Czasem warto powspominać stare, dobre dzieje... Dokładnie 30 lipca 1995 roku zespół piłkarzy Jezioraka Iława awansował do drugiej ligi. Właśnie minęło 10 lat... Powspominajmy więc...
Wiesław Raczkowski
Najpierw iławianie długi czas walczyli w III lidze o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Boje szły ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, a gra toczyła się dosłownie do końca. Drużyna z Nowego Dworu minimalnie wtedy wyprzedziła Jeziorak i z pierwszego miejsca awansowała do drugiej ligi.
Jeziorak zajął drugą lokatę. Jednak z rozgrywek II ligi wycofało się FC Piaseczno. Działacze Jezioraka zabiegali o to, by doszło do połączenia z Piasecznem, ale PZPN się nie zgodził. Za to centrala piłkarska zgodziła się, by Jeziorak – jako wicemistrz grupy warszawskiej i mazurskiej – mógł rozegrać spotkanie barażowe o wejście do II ligi z Radomiakiem Radom (najwyżej stojącym wtedy zespołem wśród zdegradowanych z II ligi).
Mecz ten odbył się w Warszawie na neutralnym stadionie Hutnika. Pamiętamy, jak cała sportowa Iława przeżywała to spotkanie. Jeziorak, wtedy prowadzony przez trenera Andrzeja Bedrę. Zespół wygrał ten mecz pewnie 5:1. Można więc powiedzieć, że trochę dzięki szczęściu i kuchennym drzwiom wreszcie Iława dotarła do II ligi. Już wtedy działy się ciekawe sprawy – nie tylko na boisku, ale i po za nim.
W olsztyńskim Stomilu, który grał wówczas w pierwszej lidze, doszło do wewnętrznego konfliktu pomiędzy działaczami, a dotychczasowy sponsor Piotr Wieczorek zabrał sześciu swoich zawodników i przeniósł się do... Iławy. Ci zawodnicy oczywiście jeszcze nie mogli grać w spotkaniu barażowym z Radomniakiem, wystąpił tylko... nieżyjący już Józef Łobocki (w roli nowego menadżera-trenera zespołu).
Jeziorak w tym historycznym spotkaniu wystąpił w składzie Andrzej Lewandowski, Sławomir Święcki, Piotr Matysiak, Jarosław Płoski, Sławomir Makowski, Wojciech Tarnowski, Sławomir Przytuła, Paweł Pasik, Grzegorz Pyc, Zenon Zientarski, Tomasz Romanowski, Remigiusz Sobociński, Tomasz Radziński. Ci zawodnicy wywalczyli awans do drugiej ligi. Pamiętam jak dziś: lipcowa, upalna niedziela, wygrana w Warszawie, powrót do Iławy, spotkanie w parku miejskim z kibicami, skromna feta, a później już w środę Jezioraka czekał pierwszy mecz mistrzowski w drugiej lidze w Płocku z Petrochemią.
Warszawskie zwycięstwo było jakby dopełnieniem tego, co w latach ‘90 zrobiono dla piłki nożnej w Iławie. Był wtedy wspaniały klimat, odpowiednia atmosfera na stadionie przy ul. Sienkiewicza. Zmodernizowano obiekt – nowe ogrodzenia, wszędzie foteliki. Płyta boiska uważana jest do dziś za jedną z najlepszych w całym regionie.
Jeziorak był drugim zespołem w województwie zaraz po Stomilu. Całe miasto Iława było dumne z Jezioraka. Nawet radni miejscy orzekli jednogłośnie, że jest to wspaniała promocja miasta na arenie krajowej. Nazwa miasta zawsze przewijała się w centralnej prasie radiu i telewizji. Duet etatowych działaczy w klubie – Zbigniew Szczypiński i Benedykt Gac – robili co mogli w tym okresie, by piłkarzom stworzyć warunki do gry. Ku uciesze kibiców i sympatyków.
Na II-ligowym froncie Jeziorak grał przez pięć długich sezonów. Było wiele wspaniałych spotkań. W pierwszym roku gry po rundzie jesiennej Jeziorak był liderem rozgrywek i nawet jednym z pretendentów do awansu do pierwszej ligi. Ostatni mecz w Iławie z Wisłą Karków rozgrzał do białości wszystkich kibiców iławskich, krakusi przegrali 2:0, a Iława oszalała z radości. Marzenie o awansie do ekstraklasy było podgrzewane przez prezesa Wieczorka oraz działaczy.
Jeziorak, jak na tamten okres, dysponował bardzo silnym składem. Co niektórym porządnie się zagotowało w głowach. Na salonach piłkarskich mówiono: „A co, jest ekstraklasa w Olsztynie, to dlaczego nie może być w Iławie?”. Ale później wszystko wróciło do... normy. Pierwszy sezon Jeziorak zakończył na czwartym miejscu w tabeli. Pozostał spory niedosyt, część zawodników opuściła Iławę i przeniosła się do innych klubów, pozostało wiele niedomówień. I rosło zadłużenie.
Pamiętamy całą plejadę znanych trenerów, którzy prowadzili Jeziorak w II lidze: Józef Łobocki, Jerzy Jastrzębowski, Andrzej Bedra, Włodzimierz Małowiejski, Bogusław Oblewski. Ludzie którzy kierowali klubem to Edward Bojko, Piotr Wieczorek, Jan Szynaka, Józef Kochanowski, Zygmunt Dmochewicz, Jerzy Kalinowski.
To były piękne czasy, trwały kilka sezonów. Do tego trzeba też dodać wspaniała historię występów Jezioraka w Pucharze Polski. Iława podbiła cały kraj. Działacze iławscy udowodnili, że w tak małym mieście może funkcjonować futbol na wysokim szczeblu. Jedynym mankamentem, który jeszcze długo będzie się ciągnął sporym cieniem na tamtych dniach, to pozostawione ogromne zadłużenie klubu. Jedynym sposobem ucieczki od starych długów było zawieszenie Sportowej Spółki Akcyjnej i przejście do działania w formie stowarzyszenia.
Obecny awans do III ligi to na pewno odbudowa futbolu iławskiego. Uwiarygodniło się zaufanie u kibiców, którzy tęsknią za dużą piłką. Wszyscy chcą oglądać piłkę nożną w lepszym wydaniu. Mecze w kilku województwach też mogą być dobrą promocją dla miasta Iławy i całego okolicznego środowiska. Stworzenie odpowiedniego klimatu dla Jezioraka jest potrzebne.
Uważam ze samorząd miejski powinien bardziej wspierać poczynania działaczy klubowych. Nie ma co ukrywać, że produkt jakim jest „Jeziorak Iława” trzeba rozwijać i wspierać. A o naszym mieście będzie jeszcze głośniej. Mądre działania na wszystkich szczeblach mogą zaowocować na przyszłość tak, jak to było kiedyś w dniach chwały iławskiego klubu.
Obecni działacze klubowi powinni rządzić tak, by nie doprowadzić do zadłużenia klubu. Historia mówi, że finanse niestety nigdy nie były mocną stroną klubu. Dziś sytuacja początkowa wydaje się być dobra. I tak należy trzymać.
Wiesław Raczkowski