W lubawskim „Głosie Magistrackim” został opublikowany dramatyczny w swej wymowie i niezwykle oskarżycielski list otwarty. List, którego redakcja „Głosu” nie mogła nie opublikować. List nie anonimowy, a zaadresowany do konkretnej osoby... Ale list tak zmanipulowany, aż włos dęba staje!
Andrzej Kleina
Redakcja „Głosu” dokonała dwóch manipulacji, wszak w tej dziedzinie dzierży bezwzględne mistrzostwo.
Ażeby dokonać swoistego „zmiękczenia” listu i rozmydlić odpowiedzialność burmistrza Edmunda Standary, czyli głównego adresata listu, odpowiedzialnego – zdaniem autorów – za aktualny stan rzeczy, redakcja głosu „wycięła” adresata do którego zaadresowano słowa i list opublikowano bez tego, jakże istotnego, wyróżnika. To się nazywa „żetelność”!
Dokonano też kolejnego prostego zabiegu. Zabrano grupie 27 osób, podpisanych z imienia i nazwiska (o adresach nie wspominajac), satysfakcję wynikającą z odwagi cywilnej, którą zademonstrowali, i pominięto ich nazwiska. Zdaniem redakcji „jako iż adresaci powinni znać obszerną listę nazwisk widniejących w podpisie, my publikować ich nie będziemy”. Manipulacja ta jest niezwykłym dowodem na to, komu „Głos” służy i jaki stan ducha reprezentuje redaktor naczelny Błażej Urbański.
Nie jest bowiem rzeczą istotną to, iż adresat „powinien znać nazwiska autorów listu”. Rzeczą zdecydowanie ważniejszą jest to, ażeby nazwiska te poznali czytelnicy „Głosu”, wszak do nich list ten też jest adresowany i docenili nie tylko wagę problemu poruszaną przez autorów, ale również ich odwagę cywilną...
I teraz już bardzo konkretnie.
Autorzy listu stwierdzili: „Jako rodzice dzieci 6-letnich wyrażamy nasz sprzeciw wobec decyzji władz samorządowych miasta Lubawy odnośnie utworzenia z dniem 1 września 28-30-osobowych zespołów klasowych 1-klasistów. Zastanawiającym pozostaje więc fakt, czy szukanie oszczędności na nauczaniu i wychowaniu najmłodszego pokolenia jest właściwym kierunkiem w którym powinniśmy zmierzać? Być może, należy przypomnieć naszym władzom samorządowym, w dużym procencie również radnym-nauczycielom, słowa: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
List ma charakter bardzo dramatyczny. Mówi o zagrożeniach dla rozwoju maluchów, wynikających z powiększenia liczebnego klas. Mówi o niefrasobliwości burmistrza i radnych Lubawy. Akcentuje niezwykłą troskę rodziców zarówno o dzieci, jak również boleje nad tym, iż nauczyciele nie są w stanie właściwie realizować programu nauczania.
Z niezwykłą niecierpliwością będę czekał na odpowiedź burmistrza Standary, bądź co bądź nauczyciela z wykształcenia. Chociaż... nie przeceniałbym tej odpowiedzi, cokolwiek będzie próbowała wyjaśnić, o ile w ogóle...
Po pierwsze. Sytuacja dziś, zdaniem sygnatariuszy listu, jest dramatyczna. Burmistrz zapewne odpowie, że „przesadzają”, bo jak on chodził do pierwszej klasy, to klasa liczyła 40 osób i „wszyscy wyszli na ludzi, że wystarczy na niego popatrzeć”. Niewykluczone, że zaakcentuje wątek „manipulacyjny” i stwierdzi, że to zapewne nauczyciele idą na łatwiznę i manipulują rodzicami, ażeby odkroić swój „kawałek tortu”.
Czy powie cokolwiek Standara o poszukiwaniu oszczędności, który to fakt zarzucają mu rodzice? Nie sądzę, raczej nie zauważy tego wątku.
Bez specjalnego echa przeszła pierwsza „decyzja szkolna” burmistrza, likwidująca stołówkę szkolną. Pisząc o tym w swoim czasie, stwierdziłem, że na półmetku kadencji burmistrza była to jedyna jego autonomiczna decyzja, i do tego w pogardzie mająca uczniów, ich rodziców i nauczycieli.
Powiększenie klas jest kolejną decyzją burmistrza z kategorii „nieprzejrzystych” (nie przypominam sobie, ażeby „Głos” cokolwiek pisał na ten temat we wrześniu...), ale to mniej istotne. Boleśnie istotne jest to, iż decyzja ta jest niezwykle szkodliwa dla wszechstronnie pojętego rozwoju wychowanków. Decyzja ta, jest również dowodem wprost na to, iż magistrat lubawski na zabój poszukuje rezerw finansowych. Poszukuje nie tam jednak, gdzie trzeba! Zostały zwiększone dotacje celowe w kwocie po 50 tysięcy złotych na MOK oraz OSiR. Po co? W jakim celu?
Odpowiadam! Na kampanię wyborczą burmistrza Standary! Nie mam racji? Zapraszam przeto do debaty publicznej burmistrza na ten temat!
Zapraszam do debaty publicznej na temat poruszony przez rodziców. Zapraszam też do debaty na temat coraz większej spirali zadłużenia kredytowego miasta Lubawy. Pieniędzy na życie codzienne w mieście nie ma od dawna. Iluminacja świąteczna funkcjonowała raptem 3 tygodnie. Ulice i chodniki, jakie są, każdy zarówno widzi, jak i czuje. W swoich lędźwiach i kręgosłupach. I amortyzatorach samochodów.
Mimo to, burmistrz buduje pomniki pychy. Na kredyt! Zostawiając zadłużenie wnukom. Tym, których aktualnie pozbawia prawa do przyzwoitego wykształcenia i rozwoju. I przepraszam w tym miejscu niezwykle rodziców, ale nie umiem inaczej. A może o to chodzi, by wychować „matołków”, aby w przyszłości nie umiały liczyć, oceniać, kojarzyć...
Ale po „mnie choćby potop” – zdaje się ciągle brnąć burmistrz Standara. Co go obchodzi, jaka będzie Lubawa. Georg Bernard Shaw mawiał: „Starzy ludzie są niezwykle niebezpieczni. Przyszłość jest im bowiem obojętna”.
Zbliżają się wybory samorządowe. Czy wolno wybierać na radnych emerytów, którym wszystko jedno? Czy wolno wybierać na radnych beztroskich nauczycieli, którym los dzieci jest obojętny? Ja mam tylko jeden głos. I głos ten spożytkuje właściwie. Państwo winniście zrobić to samo. „Cała władza w ręce młodych ludzi”.
Andrzej Kleina