Na boisku w Łążynie na 15-letniego Artura przewróciła się bramka do piłki nożnej. Jak ustaliła policja, chłopak się na niej huśtał. Jego stan początkowo był krytyczny. Po dwóch operacjach czuje się lepiej, jednak czeka go długie leczenie.
Do zdarzenia doszło we wtorek 14 sierpnia wieczorem.
Artur Susmarski z Łążyna (gm. Lubawa) miał wypadek na boisku w centrum wsi.
– Jak tylko dowiedziałem się, że syn miał wypadek, od razu pobiegłem na boisko – opowiada Roman Susmarski, ojciec chłopca. – Bramka spadła mu prosto na głowę. Artur krwawił. Na miejsce przyjechała podstawowa karetka pogotowia, która nie mogła nic zrobić. Potem przyjechała specjalistyczna. Nie wiem, dlaczego nie wezwano śmigłowca, tylko karetką wieźli go do Elbląga. Lekarze z tamtego szpitala powiedzieli nam, że jego stan był krytyczny!
Do rodziców chłopca przyjechali jego dziadkowie z Grudziądza, by wspierać się w niedoli.
– Ktoś codziennie jest u Arturka w szpitalu – opowiada Daniela Jarzyńska, babcia nastolatka. – Jest już po dwóch udanych operacjach. Ma kontakt ze światem, ale nie pamięta tego wypadku oraz okoliczności, w których do niego doszło. Może z czasem sobie przypomni...
ZDROWIE SIĘ POPRAWIA
– Lekarze powiedzieli, że ze dwa, może trzy miesiące będzie musiał leżeć w szpitalu – tłumaczy pan Roman. – Przed nim też długie leczenie. Całe szczęście, że wyszedł z tego, bo lekarze dawali mu niewielkie szanse.
15-latek nie był częstym bywalcem boiska.
– Rzadko tam chodził – mówi Susmarski. – Wolał spędzać czas przed komputerem. Jak już wyszedł gdzieś z kolegami, to tylko godzinkę go nie było i wracał do domu. To spokojny chłopak.
TAKIE BRAMKI W KAŻDEJ WSI
Boisko w Łążynie oddano do użytku w 2007 roku.
– Gram w piłkę nie od dziś – mówi Karol Kuczyński, przewodniczący LZS Łążyn. – Takie bramki są wszędzie. One same się nie przewracają. Nie wiem, jak do tego doszło. Czekamy na wyniki postępowania prokuratury i policji.
Sołtys wsi Joanna Krajewska dowiedziała się o wypadku około godziny 21.
– Sąsiadka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że na boisku jest pogotowie – opowiada. – Przybiegłam, gdy przyjechała już druga karetka, a chłopca przekładali z jednej do drugiej.
Zapytaliśmy, jak według relacji świadków wyglądały okoliczności wypadku.
– Dzieci, jak każdego innego dnia, grały w piłkę – opowiada Krajewska. – Na boisku nie było nikogo dorosłego. Sama na zawodach, które odbywały się pod koniec lipca widziałam, że bramka była zakotwiona. Z boiska korzystały nie tylko dzieci, ale także piłkarze LZS. Jak doszło do wypadku, tego nikt nie wie na pewno. Ustali to policja. Wiem tylko, że córka mojej sąsiadki pobiegła do niej i powiedziała, że stał się wypadek. Wtedy sąsiadka zadzwoniła po karetkę.
Sołtys czuje się obwiniana za ten wypadek. Atmosferę wokół jej osoby podgrzały ogólnopolskie media, które zjechały do Łążyna w świąteczną środę 15 sierpnia i jako przedstawicielkę lokalnej władzy pokazywały właśnie Krajewską.
– Na każdym boisku są takie bramki, które można przenosić, nie tylko u nas – dodaje sołtys. – Boli mnie jednak fakt, że na jednym z lokalnych portali internetowych napisano już następnego dnia, że na chłopca spadła niezabezpieczona bramka. Z góry została postawiona teza, a tak naprawdę nikt o to nie zapytał. Wszystko ustali dochodzenie. Ponadto na tym portalu padały wulgarne komentarze w moim kierunku, że to wszystko moja wina. Z tego powodu jest mi bardzo przykro.
