Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2007-03-07

Ano! Precz z czytaniem!


Bardzo dawno temu pisałem arcyważny życiowy egzamin decydujący o moim być albo nie być akademickim: „Czy film stanie się powieścią XX wieku?”. Pisałem i dowodziłem niebywale odkrywczo, że film to film, a książka to książka; że inne procesy intelektualne i chemiczne (o elektrycznych nie wspominając) po synapsach w mózgu i kręgosłupie biegają. Czyli: w życiu jedynym, a nawet po moim trupie film nigdy nie wyprze książki. Tak problem ten zagmatwałem, że sam uwierzyłem i wierzę do tej pory, że film nie jest w stanie książki wyprzeć, gdyż są to dwa różne światy.


Andrzej Kleina


Ostatnio wsparcie otrzymałem nawet od najlepszego profesora wśród kabareciarzy i najlepszego karabeciarza wśród profesorów. Alosza Awdiejew, bo o nim mowa, cytuje przykład dwóch myszek szarych przegryzających z apetytem taśmę filmową „Ogniem i mieczem” i jedna z nich podczas seansu kulinarnego tako rzecze: „Książka mi lepiej smakowała”.

Gdzie ja niebogi przewidzieć mogłem wtedy (40 lat z okładem), że przede mną rewolucja informatyczna, którą McLuhan nazwie „epoką powszechnej wioski elektronicznej”, czyli przejściem od epoki kamienia łupanego, tfuuu... słowa pisanego do epoki Internetu... Książka staje się aktualnie coraz bardziej przestarzałym nośnikiem informacji, ludzkie mózgi bowiem coraz bardziej molestowane są informacją telewizyjną i internetową. I większości to wystarcza, bo jest człowiek wówczas w zasadzie zwolniony z wysiłku umysłowego.

Nabycie umiejętności czytania, czyli rozumienia znaczenia skodyfikowanych przez społeczeństwo znaków, wymaga pewnych zdolności intelektualnych i senso-motorycznych.

I tutaj istotna uwaga: wymaga to poziomu umysłowego co najmniej 6-latka, braku zaburzeń lateralizacji (proces lokalizowania mechanizmów mózgowych określonych funkcji behawioralnych w jednej z półkul mózgowych, np. lateralizacja ośrodków mowy), dobrej orientacji czasowej (rytm). Czyli tak naprawdę czynność czytania jest bardzo złożonym procesem interpretacji. Czytanie wymaga więc kompetencji komunikacyjnej (warunek: przyjmowanie perspektywy innych i rozumienia ich intencji, co pozwala odkryć znaczenia wypowiedzi mówcy), wyrobionej wrażliwości, swoistej umiejętności obrazowania. I… powtórzę raz jeszcze: poziomu umysłowego co najmniej 6-latka.

Często w swoim czasie słyszałem reprymendę naczelnego redaktora Jarka Synowca, dla kogo ja te swoje teksty mało czytelne piszę! Nie mówiłem tego wprost, bo się krępowałem, tworzyłem więc jakieś kolejne byty quasi-intelektualne, jakieś racjonalizacje wręcz ucieczkowe. Dzisiaj już wydoroślałem (wszak czas najwyższy dla 60-latka...) i powiadam krótko.

Piszę dla tych wszystkich reprezentujących poziom umysłowy co najmniej 6-latka. Nie poniżej! A więc nie są moimi docelowymi konsumentami czytelnicy zmarłego niedawno tygodnika „Iławski Tydzień”, który prezentował teksty nie wymagające jakiegokolwiek przygotowania, nie wymagał posiadania zdobytej jeszcze w szkole podstawowej umiejętności rozpoznawania liter, bo przemawiał pismem obrazkowym...

Z niedowierzaniem więc spozierałem na wnętrza mieszkań prezentowanych przez owego trupa medialnego (zaglądającego tak faktycznie do mózgów co niektórych VIP-ów lokalnych). I kiedy widziałem 5 książek na krzyż na półce dyrektora kultury, podobną ilość w biblioteczce urzędującego burmistrza i tego pana z jabłkiem, wiedziałem, że do czynienia mam z wtórnymi analfabetami, dla których kontakt z światem zewnętrznym, informacją, alegorią, marzeniem, wzruszeniem – sprowadza się do słuchania i kolportowania plotek, a także, a może przede wszystkim – oglądania telewizji, a więc medium nie wymagającego umiejętności czytania, czyli obniżającego siłą rzeczy próg rozumienia poniżej szóstego roku życia...

I kiedy piszę to, co piszę w tej chwili, wiem doskonale, że co najmniej 50% osób czytających ten tekst kompletnie nie rozumie tego, co piszę. I podobnie by też było, gdybym stanął na barykadzie i to samo wykrzyczał. Tak więc nawet apel mój nie autorski „myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny” jest średnio czytelny czy wręcz nieczytelny, nie grozi mi więc potępienie ze strony umysłowych i mentalnych 4-latków... Innymi więc słowy, nie są nawet w stanie się obrazić, pozornie deprecjonującymi ich stwierdzeniami, że lukają i nic nie kumają... Jak mają jednak kumać, skoro reprezentują głębię myśli stjuningowanej foki, która odbyła wypad na densflor i zauważyła, że jest to fajne pod względem ładności...?

Jeśli więc wierzyć amerykańskim psychologom społecznym, sytuacja będzie się pogłębiała. Bo to już tak jakoś jest (wyjąwszy sytuacje patologiczne), że człowiek funkcjonuje pomiędzy biegunem kary i nagrody, od tej pierwszej uciekając gdzie pieprz rośnie. A skoro tak, to – nie rozumiejąc czytanego tekstu – konsekwentnie unika wysiłku umysłowego, będącego wszak karą, i wali jak w dym w kolejną telenowelę.

Widzę już oczyma wyobraźni (czy pozostający na świadczeniu przedemerytalnym archiwista Niesiobędzki Wiesław jest w stanie to pojąć...?), jak w nieodległej przyszłości odpowiednie dawki wytrenowanego umysłu z cudzej, wyższej półki wstrzykiwane będą stosowną strzykawką w żyłę. Już widzę ten rój czytelniczy po iniekcji tej zbawiennej, rzucający się na książki z impetem... Już widzę jak z kolorowych etykiet spożywczych, rachunków za prąd i innych ogłoszeń w gazecie, przerzucają się na książki mądre i odkrywcze (z tym, że szpile te będą tylko dla „swoich” partyjnych, żeby nieporozumień nie było)...

Widzę też piguły dwukolorowe, wywabiające kawałki niekorzystnej pamięci indywidualnej, widzę też trójkolorowe, unicestwiające pamięć zbiorową (tych będzie zdecydowanie więcej i połykane będą podczas zbiorowych seansów psychoterapeutycznych). Skończy się więc molestowanie Tajnych Współpracowników minionego ustroju, skończy też celebrowanie różnych OZI i temu podobnych. Piguła, i po temacie. I państwo będzie rosło w siłę, a ludzie będą żyli dostatnio. Że to już było i nie wróci więcej? Wróci, wróci... Komuna wszak żyje wszędzie i wróci w postaci IV Rzeczpospolitej.

Precz więc z czytaniem, wszak to umysłu tylko ćwiczenie, i to tylko dla tych przecież, którzy umysł posiadają. Wiadomo wszak od zawsze, że zdecydowanie łatwiej ciemnotą manipulować, niż ludźmi światłymi... Ciemność więc widzę, ciemność widzę wszędzie...

ANDRZEJ KLEINA

  2007-03-07  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106616152



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.