Otrzymałem zadanie przeprowadzenia rozmowy kontrolowanej z bardzo ważnym gościem z branży edukacyjnej w Lubawie. Tym razem redakcja zagięła parol na Marka Borkowskiego, jednego z nielicznych lubawskich „pampersów”, będącego dyrektorem miejscowego gimnazjum. Okazja jest szczególna, bowiem szkole nadano imię Biskupów Chełmińskich.
ANDRZEJ KLEINA: – Mam Was dyrektorze przesłuchać na okoliczność, której się zapewne domyślacie. Zgodnie z przysługującym Wam prawem możecie odmówić składania zeznań, bądź wezwać posiłki...
MAREK BORKOWSKI: – Nie sądzę, żeby istniały jakiekolwiek negatywne przesłanki, dla których musiałbym rejterować przed przesłuchaniem przez ciebie, używając twojej konwencji, Andrzeju.
– W sytuacji, kiedy biskup Śliwiński otrzymuje wyrok za kolizję podczas jazdy po pijanemu, arcybiskup Paetz jest relegowany z zawodu za wyczyny homoseksualne, sporo też słychać o zakreślającej coraz szersze kręgi nieobyczajności księży, trzeba sporej odwagi cywilnej, ażeby szkole nadać imię biskupów, co prawda tylko chełmińskich, nie „namaszczonych” jak dotąd negatywnie medialnie...
– Sądzę, że mówienie o odwadze cywilnej jest nie na miejscu. Nauczyciele czy też policjanci również popełniają błędy obyczajowe, a nikt nie mówi, że generalnie są do niczego. Generalnie Lubawa przez wieki była letnią rezydencją biskupów chełmińskich, pamięć o nich, a więc siłą rzeczy pamięć o minionej wielkości Lubawy jest nostalgicznie żywa wśród społeczeństwa lubawskiego... I ta pamięć wygrała, a nie jakaś quasi-polityka.
– Rozumiem więc, że nie było żadnej alternatywy, ot chociażby takiej, żeby szkole nadać imię sympatycznej Myszki Miki...
– Oj, była, była... Co prawda nie Myszki Miki, ale Psa Pluto. A tak na poważnie, było szereg propozycji. W końcówce ostały się: ta, która wygrała, księdza Pasierba oraz dr Rzepnikowskiego.
– W minionej epoce nie spotkałem się ze szkołą mającą imię lokalnego kacyka partyjnego. A czasy były ku temu sprzyjające. Takie imię nadaje szkole znamię wyznaniowej. Co z ateistami, innowiercami czy niepraktykującymi?
– Myślę, że takie sformułowanie jest nadużyciem. Szkoła nadal jest szkołą szwedzką, jak mówią niektórzy w Lubawie, czyli świecką, od wczoraj imienia Biskupów Chełmińskich... Szkoła nie dzieli uczniów na wierzących i niewierzących... I tyle!
– Uroczystość kosztuje. Ile i kogo kosztowała, przeprowadzona jak niesie wieść gminna z przepychem niemalże bizantyjskim? Czy nie lepiej byłoby ufundować stypendia naukowe za te pieniądze, bądź kupić kredę do pisania na tablicy, nie odwołując się ciągle do szczodrości rodziców?
– Uroczystość została zorganizowana za pieniądze darczyńców w kwocie 10 tys. zł. Trudno, żeby taka uroczystość miała charakter spiskowej i odbywała się w ukryciu. Z tym przepychem nie przesadzajmy. Marek Liberacki ufundował kosztujący 4 tys. zł. sztandar. Trudno, żeby kupić płótno i uszyć samemu sztandar w formie szturmówki. Tak więc stypendia i kreda nie były alternatywą. Pozyskane przeze mnie pieniądze były przeznaczone na określony cel. Był on związany z nadaniem szkole imienia. Niewykluczone, że spróbujemy w przyszłości zdobyć pieniądze na stypendia. A co do kredy, kupujemy ją bez pomocy z zewnątrz.
– Można domniemywać, że za tego typu gestem wobec kurii kryje się prosty, partykularny interes szkoły, która być może liczy na pomoc finansową purpuratów, skoro nie może liczyć na normalność ze strony państwa...
– To nie jest absolutnie tak. Nie było żadnego gestu wobec kurii i żadnego z nią interesu nie zrobiliśmy.
– Jeśli więc nie interes, to niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości w szkole powstanie miniaturowa kapliczka, po to chociażby, żeby na miejscu można by się pomodlić o lepsze oceny, odczarować stres szkolny, bądź przeprosić za ściąganie...
– Bez komentarza...
– Za nazwą szkoły nie kryją się ufoludkowie, a określeni z imienia i nazwiska ludzie i określone mechanizmy. Czy jest szansa, aby te nazwiska ujrzały światło dzienne?
– Naturalnie, nie jest to żadna tajemnica, ani spisek. Ludzie to rodzice, uczniowie i nauczyciele. Była to zbiorowa inicjatywa i wysiłek nas wszystkich wymienionych. A mechanizm – prozaicznie prosty. Po prostu, szkoła funkcjonująca od pięciu lat, nie miała imienia. Była bytem bezimiennym, jak bezdomny na dworcu. Niezwykle trudno być integralnym trybikiem bezimiennej szkoły. Ot, cała filozofia. Jeśli chodzi o mechanizm wyboru nazwy szkoły, to zdaliśmy się na staroświecki, a jednocześnie skuteczny system ankietowy. To wyborcy, poprzez ankiety zadecydowali o takim, a nie innym wyborze. Osobiście jestem zadowolony z wyboru.
– I ostatnie pytanie. Czy imię szkoły, to imię żyjących biskupów czy nieżyjących? Osobiście jestem zwolennikiem nie nadawania imion własnych funkcjonujących w czasie teraźniejszym.
– Po reorganizacji Diecezji Chełmińskiej w Diecezję Toruńską, jedynym żyjącym biskupem jest Marian Przykucki...
– Życząc Ci Marku fajnych wakacji, przekazuję znak pokoju. Szkole im. Biskupów Chełmińskich zaś życzę jeszcze lepszych wyników.
ANDRZEJ KLEINA