Joanna Krajewska potwierdza wersję ojca odnośnie przebywania Artura na tym boisku.
– Ten chłopiec nie był tam stałym bywalcem – kontynuuje. – Raczej trzymał się z boku. Z tego, co wiem, już czuje się lepiej. Życzę mu, by jak najszybciej wrócił do zdrowia.
HUŚTAŁ SIĘ NA BRAMCE
Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie.
– Wstępnie ustalono, że 15-latek był na boisku i bujał się na bramce, która się na niego przewróciła – mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy Iławskiej policji. – Z obrażeniami głowy trafił do iławskiego szpitala. Około godziny 3 w nocy przetransportowano go do Elbląga. Tam przeszedł operację. W ciągu ostatnich dni jego stan się poprawił. Policjanci zabezpieczyli przedmiotową bramkę oraz przesłuchali świadków. Szczegółowe okoliczności zdarzenia są wyjaśniane. Sprawdzimy też, kto jest za to odpowiedzialny.
NATALIA ŻURALSKA
To ta bramka spadła na głowę nastolatka
Artur Susmarski
miał wypadek na boisku
w centrum wsi
Rodzina poszkodowanego nastolatka.
Od lewej: dziadek Ryszard Jarzyński, ojciec Roman Susmarski
oraz babcia Daniela Jarzyńska
Tydzień po wypadku. Przenośne bramki
z boiska w Łążynie zostały złożone na środku placu
Karol Kuczyński,
przewodniczący LZS w Łążynie
Sławomir Nojman,
oficer prasowy Iławskiej policji: –Wstępnie ustalono, że 15-latek był na boisku i bujał się na bramce, która się na niego przewróciła
Co na to gmina?
Tomasz Ewertowski, wójt gminy Lubawa, był na urlopie, więc na nasze pytania odnośnie wypadku w Łążynie odpowiedział jego zastępca Marian Licznerski
NATALIA ŻURALSKA: – Skąd dowiedział się pan o wypadku na boisku w Łążynie?
MARIAN LICZNERSKI: – Około godziny 23 zadzwonił do mnie wójt Tomasz Ewertowski i opowiedział o wszystkim.
– Czy wie pan, jaki jest stan zdrowia poszkodowanego?
– Rozmawiałem z prezesem LZS Benedyktem Czarneckim, który cały czas monitoruje stan zdrowia chłopca. Wiem, że jest już lepiej. Jest jeszcze przed kolejnymi zabiegami, ale nie ma już zagrożenia jego życia.
– Kto wybudował boisko w Łążynie?
– Boisko było budowane w czynie społecznym. Mieszkańcy bardzo się zaangażowali w jego powstanie, oczywiście przy znacznym udziale LZS.
– Czy boisko spełniało podstawowe standardy?
– Gmina oddała boisko w użyczenie włodarzom LZS. Oni musza dysponować prawem gospodarowania nieruchomością, bo to oni ubiegają się o koncesje do udziału w rozgrywkach. By taką koncesję uzyskać, wszelkie standardy muszą być spełnione. Bardzo mi przykro, że miał miejsce taki wypadek. Lubawski LZS działa w podwyższonych standardach. Oni są jednym z najlepszych LZS-ów w kraju i działają profesjonalnie. Do tej pory na żadnym boisku nie miały miejsca podobne zdarzenia, bo LZS dużo uwagi poświęcał bezpieczeństwu. Gmina Lubawa skupia 37 miejscowości, a na większości z nich są boiska.
– Czy pana zdaniem wypadek miał miejsce z powodu złego zabezpieczenia bramek, czy też nieprawidłowego użytkowania boiska?
– Moja wiedza jest z drugiej ręki. Z tego, co wiem, bramka była zakotwiona. Chłopcy, którzy grali wtedy w piłkę, odbezpieczyli tę bramkę i przenieśli ją w inne miejsce. Jeżeli rozpatrywać tę sprawę pod kątem winy, to wszystko wyjaśni postępowanie policji i prokuratury.
Marian Licznerski,
zastępca wójta gminy Lubawa