Czy szwedzki Swedwood wybuduje w Iławie kolejną fabrykę? Ile podatnik iławski będzie musiał za to... zapłacić. Rozmowa z JANUSZEM WALCZAKIEM, dyrektorem lubawskiego Swedwoodu.
Kleina: – Cytuję: „Od 4 lat wiedziałem o zamierzeniach inwestorów”. Tak wyznał podczas ostatniej sesji rady miejskiej w Iławie burmistrz Jarosław Maśkiewicz. Czy może to pan potwierdzić...?
Walczak: – Ja jestem tylko skromnym wykonawcą pewnych decyzji. Nie uczestniczę w procesie decyzyjnym. Proszę mnie o to nie pytać.
Kleina: – Dobrze, rozumiem, a przynajmniej staram się! No to inaczej. Stwierdził też Maśkiewicz, iż w głębokiej tajemnicy spotkał się ponad 3 lata temu z przedstawicielami rady nadzorczej Swedwoodu. Azali prawda li to? I skąd taka konspiracja?
Walczak (śmieje się szeroko...). – Jestem szefem firmy w Swedwoodzie na terenie Lubawy i ja odpowiadam za tę firmę tutaj, a decyzje o znaczeniu strategicznym zapadają jednak gdzie indziej. Gdyby mnie pan zapytał co się będzie działo w zakładzie w Lubawie, to ja panu odpowiem dokładnie. Natomiast to są sprawy związane z procesem strategicznym... Być może, że taka wizyta, o której ja nic kompletnie nie wiem, miała miejsce w Iławie...
Kleina: – Podczas tej samej sesji Maśkiewicz stwierdził, że chcecie wybudować fabrykę mebli o powierzchni 3 hektarów, więc to tak mniej więcej jak trzy boiska piłkarskie. Startujecie z budową w lipcu, jego zdaniem. Wiadomo panu coś o tym?
Walczak: – To znaczy... Uczestniczyłem w rozmowach i taką propozycję mogę potwierdzić. Taka propozycja nastąpiła. Ze strony miasta Iławy uczestniczyły 3 osoby: burmistrz Maśkiewicz, sekretarz Dzieniszewski i przewodniczący rady Bojko. Propozycja została złożona przez pana... Ericsonna, który jest szefem spółki inwestycyjnej. Jednak w firmie istnieją pewne procedury mówiące o tym, jak przebiega proces inwestycyjny. Pełne zatwierdzenie inwestycji dokonuje rada nadzorcza. I tylko tyle mogę powiedzieć na ten temat.
Synowiec: – Czy to jest proces, który w swym założeniu przewiduje etap zbierania ofert od konkretnych, wybranych samorządów i następnie metodą „plusów” i „minusów” wybieranie najlepszej...?
Walczak: – Prawdą jest to, że jako Swedwood jesteśmy głównym dostawcą dla IKEI mebli ze specyficznego surowca w płycie komórkowej. W najbliższym czasie wystąpi duży niedobór tych mebli na rynku, gdyż sieć sklepów firmowych IKEA stale się powiększa, zwłaszcza na rynku amerykańskim, stąd taka nagła propozycja ze strony Swedwoodu dla Iławy. Buduje się co prawda w Zbąszynku fabrykę w podobnej technologii, niemniej wysoka sprzedaż tych mebli wymusza budowę kolejnej, i to jak najszybciej.
Synowiec: – Czyli można przypuszczać, że budowa fabryki w Iławie, to jedyna propozycja?
Walczak: – Trzeba powiedzieć, że polska grupa Swedwood produkuje 60% swojej produkcji dla IKEI. Stąd olbrzymia koncentracja fabryk w Polsce. Swedwood jest dużą organizacją, która inwestuje nie tylko w Polsce. W tej chwili na ukończeniu jest fabryka w Moskwie oraz rozpoczęto budowę fabryki w Portugalii.
Synowiec: – Pan mi właściwie na wcześniejsze pytanie nie odpowiedział...
Walczak: – Propozycja z naszej strony wskazania lokalizacji pod fabrykę o której mówimy, została złożona tylko Iławie. Ponieważ czas nagli... Nagle wyniknęła taka potrzeba i szybko musimy zaspokoić potrzeby towarowe wciąż rosnącej sieci IKEA. Ale, jak mówiłem wcześniej, takie same fabryki powstają w Moskwie i Portugalii. Nie ma pewności, że fabryka powstanie w Iławie! Inwestycja ta to poziom ponad 100 milionów złotych i naprawdę musi być niezwykle przemyślana. A decyzja nie zapadnie ani u mnie w gabinecie, ani u burmistrza Maśkiewicza, tylko wysoko „na górze”. Tak więc tutaj, „na dole”, nie można mówić o niczyich zasługach.
Synowiec: – Niedawno jeszcze sukcesywnie skupowaliście ziemię w Lubawie, wokół waszego zakładu. Skąd taki pomysł, żeby całą nową bazę kosztów przenieść kilkanaście kilometrów dalej do Iławy. Niepodobne to jakby do filozofii firmy...
