„Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej”, czyli ORMO, miała być z założenia „pomostem” pomiędzy społeczeństwem a milicją, władzą komunistyczną okresu PRL. Dla Nienackiego była lekarstwem na kompleksy. Oto moja opowieść pod roboczym tytułem „Pan ORMO-wiec”.
Pisarz, który mieszkał od końca lat 60, w Jerzwałdzie (gmina Zalewo), jest produktem turystycznym dla powiatu iławskiego. Mimo popularności książek z serii o „Panu Samochodziku”, w Iławie i okolicach po Nienackim nie ma śladu. Żyje w pamięci pani Alicji Janeczek i jeszcze kilku innych osób.
Życiorys pisarza jest, delikatnie mówiąc, trudny do zaakceptowania. Dla lewicy życie intymne Nienackiego, jego umiłowanie uczennic iławskiego liceum nie może być czymś, co można przemilczeć. W czasach akcji #MeToo dużo mówi się o molestowaniu seksualnym kobiet, szczególnie nieletnich. Dla feministek i działaczy lewicy Zbigniew Nienacki nie może być postacią bez skazy.
Dla osób o konserwatywnych, prawicowych poglądach pisarz jest nie do zaakceptowania jako literat i jako człowiek. Funkcjonariusz ORMO a przede wszystkim sympatyk Służby Bezpieczeństwa, członek Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego żył w PRL bardzo dobrze. Jak relacjonują ci, którzy go pamiętają, pisarz nie ukrywał swojej działalności w ORMO i poparcia dla PRL. Lubił funkcje i stanowiska, tak samo jak dobre samochody i ładne kobiety.
Nie można oceniać człowieka za jego wybory. Nie wiemy, jaką miał motywację. Lęk przed biedą, zachłanność, może egoizm, konformizm i oportunizm. Motywacji Nienackiego nigdy nie poznamy, możemy jedynie ocenić jego życiorys.
Nie wszyscy w PRL byli członkami ORMO, nie każdy miał piękne auto, którym mógł zaimponować młodym dziewczętom. Nienacki nosił pistolet, którym machał od czasu do czasu przy stoliku w restauracjach Czapla, Kormoran i Hotelowa, do których lubił chodzić.
Co mamy zrobić z Nienackim? Czy zamknąć oczy na jego pozaliteracką aktywność? Czy pracę człowieka można oddzielić od jego życia? Jarosław Iwaszkiewicz, którego niedawno wspomniałem w felietonie, miał niezwykle barwne życie intymne, co nie przeszkadzało mu w życiu zawodowym.
Oglądałem niedawno film „Bohemian Rapsody” o zespole Queen. Zespół osiągnął spektakularny sukces muzyczny i na zawsze zapisał się w historii. Freddie Mercury, według różnych relacji, miał wielu kochanków i kochanek. Jego słynne imprezy były narkotyczną oazą dla ludzi o każdej preferencji seksualnej.
Czy można oddzielić jego sukcesy muzyczne od klęsk w życiu, poza sceną? Czy człowiek składa się z kilku osób, czy może jest jedną całością?
Gdybyśmy wzięli pod uwagę całe życie Mercury’ego, to dziś muzyka Queen powinna być na śmietniku. Wokalista w żadnym razie nie może być przykładem dla nikogo.
Z Nienackim jest jednak inny kłopot. Gdyby był alkoholikiem, narkomanem, homoseksualistą, może byłoby łatwiej zapomnieć. Ale jeśli myślimy o PRL przez pryzmat morderstwa błogosławionego Jerzego Popiełuszki, to trudno milczeć wobec Zbigniewa Nienackiego jako reżimowego pisarza i ormowca.
Szkoda, że w IPN nie ma śladów po aktywności pisarza. Nie wiemy, czy kogoś skrzywdził donosem, czy złamał komuś karierę. Stosujemy odpowiedzialność zbiorową w sprawie, w której wymagana jest precyzja. Co, jeśli Nienacki jako ormowiec uratował komuś życie, zatrzymując pijanego kierowcę? Co, jeśli złapał złodzieja, zatrzymał przestępcę? Nie wiemy, na czym polegała aktywność pisarza w ramach współpracy z SB. Może śledził złodziei dzieł sztuki jak bohater jego książek Pan Tomasz?
Funkcjonariusz systemu PRL z jednej strony wspierał ten ustrój, a z drugiej pisał naprawdę dobre książki. Powieść „Mężczyzna czterdziestoletni” doskonale oddaje rozterki mężczyzn w kryzysie wieku średniego. Inne powieści, jak choćby słynne „Raz w roku w Skiroławkach”, spotkały się z różnym przyjęciem. Jednak bez żadnych wątpliwości Pan Samochodzik zachwyca kolejne pokolenia czytelników i żyje w kontynuacjach innych autorów.
Nie kultywujmy pamięci pisarza – którego życie trudno uznać za wzór. Jednak jego książki to doskonały produkt turystyczny, darmowa reklama, której nie wolno chować przed światem. Pisałem o tym często. Inne miasta na siłę szukają ciekawostek. Powiat iławski ma skarb – nie tyle Zbigniewa Nienackiego, co Pana Samochodzika. Czy nie byłoby wspaniale usiąść na ławce obok Pana Tomasza? Wakacyjna zabawa detektywistyczna nawiązująca do przygód harcerzy w książkach Nienackiego byłaby dużą atrakcją dla współczesnej młodzieży.
Zapomnijmy o Nienackim, niech spoczywa w spokoju. Może gdzieś tam, wspólnie z Edwardem Stachurą, przy stoliku Hotelowej wyjaśniają różnice w poglądach na zawód pisarza? Nie możemy jednak zapomnieć o sympatycznych przygodach dzieci i pracownika muzeum, którzy działali w słusznej przecież sprawie. Pan Tomasz to lepsze ja Nienackiego. Uczciwy i skromny urzędnik jeżdżący rozklekotanym samochodzikiem. Taki Nienacki nie był, ale może chciał być?
BARTOSZ GONZALEZ, SDP
foto: Czesław Wasiłowski
Wdowa po synu Zbigniewa Nienackiego
obok Alicji Janeczek (z prawej) podczas odsłonięcia tablicy
upamiętniającej pisarza w „Porcie Iława”.
Dobrze, że ta tablica jest. Nienacki ma taką tablicę,
na jaką zasługiwał. Teraz zróbmy wszystko, by Pan Tomasz,
pozytywny bohater dla każdego, wrócił.