Poważny wypadek na budowie linii kolejowej E-65 Warszawa-Gdynia w okolicach Rakowic. W trakcie rozładunku 200-kilogramowe wiertło spadło z przyczepy na pracownika, miażdżąc mu głowę i klatkę piersiową.
Do wypadku doszło w czwartek około południa.
– Policjanci ustalili, że podczas wyładunku z przyczepy zsunęło się wiertło o długości około trzech metrów i wadze około 200 kilogramów – informuje Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji.
Metalowy element poważnie zranił Sławomira J., miażdżąc 44-latkowi głowę z prawej strony tuż obok oka oraz klatkę piersiową. Był przytomny, odpowiadał na pytania ratowników. Pracownik firmy Wiertmost ze Zwolenia w stanie ciężkim został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Grudziądzu.
O wypadku został poinformowany Okręgowy Inspektorat Pracy w Olsztynie, który zaczął badać okoliczności zdarzenia. Jak podaje rzecznik OIP Jacek Żerański, poszkodowany pośliznął się lub potknął i spadł z przyczepy, a za nim spadło wiertło.
– Inspektor pracy będzie kontynuował badanie wypadku i przesłuchiwał świadków – informuje.
Niezależnie wyjaśnianiem tego zdarzenia zajmuje się Budimex, który jest głównym wykonawcą prac na linii kolejowej. Wiertmost to podwykonawca.
– Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że podwykonawca najprawdopodobniej zorganizował prace rozładunkowe z naruszeniem zasad BHP – informuje Bożena Wielgo, odpowiedzialna w Budimexie za kontakt z mediami.
Ranny 44-latek w momencie rozładunku prawdopodobnie nie miał na głowie kasku. Czy w ten sposób zostały naruszone zasady BHP?
– To, czy poszkodowany powinien mieć założony kask, zależy od tego, w jaki sposób był wykonywany rozładunek wierteł. Będziemy to dopiero ustalać – odpowiada Jacek Żerański.
Do tematu wrócimy.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
zdjęcia: Marian Żuchowski
Na 44-letniego mężczyznę zsunęło się
z przyczepy 200-kilogramowe wiertło
Sławomir J. doznał poważnego urazu głowy
i klatki piersiowej. Został zabrany śmigłowcem
do szpitala w Grudziądzu
Do wypadku doszło podczas przebudowy
linii kolejowej w okolicach Rakowic pod Lubawą