w poprzedniej kadencji 1998-2002 był burmistrzem Lubawy.
Sędzia Andrzej Janowski został zmuszony do odroczenia rozpoczęcia ponownej rozprawy o kolejny miesiąc – do 15 kwietnia – ponieważ na sali nie stawił się ani adwokat oskarżonego, ani sam burmistrz Jarosław M.
Adwokat Wojciech Iwicki z Wąbrzeźna, w pisemnym oświadczeniu przesłanym sądowi, tłumaczy, że... nie zdążył zapoznać się z aktami sprawy. Tymczasem, jak podaje sędzia rzecznik Ewa Mazurek z Elbląga, Sąd Okręgowy akta do ponownego rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Iławie przekazał jeszcze w styczniu!
Przypomnijmy. Za fałszowanie dokumentów i nadużycia władzy, gdy w poprzedniej kadencji 1998-2002 był burmistrzem pobliskiej Lubawy, Jarosław M. przez sąd pierwszej instancji w Iławie został skazany na 10 miesięcy wiezienia w zawieszeniu na trzy lata.
Po apelacji Sąd Okręgowy w Elblągu pozostałym trzem współoskarżonym mocno złagodził kary, zwalniając z więzienia w zawieszeniu i pozostawiając im tylko grzywny. Natomiast kwestię sprawstwa burmistrza Jarosława M. sąd pozostawił bez rozpoznania, albowiem – jak podkreślono w uzasadnieniu – z przyczyn formalnych (pozbawienie prawa do obrony) proces musi odbyć się jeszcze raz. Stało się tak, gdyż poprzedni obrońca burmistrza – Andrzej Krygier z Iławy – okazał się kłamcą lustracyjnym i nie miał prawa do występowania przed sądem.
Na rozprawach apelacyjnych w Elblągu (październik-grudzień 2004) adwokatem burmistrza był mecenas Jacek Olszewski z Warszawy, którego dziennikarze „Gazety Wyborczej” wiążą ze sprawą kontrowersyjnego ułaskawienia przez prezydenta Lecha Wałęsę szefa mafii pruszkowskiej Andrzeja Zielińskiego „Słowika” (w 1993 r.).
Osoba mecenasa Olszewskiego wielokrotnie pojawia się w zeznaniach świadka koronnego Jarosława Sokołowskiego „Masy” – to on ujawnił w śledztwie, że Olszewski miał być przekaźnikiem 150 tys. dolarów dla Lecha Falandysza i Mieczysława Wachowskiego w kancelarii Wałęsy. Miała to być zapłata za załatwienie prezydenckiego ułaskawienia.
JAROSŁAW SYNOWIEC
Gdzie jest szmal?
Jarosława M. cały czas utrzymywał przed sądem, że budżet niewykonanej inwestycji przy ulicy Chrobrego w Lubawie (200 tys. złotych) został przerzucony na inne zdania. Jednak nie potrafił tego sądowi udowodnić. Tylko jeden fakt pozostaje całkowicie jasny: pieniądze wsiąkły.
ELŻBIETA TOMASZEWSKA, prokurator:
– Ani na etapie śledztwa prokuratury, ani tym bardziej przed sądem nie udało się jednoznacznie i bezspornie ustalić, gdzie wydano pieniądze. W tym wątku mieliśmy wzajemnie wykluczające się zeznania i wiele fałszowanych dokumentów. Chyba tylko sami oskarżeni wiedzą, co tak naprawdę stało się z tymi pieniędzmi.
DANUTA SZCZEPAŃSKA, skarbnik Lubawy:
– Według dokumentów urzędowych, pieniądze z dotacji miały być wydane na ulicę Chrobrego w Lubawie, ale fakt, że ulica ta nie została wykonana do dziś, pozostawiam bez komentarza, o to proszę pytać poprzedniego burmistrza Jarosława M. Absolutnie nie jest prawdą, żeby pieniądze te miały trafić na budowę gimnazjum, bo ja jako szefowa księgowości musiałabym o tym wiedzieć. Każdy broni się jak może. Prywatny przedsiębiorca rachunki wystawił za budowę tej drogi, a droga nie powstała do dziś, choć pieniądze trafiły na jego konto.
* * *
Wojewoda
Stanisław Szatkowski (SLD) dopiero po publikacjach prasowych najpierw wystąpił do Urzędu Miasta w Lubawie o zwrot 100 tys. zł niezrealizowanej dotacji, a następnie w trybie administracyjnym umorzył postępowanie z uwagi na... przedawnienie.
Drugie 100 tys. z tego zadania pochodziło z budżetu Lubawy. Przewodniczący lubawskiej rady Edward Pokojski do dziś nie wykonał jednak nawet najmniejszego ruchu w celu odzyskania tych pieniędzy dla budżetu miasta.