Dla zrozumienia myśli społeczno-politycznej Przemysława Kaperzyńskiego potrzebne są lata, a na początek dwa słowa-klucze, czy raczej wytrychy. Pierwszy z nich to „UKŁAD” (i nie należy go mylić z Elią Kazanem). Słowo to, za Jarosławem Kaczyńskim, powtarza cała wierno-poddańcza klakierska grupa. Powtarza, odmieniając przez wszystkie przypadki. Powtarza więc i Przemysław Kaperzyński, zwolennik i neofita iławski „PiS-go układu”.
Andrzej Kleina
Iławski układ towarzysko-biznesowy, zdaniem Kaperzyńskiego, przez 15 lat misternie budowany w powiatowym ZOO przez stare lisy (kiedyś mocno czerwone, teraz mocno przefarbowane) z udziałem kilku szakali z młodszego rocznika – zaczął się niepokoić.
Niepokoić się zaczął, iż Kaperzyński, postrzegany do jesiennych wyborów parlamentarnych i prezydenckich jako bezbronny misiaczek – groźnym, dorosłym grizzly się staje.
Zaburzenie intelektualne Kaperzyńskiego w tej części wywodu o farsę się ociera, ponieważ był, jest i będzie Kaperzyński niegroźnym misiem coala. Misiem, coraz bardziej sokiem eukaliptusowym narąbanym, wszak sok ten, w liściach zawarty, to jego naturalne pożywienie.
A tak niejako przy okazji. Kim w ocenie Kaperzyńskiego jest burmistrz Jarosław Maśkiewicz? Lisem mocno czerwonym, czy szakalem z młodszego rocznika? Pozostając przy konwencji Kaperzyńskiego i podpierając się statutem Komunistycznej Partii Chin, proponowałbym go nazwać liskiem młodziutkim. Mam nadzieję, że poseł Krzysztof Lisek żadnego podtekstu szukać tutaj nie będzie. Ale czy on w ogóle, w tym nawale pracy poselskiej miałby czas iławski Kurier czytać?
„Układ” składa się z wrogów. Zdaniem Kaperzyńskiego, głównym wrogiem Iławy jest szakal z młodszego rocznika, bo przecież nie lis mocno czerwony, czyli „syn owiec”, inaczej mówiąc „baran Podjarek” (czyli Jarosław Synowiec).
Do pomocy zatrudnił Podjarek niezwykle „podejrzane indywiduum o wysoce psychopatycznym wyrazie pyska” (czyli Andrzej Kleina). Twierdzi podnóżek burmistrzowski, że wyglądam jak „skrzyżowanie perfidnej i bezwzględnej hieny ze świnią ubabraną po uszy w gnoju” (tu Jerzy Urban się chowa).
Wierzy Kaperzyński, że drugie urodziny bibuły swej świętować będzie bez rozbestwionego barana oraz bez farbowanych lisów i szakali. A gdzie ja będę? – ja, hybryda, świniohiena...
Protestuję, że mnie Kaperzyński z układu tak szybko relegował. A może Kaperzyński mnie do „swego układu” zechce zaanektować? Wszak, wedle jego oceny, za kawałek ochłapu potrafię gzić się z każdym. A znajomość kilku podstawowych technik relaksacyjnych i psychoterapeutycznych, które posiadam, bardzo może mu się przydać. Osobiście!
Kaperzyński, chcąc nie chcąc, nieświadomie woła o pomoc dla siebie. Wyciąga bowiem drugi wytrych z zanadrza, jakim jest urojeniowa podejrzliwość i nieufność. Charakterystyczne są dla niego niezwykle urojenia interpretacji, wynikające z bezkrytycznie fałszywej oceny prawidłowych spostrzeżeń oraz urojenia ksobne, tj. dopatrywanie się urojonych związków pomiędzy zjawiskami zewnętrznymi i działaniem innych ludzi a własną osobą (już szef ajaxu, jak twierdzi Kaperzyński, próbował dokonać na nim aborcji). Urojenia prześladowcze, jakie wykazuje oraz iluzje, którymi się podpiera (drugie urodziny bez barana sobie wymarzył...), niezbyt pozytywnie rokują...
Cała ta lokalna „czołówka”, tak chętnie od jakiegoś czasu podpisująca się pod sztandarami PiS-u, podobne objawy, jak Kaperzyński, wykazuje. Kto wie lub słyszał, co zdziałała dotąd w regionie Iławy owa podwórkowa pufa – posklejana na wybory, składająca się z kilku frustratów, szyjących to i owo, usilnie starających się dziś wybielić rzekomo patriotycznym kombatanctwem. Ale cóż... Niechybnie to cecha partyjna misi coala!
Andrzej Kleina