Rada Miejska w Iławie podjęła decyzję o skierowaniu do prokuratury sprawy nadużyć, których miał dopuścić się burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz. Chodzi m.in. o nienależnie, zdaniem radnych, pobrane pieniądze za delegacje.
Przypomnijmy. W październiku komisja rewizyjna iławskiej rady wykryła rozliczenia wyjazdów burmistrza Jarosława Maśkiewicza, które nie znalazły się w poleceniu wyjazdu służbowego (chodziło m.in. o wyjazd na zjazd partyjny SLD w Olsztynie), nieprawidłowe rozliczenia wyjazdów koleją (nieuwzględniona zniżka przysługująca burmistrzowi), zawyżanie liczby kilometrów w delegacjach bez podania przyczyn i bez akceptacji zlecającego wyjazd oraz dokonywanie wielu korekt na druku delegacji, powodujących nieczytelność dokumentów. Ponadto jedną delegację rozliczono bez podpisu zlecającego wyjazd, czyli przewodniczącego rady Edwarda Bojko.
Jako wydatek nielegalny z kasy miasta uznano także udział burmistrza w kursie kandydatów na członków do rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa (nie mylić ze spółkami miejskimi; w Iławie jest tylko jedna spółka Skarbu Państwa – „ziemniaczanka”).
UCHWAŁA I ODNIESIENIE
Po zakończeniu kontroli rada podjęła uchwałę wzywająca burmistrza do zwrotu pieniędzy (w sumie ponad 7 tys. zł). Na razie burmistrz pieniędzy nie zwrócił. Jarosław Maśkiewicz zapowiedział, że do tematu ustosunkuje się po rozstrzygnięciu nadzorczym wojewody wobec podjętej uchwały.
Wojewoda Stanisław Szatkowski (SLD) uchwałę iławskiej rady uchylił, bo jego zdaniem „rażąco narusza prawo”. Owym rażącym naruszeniem według wojewody jest fakt, że to rada wystąpiła do Maśkiewicza o zwrot pieniędzy, a powinien to zrobić wyłącznie jej przewodniczący, ponieważ „funkcję pracodawcy samorządowego względem burmistrza pełni przewodniczący Rady Miejskiej i w jego kompetencji mieści się pociąganie do odpowiedzialności za ewentualne niezgodności w rozliczaniu delegacji służbowych oraz udziału w szkoleniach, kursach i seminariach burmistrza miasta” – czytamy w uzasadnieniu wojewody. Szatkowski zasadności zwrotu pieniędzy przez burmistrza nie kwestionował.
Identyczne zdanie, co wojewoda, już wcześniej oficjalnie wyraził radca prawny urzędu Dariusz Obara, opiniując uchyloną uchwałę jeszcze przed głosowaniem.
Wojewodzie Szatkowskiemu, pomimo jednoznacznego rozstrzygnięcia, zdaje się nie do końca wierzyć przewodniczący Edward Bojko, bo na razie występować samodzielnie do burmistrza o zwrot pieniędzy nie zamierza.
– Muszę dokładnie sprawdzić moje uprawnienia. Będę to konsultować z radcami prawnymi – powiedział nam przewodniczący w poniedziałek. – Ja przecież nie akceptuję druków delegacji do wypłaty, a jedynie zlecam wyjazd.
Akceptacji burmistrzowskich delegacji do wypłaty, jak na jednej z sesji poinformowała radnych skarbnik miasta Janina Okołowska, dokonują w ratuszu wiceburmistrz Benedykt Dutka i sekretarz Andrzej Dzieniszewski.
A burmistrz? Zgodnie z obietnicą ustosunkował się do roszczeń rady po rozstrzygnięciu wojewody. W iławskim radiu podał komunikat, oskarżając komisję rewizyjną i większość iławskiej rady o populizm, tendencyjność i wprowadzanie w błąd mieszkańców Iławy. Burmistrz kilkakrotnie podkreślał „rażące naruszenie prawa” dokonane przez swoich oponentów.
TERAZ DO PROKURATORA
Na tym sprawa się nie zakończyła. Na sesji 4 listopada wiceprzewodniczący Marcin Woźniak z SLD (nota bene partii burmistrza; Maśkiewicz jako jej członek pozostaje w zawieszeniu z powodu innej toczącej się przeciwko niemu innej sprawy karnej) zaapelował do przewodniczącego Bojko o złożenie doniesienia do prokuratury.
– Powziął pan pewne informacje i uważam, że powinny stać się one przedmiotem dochodzenia prokuratury – uzasadnił Woźniak.
W odpowiedzi Edward Bojko stwierdził, że samodzielnie doniesienia nie złoży i o tym musi zadecydować rada.