Walczak: – Cóż, firma osiągnęła pewną wielkość, pewną masę krytyczną, która nie powinna być powiększana. Swedwood w Lubawie będzie się naturalnie nadal powiększać, ale już spokojniej i tylko pod potrzeby technologiczne, na przykład, gdy wystąpi konieczność wymiany parku maszynowego, który wymaga większej powierzchni. Wtedy nastąpi rozbudowa zakładu i zostanie powiększona powierzchnia produkcyjna. Czyli takie rozbudowywanie zakładu, jakie do tej pory miało miejsce – 8 ha pod dachem – już następować nie będzie. Stąd więc bierze się taka oferta dla najbliższej nam Iławy. Po prostu uznaliśmy, że tak duże skupisko w jednym miejscu różnych rzeczy na raz jest szkodliwe.
Synowiec: – Co stanie się z tymi waszymi 29 hektarami w Lubawie, skoro pod dachem macie „tylko” 8 ha?
Walczak: – Ba! My tutaj, w Lubawie, mamy zamiar kupić jeszcze ziemię, ponieważ pewne przedsięwzięcia wymagają większej powierzchni, mam na myśli choćby rozwój logistyki. Poza tym walka o klienta to nie tylko jakość i dobra cena. Przygotowujemy się więc do stworzenia własnych magazynów. A wracając do poprzedniego pytania. Nie widzę nic złego w funkcjonowaniu dwóch zakładów obok siebie kilkanaście kilometrów. Przecież spora część kosztów będzie wspólna.
Kleina: – Z pańskich wypowiedzi wyłuskałem twierdzenie, iż o wszystkim „decydują kadry”, wróć: ekonomia! Zdaniem Maśkiewicza, chcecie zapłacić 2,5 zł za 1 m kwadratowy ziemi. Śmieszna to kwota, zważywszy, że burmistrz kupował ją po 12,5 zł za metr kwadratowy od rolników. Ale jak go przyciśniecie, to da wam za darmo. Wszak wybory się zbliżają. A tu idą „miejsca pracy”... Czyli dla niego – wyborcy! Poza tym jak da wam ziemię za darmo, to własną głowę uratuje, a wy go nie będziecie mieli na sumieniu. Bo jak sprzeda 5 razy taniej, niż sam kupił, to prokurator mu się zacznie przyglądać za niegospodarny. Ponoć w Ostródzie ma miejsce taka sytuacja. A prezent, to prezent. A pan łyknie premię...
Walczak (śmieje się). – Podczas naszej rozmowy była również poruszona kwestia pomocy, jakiej udzielają inwestorom różne organizacje. Była również mowa, że w Portugalii, na przykład, sam minister finansów wskazał lokalizację 30 miejsc pod przyszłą inwestycję Swedwood. Powiedział też, iż inwestycje rządowe włączą się w przygotowywanie wniosków pomocowych do Unii Europejskiej. W Polsce natomiast nie rząd jest zainteresowany wspieraniem inwestycji, a władze lokalne. Trochę to dziwne, przyznajcie panowie... Poza tym muszą chyba władze wiedzieć, co jest zgodne z prawem, a co nie...
Kleina: – Ten czas tak szybko biegnie, że się pogubiłem. Ile czasu jest pan już w Lubawie?
Walczak: – Od 1997 roku.
Kleina: – To już prawie dycha... I mimo to nic o panu nie wiemy. Poza tym, że zawodowo jest pan doskonały. Bo w innym przypadku, by pana tak długo na kierowniczym stanowisku nie trzymali. Czyli jest pan dobry w chronieniu własnej prywatności...
Walczak: – Ja nie jestem postacią z pierwszych stron gazet...
Kleina: – Dałby się nabrać pan na rozmowę prywatną? Chciałbym z panem pogadać, ale nie z dyrektorem Swedwoodu, a pogadać z Januszem Walczakiem, który – w mojej ocenie – jest człowiekiem niezwykle inteligentnym, błyskotliwym... a poprzez brak wiedzy o nim, sprawia wrażenie cyborga. I na pewno nie będę pana pytał o preferencje seksualne...
Walczak: – Za chwilę obleję się rumieńcem... ale niestety nie, moja prywatność niech pozostanie moja.
ANDRZEJ KLEINA
JAROSŁAW SYNOWIEC
Komentarze
„Przedstawiciele rady nadzorczej byli 3 lata temu w Iławie” – publicznie przechwala się burmistrz Maśkiewicz. Co to oznacza? Ano oznacza to po prostu, iż Maśkiewicz w „trosce” o interes społeczny mieszkańców Iławy, w całkowitej konspirze, niby cały czas pilotował poszukiwania dużego inwestora. I go znalazł! On, tylko on! Czekał cierpliwie 3 lata! Gdyby nie ten cholerny „Kurier”, przeszkadzający mu na co dzień, miałby czas na poszukanie kilku innych. Brak więc faktycznych miejsc pracy, które deklarował podczas poprzedniej kampanii wyborczej, storpedował „Kurier”.
