Władze Iławy zdecydowały się ujawnić przed zakończeniem (sic!) wyniki głosowania na inwestycje w ramach budżetu obywatelskiego. Nie wiem, jaki cel miało to ujawnienie wyprzedzające, ale wyniki są interesujące. Oto mój subiektywny „Dziennik problemów miejskich” dla iławskich radnych. Odcinek trzeci.
Budżet obywatelski to zwycięstwo, tylko nie wiadomo czyje.
Okazało się po ujawnieniu wyników cząstkowych, że na pierwszym miejscu znajduje się... projekt ogrodu eksperymentów, który ma powstać przy gimnazjum na Osiedlu Podleśnym. Zaskakująco, dopiero na trzecim miejscu, znalazł się Young Spot, czyli plac zabaw dla młodzieży rowerowej, deskorolkowej i nożnej.
Byłem na spotkaniu konsultacyjnym w sprawie budżetu obywatelskiego i poznałem błyskotliwych autorów projektu Young Spot. Bardzo merytoryczni i przebojowi, młodzi ludzie wydawali się wygraną mieć w kieszeni. Przecież tak na dobra sprawę mają poparcie całej młodzieży w Iławie.
Ostateczne wyniki głosowania poznamy za kilka dni, bo liczenie i weryfikacja wszystkich głosów potrwa, ale już teraz dobry wynik szkolnego projektu jest wymowny.
Mówi się, że internet to potęga. Jaka to potęga, skoro słabo promowany w internecie projekt ogrodu doświadczeń jest na pierwszym miejscu? Rodzice gimnazjalistów to stosunkowo młodzi ludzie. Z pewnością internet jest ich codziennością, a jednak w swojej decyzji nie dali się kupić przebojowym projektem Young Spot.
Osobiście żałuję, że bardzo potrzebny i dobry projekt Dawida Kopaczewskiego wypadł słabo. Plac zabaw dla niepełnosprawnych dzieci jest w Iławie niezwykle potrzebny. Projekt mógłby skończyć mroczną epokę wykluczenia dzieci poruszających się na wózkach inwalidzkich. Kopaczewski proponuje m.in. huśtawki i piaskownice, na które można wjeżdżać takim wózkiem. Dziś dzieci niepełnosprawne są pozbawione tej podstawowej przyjemności dzieciństwa. Czy ktoś z nas widział dziecko na wózku inwalidzkim na placu zabaw?
Jak widać, jest to projekt mało popularny. Ludzie kierują się własnym dobrem w wyborze projektu, chcą jak najlepiej dla siebie i swoich dzieci. Zresztą Podleśnemu ten projekt bardzo się przyda. Po latach zapomnienia inwestycyjnego coś może w końcu drgnie na tym osiedlu.
Mimo to uważam, że szkoły nie powinny brać udziału w projektach finansowanych z budżetu obywatelskiego. Oczywiście, szkoła formalnie nie jest autorem tego projektu, ale jednak ma być beneficjentem.
Jak rozumiem ideę budżetu partycypacyjnego, to chodzi o realizację projektów, które nie mają szans zyskać poparcia radnych ani ratusza. A gimnazjum jest prowadzone i finansowane przez ratusz.
Można więc sobie wyobrazić, że gimnazjum delikatnie prosi ratusz o taką inwestycję, a urząd życzliwie daje pieniądze. Tej szansy nie ma przeciętny Kowalski, dla którego jest właśnie budżet obywatelski. Chcecie ławkę pod blokiem, parking na osiedlu, plac zabaw? Budżet obywatelski jest szansą dla sąsiadów z jednej klatki, bloku, osiedla.
Rodzice dzieci niepełnosprawnych nie mają dużej siły przebicia. Przez całe lata byli niezauważani, dopiero rząd Beaty Szydło poparł nieco rodziny, które wychowują niepełnosprawne dzieci. Projekt Kopaczewskiego jest tym bardziej cenny, że jest altruistyczny. Kopaczewski nie napisał tego projektu dla siebie ani dla własnych dzieci. Ten projekt jest dla innych.
Takie postawy w życiu publicznym są unikalne. Jak wiadomo, ręce grabią tylko do siebie, a jednak ręce Kopaczewskiego są zbudowane inaczej.