Ostatecznie radni upoważnili przewodniczącego rady do powiadomienia prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego z nadużyciami stwierdzonymi przez komisję rewizyjną. Przewodniczący doniesienie do prokuratury już wysłał.
NIE BĘDZIE ODŹWIERNYM
Chwilę po podjęciu decyzji o skierowaniu sprawy do organów ścigania przewodniczący Bojko zapoznał radnych z pismem, jakie otrzymał od Jarosława Maśkiewicza.
Burmistrz pisze, że to przewodniczący jest władny opracować zasady wydawania i rozliczania delegacji, a nie burmistrz, ponieważ to przewodniczący wykonuje wszystkie czynności z zakresu prawa pracy wobec burmistrza.
Jarosław Maśkiewicz pisze dalej: „Dlatego też, żeby uniknąć ewentualnych nieporozumień czy też kwestionowania wcześniejszych uzgodnień proponuję, by Pan Przewodniczący uwzględnił w swojej pracy codzienną pracę w Radzie Miejskiej w godzinach: 1) poniedziałek 8:00-9:00, 2) wtorek-piątek 7:15-8:00”.
– Ja nie będę pana odźwiernym w urzędzie! – odparował burmistrzowi na gorąco przewodniczący Bojko. – Nie będę codziennie rano czekać, by pan powiedział, czy gdzieś wyjedzie, czy też nie.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Komentarz
Strzelić w pysk i zapytać: „Bolało?”
Jarosław Maśkiewicz przechodzi sam siebie. Aby ratować skórę (i, rzecz jasna, swój portfel), ucieka się już nie tylko do wprowadzania w błąd radnych lokalnego parlamentu w Iławie, ale próbuje tworzyć nową rzeczywistość prawną, zakrzywioną do granic absurdu.
Oto po kontroli komisji rewizyjnej, zdecydowaną większością iławscy radni przyjęli uchwałę nakazującą burmistrzowi zwrot ponad 7 tys. zł do kasy miasta. Następnie, znów zdecydowaną większością, Rada Miejska skierowała wniosek do prokuratury o ściganie Jarosława Maśkiewicza za przestępstwo pobrania nienależnych pieniędzy.
Jak broni się burmistrz? Jak zwykle: cynicznie. W liście do radnych pisze, że nie ponosi winy, bo... w urzędzie nie ma „zasad wydawania i rozliczania delegacji służbowych”. Dalej sugeruje, że trzeba takie zasady wreszcie stworzyć.
Szanowny panie Maśkiewicz! Populista pogrywający pańskimi metodami odpowiedziałby bez namysłu i pogardliwie: „A gdzie był burmistrz Iławy przez ostatnie dwa lata? Kto odpowiada za ten bałagan, jeśli nie pan właśnie?”. Ale populistom chleba odbierać nie będę. Odpowiem rzeczowo.
Nie trzeba, panie burmistrzu, tworzyć żadnych nowych przepisów – wszystko już jest. Wystarczy STOSOWAĆ ISTNIEJĄCE PRAWO! (ustawa o rachunkowości z 1994 roku oraz aktualne przepisy wykonawcze, czyli rozporządzenie ministra pracy z 2002 roku). Wystarczy nie wyciągać łapy po coś, co się po prostu nie należy.
Zadzwoniłem do kilku ościennych urzędów i zapytałem, czy mają tam jakieś szczególne regulaminy do rozliczania delegacji. Odpowiedzi były jednoznaczne (komentarze jeszcze bardziej...) – nie mają! Stosują ustawę i rozporządzenie, czyli nasze, polskie prawo!
Szczytem matactwa w wykonaniu burmistrza jest propagandowe wykorzystywanie decyzji wojewody unieważniającej uchwałę rady o zwrocie pieniędzy (gdyby istniało tylko radio, Maśkiewicz byłby wielki!). Właśnie tu znajdują się granice absurdu lepionego ze zwykłego wyrachowania.
Przecież wojewoda w uzasadnieniu nie napisał, że podważa zasadność zwrotu pieniędzy. Poucza jedynie radnych, iż nakazać oddanie kasy może nie cała rada, lecz tylko jej przewodniczący Edward Bojko, na którego jednoosobowo statut miasta scedował funkcję pracodawcy wobec burmistrza.
Maśkiewicz nie rozumie tego czy tylko udaje brak rozumu?
Jarosław Synowiec
Przewodniczący EDWARD BOJKO (po prawej)
i burmistrz JAROSŁAW MAŚKIEWICZ.
Jeszcze jakiś czas temu przewodniczący
podpisywał burmistrzowi delegacje in blanco
(bez oznaczenia miejsca docelowego), z których
Maśkiewicz bez oporów i skrzętnie korzystał.
Dziś burmistrz wytyka przewodniczącemu,
że... ten nie opracował żadnych zasad
rozliczania tych delegacji.