Tego jeszcze nie było. Nagle z jeziora miejskiego w Kisielicach zniknęły wszystkie łabędzie. Ludzie podejrzewają, że ptaki zostały zabite i... zjedzone, ale policji nikt tego faktu nie zgłosił. Kto rozwikła tę zagadkę?
O zniknięciu rodziny łabędzi z jeziora w Kisielicach mieszkańcy dyskutują od kilku tygodni.
Naszą redakcję poinformowała o tym czytelniczka. Powiedziała nam, że do tej pory na jeziorze mieszkała rodzina łabędzi składająca się z dwóch dorosłych osobników i około pięciu młodych.
– Systematycznie z jeziora znikał jeden młody łabędź, a dziś nie ma już żadnego – powiedziała nam. – Wszyscy mówią, że ptaki zostały zabite i zjedzone. Nawet można usłyszeć, kto to zrobił. Jedni ich bronią, bo niby nie mają pieniędzy na jedzenie. Ale na picie za to mają?
Kurier pojawił się nad jeziorem w Kisielicach i faktycznie nie było tam żadnego łabędzia. Pewien mieszkaniec powiedział nam, że dorosłe osobniki prawdopodobnie nie zostały zabite, tylko przeniosły się na znajdujące się niedaleko Kisielic jezioro bez nazwy, potocznie nazywane Bakutil.
O sprawie mówią wszyscy, ale okazuje się, że policji nikt nie powiadomił.
– Nie otrzymaliśmy takiego zgłoszenia – powiedziała nam Joanna Kwiatkowska, oficer prasowy iławskiej policji.
Łabędzie są ptakami będącymi pod ścisłą ochroną. Za zabicie ptaka tego gatunku grozi do 2 lat więzienia, podobnie jak za znęcanie się nad zwierzętami.
Kilka miesięcy temu w sądzie w Strzelcach Opolskich zapadł wyrok skazujący wędkarza, który zabił łabędzia. Mężczyzna usłyszał wyrok 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Tłumaczył, że strzelił kamieniem z procy w głowę młodego łabędzie, bo ten wyjadał mu zanętę. Policję wezwali inni wędkarze. (kk)
Kisielice. Mieszkańcy mówią, że żyjące na
miejskim jeziorze łabędzie zostały zabite i... zjedzone.
Jeszcze niedawno było tu około 7 osobników,
a dziś nie ma już żadnego.