Kontrowersje na temat fatalnej działalności szpitala powiatowego w Iławie coraz częściej wlewają się na łamy Kuriera lawiną skarg od pacjentów. Ostatni z artykułów stał się przedmiotem nawet sporu podczas sesji Rady Powiatu Iławskiego. Chodzi o artykuł, w którym opisaliśmy, jak potraktowano turystkę z Warszawy Ewę Pawlukiewicz i jej 10-letnią córeczkę Nicol.
Podczas turystycznego pobytu w Iławie dziewczynka przytrzasnęła sobie palce leżakiem. Uraz nie wyglądał na poważny, jednak na drugi dzień pani Ewa zdecydowała, że palce powinien obejrzeć lekarz.
Pojechała z córką na iławski Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie – według relacji matki – nikt nawet nie obejrzał palców dziewczynki. Zalecono kobiecie, że ma iść do „swojego doktora”, a kiedy poinformowała, że na co dzień mieszka w Warszawie, wskazano jej tablicę na ścianie (z nieaktualnymi danymi przychodni) i zalecono, by tam znalazła sobie lekarza.
Rzecznik iławskiego szpitala, od którego chcieliśmy uzyskać wyjaśnienia na temat tej sytuacji, odpowiedział nam jedynie, że takie zdarzenie według relacji personelu SOR „w ogóle nie miało miejsca”.
Turystka z kolei dla uwiarygodnienia swoich słów zgodziła się na publikację w Kurierze personaliów oraz wizerunku swojej córki.
Do naszego artykułu podczas sesji rady powiatu odwołał się radny Eugeniusz Dembek.
– Wstydzę się, bo do mnie jako do członka jednego z organów prowadzących ludzie mają pretensje, że tak się dzieje w szpitalu – mówił. – To, jaką opinię o nim wywożą stąd ludzie, na pewno nie dodaje nam splendoru. Trzeba z tym walczyć i głośno o tym mówić. Tego nie da się przejść, zagłaskując przez rzecznika pewne sprawy. To nie jest odosobniony przypadek. Jest ich wiele, ale nikt o nich nie mówi i są one zamiatane pod dywan.
Radny podkreślił, że obowiązkiem każdego lekarza jest nie tylko leczyć, ale także mieć odpowiednie podejście do pacjenta.
– Jeżeli będzie inaczej to niestety będziemy pikować w dół. Przestrzegam przed tym i zadaję pytanie: czy tak musi być? – pytał Dembek. – Czy będziemy interweniować w tej kwestii? Tu chodzi o czynnik ludzki. To nie są moje opinie. To opinie ludzi. Dziwię się radzie, że nie reaguje.
ZAGŁASKIWANIE...?
Głos w sprawie zajął przewodniczący rady Michał Młotek.
– Dla równowagi warto byłoby wspomnieć, że w tym samym lub wcześniejszym wydaniu tej samej gazety pojawiły się podziękowania jednej z rodzin za znakomitą opiekę w tym samym szpitalu, o którym pan mówi – powiedział Młotek. – Warto czasem dla równowagi też wspomnieć o tych dobrych przykładach.
Na wystąpienie radnego Dembka zareagował także Maciej Rygielski, radny i etatowy członek zarządu powiatu, a w poprzedniej kadencji również starosta.
– Dlaczego my, mówiąc o jakimkolwiek przypadku, mówimy o tym, że był on przedstawiony w gazecie? – pytał. – My jako radni powinniśmy mieć możliwość dowiadywania się o takich rzeczach nie z prasy. Przecież te kwestie, które są opisywane w gazetach często mijają się zupełnie z prawdą.
Zdaniem Rygielskiego rada powiatu nie powinna zajmować się kwestiami związanymi ze sposobem leczenia.
– To fundusz zdrowia jest od tego, żeby badać poszczególne przypadki i określać, czy coś zostało zrobione prawidłowo, czy nie – mówił. – Nie jestem i nigdy nie byłem określany jako ten, który broni pewnych grup zawodowych, ale to dla mnie zakrawa już na obsesję.
Rygielski zwrócił się do radnych z prośbą, by nie zajmowali się kwestiami medycznymi.
– Wielokrotnie panu to tłumaczono, a pan cały czas się upiera, że mamy wchodzić w kwestie merytoryczne – Rygielski zwrócił się do Dembka. – My nie jesteśmy od kwestii merytorycznych, bo się na nich nie znamy. Od tego jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Po kilku miesiącach może się okazać, że opisana sytuacja w ogóle była nieprawdą. To są plotki, które nie są sprawdzone. Gazeta nie jest elementem oceniającym.
Do słów Rygielskiego odniósł się Dembek.
– Pan też próbuje zagłaskiwać i podsuwać wszystko pod cieniutki dywanik – stwierdził. – Moja rodzina i bliscy, jak również ja sam osobiście doświadczyłem nieprzychylności na SOR-ze. To nie są odosobnione słowa. Przelała się czara goryczy. Nie wolno nam tego zakrywać. Trzeba o tym mówić.
Dembek w odniesieniu do słów Rygielskiego poinformował także, że jest w kontakcie z NFZ i wyjaśnia, ilu lekarzy pracuje w danym czasie w szpitalu.
POTRZEBNA KOMISJA?
Na sesji z powodu urlopu nieobecny był starosta Marek Polański.
Do zapytania Dembka ustosunkował się wicestarosta Stanisław Kastrau.
– W związku z tym, że interpelacja nie może pozostać bez odpowiedzi, zapytanie radnego skierujemy do dyrektor szpitala i niech ona spróbuje udzielić na nie odpowiedzi – poinformował.
Maciej Rygielski zaproponował jeszcze inne rozwiązanie.
– Ja również chciałbym, żeby jednak podjąć jakieś działania, które wpłynęłyby na to, by nie było tak populistycznych wypowiedzi, tak jednoznacznych, obrażających jakąkolwiek grupę społeczną – mówił. – Jeśli coś jest tylko informacją prasową, a nie sprawdzoną, określoną przez czynnik kontrolujący, to my nie mamy prawa tak jednoznacznie się wypowiadać. Nie mamy narzędzi do kontrolowania procedur medycznych. Nie możemy przeprowadzić audytu, żeby sprawdzić, czy lekarz, pielęgniarka lub sanitariusz postępują w sposób zgodny z procedurami.
Rygielski zaproponował, by powołać „specjalny zespół” lub „komisję” i określić, jakie działania „może podejmować rada wobec szpitala”.
Do tematu wrócimy.
KATARZYNA POKOJSKA
Radny powiatowy EUGENIUSZ DEMBEK
mówił, że sposób funkcjonowania
iławskiego szpitala jest dla niego
powodem do wstydu
Radny i etatowy członek zarządu powiatu
MACIEJ RYGIELSKI (z lewej) przekonywał, że
radni nie mogą kontrolować pracy lekarzy.
Wicestarosta STANISŁAW KASTRAU interpelację
radnego Dembka przekazał dyrektor szpitala
czytaj materiał źródłowy:
Roman Żuralski ratuje honor szpitala