Dziwne zaiste jest jednak to, iż dyrektor Janusz Walczak o tym 3 lata temu spotkaniu nic nie wiedział. Przeto chce nam wmówić Maśkiewicz, że przedstawiciele rady nadzorczej, będąc w Iławie, nie zechcieli wpaść do Walczaka na kawę, będąc o rzut beretem od Lubawy. I pogadać z nim, czy np. ten Maśkiewicz to konkretny gość. Niebywała to sprawa.
Co z tego wynika? Proste to nawet dla mnie.
Maśkiewicz chce nagłe przybycie Szwedów do Iławy przypisać swojej wieloletniej „inwencji” i „dyplomacji” (wszak 3 lata temu już z nimi w krzakach gadał) i zdyskontować jako swój sukces. Bo 300 miejsc pracy, to jak sądzę, przynajmniej 2000 głosów wyborczych.
I jeszcze jedno. Janusz Walczak powiada, że ruch na rynku spowodowało zapotrzebowanie na meble z określonego surowca. Miało to miejsce jesienią ubiegłego roku. Dopiero! Meble z tego określonego surowca mają być ewentualnie produkowane w Iławie. Ale Maśkiewicz twierdzi uparcie, że wiedział o tym już od 3 lat. Kurs chyba jaki SPZ (Spostrzeganie Poza-Zmysłowe) celująco skończył i po prostu przewidział. A tu „Kurier” o jakieś delegacje się go też raczył czepiać. Żenada, no! Apeluję do Rady Miejskiej o podwyżkę dla burmistrza! Natychmiast!
I jak wyglądacie teraz panowie Woźniak, Rygielski i inni opozycyjni mądrale?! Małomówny ten Maśkiewicz, odszczekać wam nie potrafi (chyba, że w okolicy kurnika spuści Lisaja ze smyczy), ale jaki przez tą małomówność skuteczny...
Aliści...! Jarosław Skuteczny...!
Andrzej Kleina
Aż się prosi o kilka spostrzeżeń. Nie dalej niż w ostatni wtorek Andrzej Dzieniszewski, sekretarz Urzędu Miasta w Iławie, na łamach Gazety Wyborczej w Olsztynie powiedział:
„(...) Szwedzi chcą kupić 20 ha ziemi (w Iławie – przyp. red.). Do końca lutego 2007 r. powstanie fabryka i magazyny. Miasto ma wybudować bocznicę kolejową do powstającej fabryki, jesteśmy w stanie spełnić ten warunek (...). Koncern chce podpisać akt notarialny nabycia ziemi do końca czerwca (...). Mogę powiedzieć, że IKEA zainwestuje w naszym mieście”.
Jak najlepiej życzę w tej sprawie sekretarzowi i burmistrzowi. Kibicuję – nie tylko ja – żeby ta inwestycja powstała. Żeby jednak powstała na warunkach normalnych. Kiedy bowiem okazuje się, że wszyscy podatnicy w Iławie mają zapłacić z kasy miasta olbrzymie pieniądze Szwedowi za... kupienie tutaj ziemi, to mina mi rzednie.
Rachunek jest prosty. Zacznijmy od „gołej” ziemi: 12,5 zł/m2 minus 2,5 zł/m2 daje nam 10 zł/m2 – mówiąc kolokwialnie – w plecy. Gdy przemnożymy to razy 20 hektarów, to... po prostu skóra cierpnie.
Dalej. Owe 20 hektarów trzeba uzbroić w media. Czy trzeba komukolwiek uzmysławiać jak potężne są to pieniądze? A jak jest temat choćby podstawowych mediów, to i zaraz pojawia się kwestia dróg dojazdowych. Czy ktoś to policzył choćby na serwetce kawiarnianej?
Dalej. Pojawił się kolejny temat związany z astronomicznymi wydatkami, dotąd wstydliwie pomijany. Temat, o którym burmistrz i sekretarz byli łaskawi „zapomnieć” podczas referowania na sesji Rady Miejskiej – bocznica kolejowa. Jednak Dzieniszewski wygadał się na łamach „Wyborczej”, że sfinansowanie ma leżeć „po stronie miasta”. Czy trzeba być inżynierem, żeby sobie wyobrazić ile kosztuje położenie 1 kilometra torów? A rozjazdy? A towarzysząca temu infrastruktura?
Czemu burmistrz zataił przed radnymi tak ogromne zdanie, jak sfinansowanie bocznicy kolejowej?
Niechybnie przypomina mi się awantura wokół sprzedaży wyspy „Wielka Żuława”, gdzie pierwsze skrzypce zagrał tandem Maśkiewicz-Humięcki.
Ciekaw jestem czy ktoś rozsądny kalkulowałby w ten sposób i gospodarował na swoim prywatnym poletku? No jasne, że nie... Ale pieniądze miasta, to... No, czyje pieniądze?...
Ha, nie ma więc sprawy.
Jarosław Synowiec
Ingvar Kamprad, właściciel sieci IKEA (na zdjęciu),
którego majątek jest wart 28 miliardów dolarów,
żyje bardzo skromnie i stroni od mediów, a jeszcze
bardziej uciekają w cień jego dyrektorzy, w tym
Janusz Walczak z zakładu w Lubawie
(foto: „Wprost”).