Paweł Gurzyński ze Stradomna wyszedł rano z domu na swoje pole i zobaczył, że nie ma na nim cielaków. Ktoś zabrał je z łąki i wprowadził w pole kukurydzy, dokonując zniszczeń. Mężczyzna uważa, że to sąsiedzi, którzy mieli wieczór kawalerski. Ci jednak się do tego nie przyznają.
Paweł Gurzyński mieszka w Stradomnie, gdzie ma gospodarstwo.
– W weekend z 24 na 25 sierpnia moi sąsiedzi mieli wieczór kawalerski – opowiada Gurzyński. – Było u nich dużo gości i imprezowali na podwórku, które przylega do mojej ziemi. Nie jest ona ogrodzona. W niedzielę rano wyszedłem na swoje pole i zobaczyłem, że nie ma moich cielaków. Zostały one przepalowane w kukurydzę.
Mężczyzna wycenia straty w kukurydzy na 200-300 złotych.
– Zadzwoniłem po policję i zgłosiłem im tę sprawę – mówi Gurzyński. – Jestem pewien, że cielaki przeprowadzili mi w inne miejsce sąsiedzi i ich kumple z wieczoru kawalerskiego. Oni jednak się do tego nie przyznają. Lubię żarty, ale nie moim kosztem.
Poszliśmy do sąsiadów Gurzyńskiego, by zapytać, czy są sprawcami taniego żartu. W domu nie było ani przyszłego pana młodego, ani jego braci, którzy byli na wieczorze kawalerskim. Zostawiliśmy tam nasz numer telefonu z prośbą o kontakt, jednak nikt się do nas nie odezwał.
Joanna Kwiatkowska, oficer prasowy iławskiej policji, potwierdza zgłoszenie Gurzyńskiego.
– W tej sprawie są prowadzone wyjaśniania – odpowiada krótko.
NATALIA ŻURALSKA
Dwa takie place wydeptały cielaki, które ktoś w nocy
wprowadził w kukurydzę. Paweł Gurzyński jest pewien,
że sprawcami głupiego żartu są jego sąsiedzi
Dwa cielaki, które feralnej nocy trafiły na pole kukurydzy