Porozmawiajmy o jakości życia codziennego, bo przecież nie tylko samym chlebem człowiek żyje. Spacerowałem nad olsztyńskim jeziorem Ukiel. Przeszedłem kilka kilometrów, oglądając pięknie zagospodarowane brzegi jeziora. Architektura najwyższej klasy zachwyca, choć niektórzy mówią, że to chybiona inwestycja.
Nad jeziorem, potocznie zwanym Krzywym, powstały restauracje, place zabaw, przystanie, boiska i ścieżki. Byłem tam pierwszy raz. Drewniane pomosty, płynnie schodzące w stronę wody, bryły budynków przypominają bazę na Marsie. Przy tym wszystko jest cudownie wkomponowane w otaczający jezioro las i skarpy.
Inwestycja przyciąga tłumy spacerowiczów nawet w mroźne, zimowe dni.
Zdarzają się jednak osoby, którym inwestycja się nie podoba. Według niektórych 63 mln zł można było wydać lepiej. Jako przykład podaje się Toruń, który zbudował całoroczną halę widowiskową na Jordankach i nowoczesną halę lekkoatletyczną przy ul. Bema. Brzegi Wisły w Toruniu dalej przypominają betonowy PRL. Dwie różne koncepcje inwestowania można porównać w ciągu kilku godzin. Rano pojechać do Olsztyna, po południu do Torunia.
Brzeg jeziora Krzywego żyje cały rok, choć trzeba przyznać, że zimą cieszy jedynie oczy. Autentyczne życie rozkwita wraz z nadejściem lata i trwa jakieś dwa miesiące. Zapełniają się place zabaw, boiska i przede wszystkim jezioro żaglówkami.
Natomiast w Toruniu obie hale tętnią życiem okrągły rok. Sens inwestycji ocenią wyborcy. Jaka wygląda na tym tle Iława?
Trzeba przyznać, że nasze władze (wszystkich kadencji) inwestowały rozsądnie. Jest hala sportowa, jest basen, ale jest i zrobiony powiatowy port, gminna (przy wylocie na Susz) i miejska (przy „dzikiej” plaży) marina.
Dodajmy do tego basen, sezonowe lodowisko, boisko i tor dla deskorolek. Kino pokazuje najnowsze filmy, teatr zadomowił się w poniedziałki na dobre…
Czy można chcieć więcej, czy czegoś brakuje? Niby nic, ale jest niedosyt. Brakuje spektakularnej inwestycji na miarę hali na toruńskich Jordankach albo fantastycznej architektury porównywalnej z olsztyńską realizacją nad jeziorem.
Port w Iławie przyciąga spacerowiczów i stał się ikoną. Jednak spacer przez port trwa dziesięć minut. Gdyby zabudować cały brzeg, od mostu przez port do Omegi, mógłby powstać piękny ciąg spacerowy na kilkadziesiąt minut.
Marzeniem jest zabudowa brzegów Małego Jezioraka. Jezioro w centrum miasta może i powinno żyć. Pływały kiedyś po nim jachty i motorówki, które nocowały w hangarach przy dzisiejszym Kaperze. Jezioro żyło, oblepione wędkarzami łowiącymi z brzegu rybki. To wszystko to przeszłość.
Ceny kart wędkarskich, brak ryb w jeziorze spowodowały spustoszenie wśród wędkarzy. Most na jeziorze zniechęca żeglarzy, którzy muszą złożyć maszt, by wpłynąć choćby na zakupy w Biedronce. Wypożyczalnia rowerów wodnych zniechęca cenami.
Byłoby fantastycznie, gdyby ratusz pomyślał nad własną wypożyczalnią łódek, rowerów i kajaków. Może podpisać umowę z prywatnym przedsiębiorcą, który mógłby obniżyć ceny? Warto dziś pomyśleć, jak tchnąć życie w Mały Jeziorak.
Kilka lat temu Burmistrz Miasta Iławy Adam Żyliński roztoczył ambitny plan ożywienia brzegu od ul. Mickiewicza. Miała powstać sztuczna wyspa i kawiarnie. Pomysł obrósł już sporym kurzem i nie widać szans na jego realizację. Trzeba jednak oddać burmistrzowi, że podczas swojej pierwszej kadencji, jakieś 25 lat temu, uratował jezioro przed śmiercią. Fontanna na środku Jezioraka dziś jest atrakcją turystyczną, ale lata temu była życiodajnym źródłem powietrza dla umierającego jeziora.
