Lekarz, najpierw zwolniony dyscyplinarnie z pracy za dyżurowanie po pijanemu w lubawskiej stacji pogotowia, już na drugi dzień przyjmował pacjentów w ośrodku zdrowia w Prątnicy – znowu będąc pod wpływem alkoholu!
NAJPIERW PONIEDZIAŁEK
Zaczęło się w poniedziałek wczesnym popołudniem. Policja przypadkowo nakryła pijanego lekarza, który przyjmował, a raczej usiłował przyjmować pacjentów na pogotowiu w Lubawie. Delikwent miał we krwi ponad 3 promile!
Policjanci pojawili się w lubawskim pogotowiu zupełnie w innej sprawie. Zatrzymali bowiem na terenie Lubawy pewnego mężczyznę, którego przed przetransportowaniem do Policyjnej Izby Zatrzymań w Iławie należało przebadać. Najbliżej było pogotowie w Lubawie.
Jakież było zdziwienie funkcjonariuszy, kiedy na pogotowiu zobaczyli, że osoba w białym kitlu, zamiast zajmować się pacjentami, sama wymaga pomocy. Lekarz wyraźnie był pijany, natychmiast więc policjanci zabrali chwiejącego się delikwenta.
Po badaniu przeprowadzonym w Iławie na stacjonarnym alkomacie okazało się, że lekarz, 48-letni Szczepan B. miał 3,07 promila w wydychanym powietrzu!
POPRAWKA WE WTOREK
Jakby mało tego było, na drugi dzień lekarz B. znów na rauszu wziął się za leczenie pacjentów – tym razem w gminnej przychodni w Prątnicy (gm. Lubawa). Na nietypowe zachowanie lekarza zwrócił uwagę kierownik ośrodka.
Nietrzeźwy Szczepan B. awanturował się z pacjentem i tak się zdenerwował, że kopniakiem uszkodził drzwi do swego gabinetu. Wezwani policjanci stwierdzili w wydychanym przez Szczepana B. powietrzu 2,5 promila alkoholu.
– Lekarz zdążył przyjąć czterech pacjentów, sprawdzamy więc, czy nie popełnił błędu w diagnozie lub przepisanych lekach – mówi Bożena Przyborowska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
Tym razem nie skończy się tylko na wyrzuceniu lekarza z kolejnego miejsca pracy. Gdyby okazało się, że Szczepan B. popełnił błąd, to do wcześniejszego wykroczenia w lubawskim pogotowiu, jakim jest podjęcie pracy w stanie nietrzeźwym, doszedłby jeszcze zarzut narażenia na niebezpieczeństwo zdrowia i życia pacjentów w przychodni w Prątnicy, za co grozi nawet do 3 lat więzienia.
Tymczasem lekarz Szczepan B. pozostaje nieuchwytny – tak dla policjantów, jak i dla dziennikarzy. Rozchorował się. Obłożnie...
(saf, jar)