Porządny plac zabaw przydałby się całemu miastu, każdy rodzic w Iławie wie, że plac zabaw załatwia masę spraw. Niedzielny spacer, plotki z innymi rodzicami, ruch. Siedzimy na ławce, plotkujemy, czas leci. Dzieci zużywają energię i wieczorem grzecznie idą spać. Sprawy nie załatwia plac zabaw przy Kaperze. Mimo że popularny, to przecież niebezpieczny. Obok ruchliwy parking, jezioro. Dziecko trzeba mieć na oku. Plac zabaw musi być ogrodzony, by rodzice mieli spokój, a dzieci bezpieczeństwo.
Budżet obywatelski to ciekawy pomysł, tylko czy o to nam chodziło? Może kolejne edycje będą lepsze, bliższe ludziom? Z drugiej strony po prostu tak działa demokracja. Ludzie decydują i można jedynie ich wybór zaakceptować. Efekty nie zawsze będą najlepsze dla miasta, ale zawsze będą najlepsze dla wyborców.
Jest to ciekawy problem dla każdej władzy samorządowej. Czy miasto składa się z osiedli, czy jest jednolitym organizmem? Czy lepiej wybudować kilka małych placów zabaw na każdym osiedlu, czy może jeden duży? Czy wygrana gimnazjum będzie sukcesem miasta, czy jedynie szkoły?
Z budżetem obywatelskim wiąże się jeszcze jedna sprawa. Wśród projektów brakuje pomysłów dla osób starszych i w średnim wieku. Niemal każdy projekt, poza jednym czy dwoma, skierowany jest do dzieci i młodzieży. Przecież nasze społeczeństwo nie składa się wyłącznie z ludzi młodych! To modne hasło, które nas wszystkich zamroczyło. Wszystko musi być dla młodych! A co dla niemłodych? Z którego projektu skorzysta pan w wieku +50? Wykluczamy z życia nie tylko niepełnosprawnych, ale i starszych. Świat postawił na młodość.
Smutne to, bo młody człowiek ma dużo możliwości, a przede wszystkim powinien się uczyć. Życie ma przed sobą. Pani +50 z rentą 700 zł nie pójdzie do kawiarni ani do kina. Coś by jeszcze chciała od życia, ale to życie mało jej proponuje. Pozostaje telewizor i książka. Szkoda, że nie ma u nas klubów dla osób dojrzałych i starszych. Przecież emerytowany matematyk, urzędnik, szwaczka i pielęgniarka to nie są ludzie trzeciej kategorii. Upominam się o nich, bo mam poczucie, że są wykluczeni z życia. Może nasi działacze społeczni i urzędnicy coś im zaproponują? Dobrze, że pamięta o nich Iławskie Centrum Kultury. To jednak tylko kilka dni w roku, kiedy dojrzali mieszkańcy i turyści mogą posłuchać swojej muzyki.
Dajmy spokój z młodzieżą. W smutnych czasach po wojnie, jak wynika ze wspomnień dzisiejszych emerytów, zamiast Barbie, tabletu i Lego, były patyki, szmatki i podwórko. Dziecko zawsze znajdzie sobie coś do zabawy.
Na placu zabaw, przy plaży miejskiej w Iławie, dwaj całkiem dojrzali panowie oblegli pajęczynę dla dzieci. Posypały się na nich gromy, że przecież to plac dla dzieci. Ja sam bym się powspinał na takiej pajęczynie, sam bym się pobujał na huśtawce i poskakał na trampolinie. Plac zabaw dla dorosłych? Tego jeszcze nie było, ale może być!
BARTOSZ GONZALEZ
Ps. Felieton, z definicji słownikowej, jest osobistym utworem publicystycznym. Mój uprawniony subiektywizm, który jednych interesuje, a innych nie – jest naturą felietonu. Jeśli szukacie obiektywizmu, to znajdziecie go na pozostałych stronach informacyjnych „Kuriera”. W dziale opinii każdy felieton to wyznanie osobiste i przedstawia świat widziany oczami tylko autora podpisanego pod tekstem. Publicysta ma do tego prawo. To dziennikarz ma obowiązek szukać prawdy, felietonista niekoniecznie, bo może się mylić. Nie trzeba się zgadzać z felietonistą. Można z nim polemizować. Proszę o tym pamiętać.