Jaki będzie tegoroczny sylwester 2019/20 przed iławskim ratuszem? Nie wiem. Mam tylko nadzieję, że na fali zmian burmistrz Dawid Kopaczewski zrezygnuje z tradycyjnego puszczania kasy z dymem.
Fajerwerki to marnotrawstwo pieniędzy, pokaz laserów (wielokrotnie droższy) to jeszcze większa nieroztropność.
W morzu potrzeb igrzyska muszą zejść na ostatnie miejsce. Brakuje pieniędzy na remont ulicy Jagiełły, która powinna być powodem do wstydu dla wszystkich władz od 1945 r. Może Dariusz Paczkowski i Michał Młotek dysponują zdjęciami tej ulicy sprzed wojny? Jestem pewny, że była to ulica wybrukowana, skoro prowadziła do wodociągów i dalej przez most nad torami łączyła się z osiedlem Lubawskim.
Co się stało z tym brukiem? Dlaczego nikt nie położył tam choćby płyt betonowych, pozostaje tajemnicą dla historyków lokalnego samorządu. Dziś unoszący się tam kurz jest zarzutem wobec aktualnych władz miasta.
Pokaz fajerwerków i laserów na tle potrzeb miasta, remontów, deficytu budżetowego jest błędem.
Największym nieporozumieniem jest jednak pogląd, że rezygnujemy z fajerwerków dla dobra zwierząt i zastępujemy je droższymi laserami. Władze powinny w ogóle zrezygnować z tego marnotrawstwa i przekazać pieniądze na schronisko dla bezdomnych zwierząt.
Kilka sekund błysków na sylwestra kosztuje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Bezdomne kotki i pieski można za te pieniądze otoczyć opieką weterynarza, nakarmić, a nawet poprawić warunki, w jakich żyją.
Tłumaczenia o laserach dla „dobra zwierząt” nie przyjmuję. Bezdomne zwierzęta nie skorzystają na tym wcale. Dlatego apeluję do burmistrza Iławy o odwagę i podjęcie decyzji o całkowitej rezygnacji ze zbędnego i nieuzasadnionego pokazu sylwestrowych światełek w jakiejkolwiek formie.
Ludzie i tak będą strzelać korkami od szampana i petardami. Miasto ma ważniejsze sprawy na głowie niż kilkusekundowe igrzyska. Nakarmmy bezdomne zwierzęta!
Jestem zwolennikiem trwałych działań w infrastrukturze i kulturze. Wydawanie pieniędzy na fajerwerki i jednorazowe koncerty to błędny kierunek, choć niestety popularny. Ciężka praca z młodzieżą, kółka zainteresowań, świetlice są mało spektakularne. Ile kółek można zorganizować za jeden koncert?
Każda władza kocha fajerwerki, duże, spektakularne działania za wielkie pieniądze. Za dziesięć lat po tych koncertach i fajerwerkach nie będzie śladu.
Wróćmy jednak do Nigeryjczyka z poprzedniego felietonu. Poznany przeze mnie mężczyzna wyznał, że nie wie, ile ma lat. Urodził się w afrykańskiej wiosce, w której nie było lekarza ani nikt nie prowadził dokumentacji. Dzieci po prostu się rodziły, starzy po prostu umierali. Jak w Polsce 200 lat temu.
Mężczyzna mówił, że ma około 50 lat. Policzył to, dodając lata spędzone w szkole i na studiach. Ciekawe, że żyjąc współcześnie, człowiek bez wiarygodnej daty urodzenia nie ma problemów. Bo właściwie czym jest ta data, jak nie umownym dokumentem z pieczątką urzędnika? Skoro wiek jest umowny, to może młodość i starość też?
Jeśli ktoś ma realnie 50 lat, ale w dokumentach ma 45, to jest stary czy jeszcze nie? Patrząc na malarza Alfonsa Kułakowskiego (92 lata), wiem, że wiek to bardzo umowna sprawa.
Nigeryjczyk pochodził z wioski analfabetów, katolicka szkoła, do której chodził, dała mu szansę na inne życie.
Jeśli ktoś krytykuje Kościół katolicki, to niech zastanowi się, dlaczego w tych afrykańskich wioskach nie ma NGO, jest za to Kościół, który od lat pomaga w głodzie, brudzie, upałach, podnieść się dzieciom z nędzy? Chrześcijanie oddają wygodne życie w Europie, by pomóc potrzebującym. Oddają życie często dosłownie, zamordowani przez islamistów.
Ten Nigeryjczyk okazał się utalentowanym dzieckiem i dostał stypendium. Pozwoliło mu ono na studia. Stypendium dało mu szansę na zmianę. Nie koncert ani pokaz fajerwerków, ale mało spektakularne stypendium zmieniło świat. Gdyby ratusz ufundował wieloletnie stypendium choćby dla jednego ucznia, może bardziej by zmienił świat niż trwającymi kilka sekund laserami. Stypendium w wysokości 500 zł miesięcznie, to tylko 6 tysięcy rocznie! Mniej niż kosztują fajerwerki i wielokrotnie mniej niż koszt laserów.
Dziecko z biednego domu dostałoby szansę wyrwać się z marazmu. Miałem w dzieciństwie kolegę – niezwykle zdolnego matematyka. Poszedł wcześnie do pracy, by pomóc chorej matce. Wielka strata dla społeczeństwa, ale piękny gest syna dla matki.
Nigeryjczyk uświadomił, że możliwość bezpłatnej edukacji to luksus w dzisiejszym świecie. Wiele dzieci w Azji zamiast do szkoły, idzie do pracy, bo nie ma innej możliwości. Muszą pracować od dziecka, by żyć. Dla nich szkoła to marzenie, dla dzieci w Europie to przykry obowiązek.
Warto docenić świat, w którym żyjemy, może nie najlepszy, ale cywilizowany. Nigeryjczyk zwrócił jednak uwagę, że nie cieszymy się tym, co mamy i ciągle chcemy więcej. Według niego jesteśmy zestresowani i dlatego chorujemy. Codzienna gonitwa powoli nas zabija. Pewnie ma rację. Jak powiedział, jego ojciec do końca życia był sprawny i zdrowy. Zachorował nagle, nie wiadomo na co i zmarł po kilku dniach. Jego czas po prostu się skończył.
Mam mało przyjaciół w swoim wieku, są za bardzo zajęci, zagonieni, nie mają czasu na nic. Lubię rozmawiać ze starymi ludźmi i naiwną młodzieżą. Ludzie w wieku produkcyjnym nie mają nic do powiedzenia. Mówią o kredytach, mieszkaniach, samochodach, ale nie o życiu.
BARTOSZ GONZALEZ