Spacerując nad jeziorem Ukiel, rozmawiałem z kolegą nad poziomem życia w Polsce. Znajomy, wysoki urzędnik wojewódzki, uważa, że za dwa tysiące nie można w Polsce przeżyć. Cóż, może w Olsztynie nie można, może w Krakowie też nie. Ale w mieście powiatowym? Co ma powiedzieć kasjerka Biedronki, która startuje od najniższej krajowej?
Mój rozmówca powiedział, że dwa tysiące nie zapewniają odpowiedniego poziomu życia, to mnie zastanowiło. Bo co to znaczy poziom życia? Czy jest to liczba chleba, którą mogę kupić za miesięczną pensję? Czy wliczony jest w to widok przez okno? Weźmy np. kogoś, kto pracuje za najniższą krajową, ale mieszka w pięknym mieście nad jeziorem. Weźmy drugą osobę, która ma te same pieniądze, ale mieszka w nudnej miejscowości z widokiem przez okno na autostradę. Kto ma lepszy poziom życia?
Poziom życia to nie tylko pieniądze. To otoczenie, środowisko, w którym żyjemy, czyli architektura, ludzie i przyroda. Olsztyn zafundował mieszkańcom piękną architekturę, która przez dwa miesiące w roku jest pożyteczna. Toruń postawił bardziej na użyteczność. Dostępność rozrywek ma również znacznie. Jaki byłby poziom życia mieszkańców Iławy bez kina, letnich koncertów, lodowiska? Więc można zarabiać niewiele, ale mimo to mieć wysoki poziom życia!
Rozmawiałem niedawno z Leonem Kamińskim, uczestnikiem wydarzeń grudniowych w 1970 roku. Kamiński powiedział, że robotnicy w PRL zarabiali ledwie kilkadziesiąt dolarów miesięcznie, ale to często pozwalało utrzymać im całą rodzinę. Z jednej pensji! Kto dziś jest w stanie utrzymać rodzinę z jednej pensji? Dentysta, lekarz, prawnik, ale na pewno nie robotnik.
Ktoś mieszkając w Nowym Jorku, mógłby pomyśleć, że życie za kilkadziesiąt dolarów miesięcznie musi być strasznie ciężkie. Kamiński mówił o darmowych mieszkaniach, edukacji, lekarzach dla każdego… Dobra szkoła to też część poziomu życia! Do dobrego lekarza w Nowym Jorku może się dostać tylko zamożny Amerykanin! Biednym pozostaje leczenie się samemu.
Podobnie dobra szkoła w USA jest dostępna jedynie dla elit. W Polsce jeszcze można skończyć Uniwersytet Warszawski, pochodząc z biednej rodziny. Pieniądze to nie wszystko!
Wróćmy jednak nad nasze jeziora.
Rozmawiałem kiedyś z Dominiką Kasprowicz, która przeprowadziła się do Iławy z Mazowsza. Dziwiłem się trochę temu. Większość ludzi po studiach marzy o Warszawie. Dominika powiedziała, że za taki widok, który ona codziennie ogląda, ludzie na świecie płacą miliony.
Fakt! Żyjąc w Warszawie, marzy się o wczasach i odpoczynku. Pędząc z domu do pracy, goniąc kolejne sukcesy, karierowicze marzą o spokoju na emeryturze, wędce, żaglówce, domku na Mazurach...
Cóż z tego, że zarabiają lepiej, skoro ich poziom życia jest w sumie niższy od poziomu życia kasjerek w iławskich supermarketach! Latem kasjerka może usiąść nad jeziorem i cieszyć oczy za darmo. Prawnik w Warszawie wraca do apartamentu za grube miliony i co najwyżej może sobie włączyć telewizor z widokiem na jezioro…
BARTOSZ GONZALEZ
Olsztyn. Inwestycja nad jeziorem Ukiel
to architektura na najwyższym poziomie.
W sezonie tętni życiem, poza nim cieszy oczy.
Ładny widok też się liczy, bowiem nie samym
chlebem człowiek żyje.