Ukontentowana pozostaniem w II lidze iławska drużyna piłkarska rozdaje karty w grze. Komu bowiem chciałoby się 90 minut za piłką szaleć po murawie, osiągnąwszy wytyczony cel – byt na satysfakcjonującym poziomie. Inna rzecz, że kibice irytują się przegranym lub zremisowanym meczem.
Feliks Rochowicz
To sprawa etyki sportu, sportowca i działaczy. Cele, jakie wyznaczają sportowcy i działacze, bywają wzniosłe, hedonistyczne, ale i przyziemne, niskiego lotu. Tak zwany „niski lot” odnoszący się do celów strategicznych jest postawą samozachowawczą i na użytek wewnętrznej polityki sportowej. Polityki takiej, która nakazuje realizację pewnych standardowych działań w zakresie szeroko rozumianej kultury fizycznej. Niski lot w sporcie regionalnym znaczy nic więcej ponad to, co wytycza ustawa i samozadowolenie działaczy a nawet samorządowców. Sięganie wyżej, o czym przekonali się zaangażowani w sprawę trenerzy i działacze, po cele wzniosłe, jak sukcesy na skalę krajową, bywa uciążliwe i kosztowne. Stąd po latach pracy, pełnej kłopotów i potów, niejeden z nich ulega postawom bierności i uległości wobec problemów – nihilistycznemu podejściu.
Czy warto być trenerem, działaczem, a szczególnie już zawodnikiem w sytuacji miernych wyników? Czy nie byłoby lepiej, aby ci wszyscy „dziadkowie” – jak powiadają młodzi – łącznie z zawodnikami i działaczami złożyli „maszty” i zajęli miejsce na ławeczkach kibiców lub w roli doradzających. Problem jednak w tym, kiedy zasłużony w działaniu „dziadek sportowy” jest lepszy od wnuczka. Wówczas tenże rozdaje karty w grze; „dziadek” gracz, który z niejednego pieca wyjadał chleb, na boisku rej wodzi, rządzi młodymi, łącznie z klubowymi działaczami. Takie sytuacje mają miejsce wówczas, kiedy ponad możliwości bazowe za wszelką cenę utrzymywać chcemy drużynę lub ratować pozory wysokiego poziomu sportu kwalifikowanego.
Co począć z „dziadkiem” dyrektorem za biurkiem lub z „dziadkami” na boisku, którzy pozycję trzymają i radzą sobie w grze, a lepszych od nich „graczy” nie znajdziesz w klubie? Co czynić? Nie dają się usunąć? NIE! – proszę państwa. Wręcz przeciwnie! Dziadkowi składają propozycję, uniżenie kłaniają się, bo – co my bez Ciebie poczniemy? Młodej kadry piłkarzy jak na lekarstwo, o wychowanie trudno, gdyż młodzież niechętna i na szmal i inne konkretne zachęty czeka. Zaś ludzie do klubowej roboty administracyjnej też nie garną się. W ten sposób koło fortuny się toczy, ale jakby ugrzęzło w błocie polskiego „piłkarnictwa”.
Mój koleś Kazimierz nie raz próbował rzucić ten majdan. Ma widać uznanie i estymę, że przy sterze iławskiej piłki koleżeństwo klubowe GO zatrzymuje.
Tymczasem z wielu stron odzywają się połajanki typu: – Jak długo jeszcze ten pan, ci panowie; oni sami się wybierają; na nich nie ma siły i tentego...
Szanowni panowie kontestatorzy iławskiej piłki! Wy, którzy naprawy chcecie – powiadam Wam: od czego macie demokrację!?
Dawno temu Kornel Morawiecki krytykował Lecha Wałęsę – jeszcze prezydenta – za złe rządzenie i żeby ustąpił. Wówczas w swoim stylu odpowiedział mu, może nie dosłownie cytuję, ale tak: „Miałeś wybory demokratyczne! Trzeba było wygrać prezydenta i rządziłbyś panie”.
To samo odnoszę do wszystkich, którzy chcą zmian zarządzania w IKS. Można zgłosić się do iławskich mediów, tygodników i radia oraz zaprezentować program naprawczy, program lepszy dla naszej piłki niż ten dzisiejszy. To nie jest tak, iż tej władzy nie można zmienić.
Potrzebni są jednak ludzie odważni i realiści. Ludzie prawi, mądrzy, dobrzy wychowawcy i stojący na twardym gruncie. Potrzebne jest rozeznanie faktów, niedeklarowanie, iż dysponujemy potencjałem finansowym lokalnej przedsiębiorczości i utalentowaną w środowisku młodzieżą. Być może środowisko iławskie dysponuje energią, by wychować i utrzymać drużynę drugoligową, być może! Tymczasem każdemu się zdaje tylko, że jesteśmy wielcy. Nie należy – jak bywało dawniej – deklarować się w stylu: „Nie bójmy się tego powiedzieć, że my tu w Iławie chcemy I ligi”. I nie można też mówić, że korupcję w polskiej piłce nożnej wymyślili dziennikarze – jak powtarzał jeden ze znanych działaczy. Nieuczciwość ludzka, nawet w sporcie, kiedy sprzyjają temu warunki, wpisana jest w człowiecze słabości, które należą do nieodłącznych naszych grzeszków. Raz jeszcze zaznaczam – kiedy sprzyjają temu warunki.
Iławski sport kwalifikowany podąża w dobrym kierunku, mamy wiele bardzo dobrych osiągnięć, które łączą się z tytaniczną pracą niewielu trenerów w polepszających się, ale jednak trudnych warunkach. Zrozumienie społeczne nie zawsze wystarczy, konieczna jest wymierna pomoc materialna, której kołdra za krótka jak na nasze zamiary.
Dlatego szczególnie w czasach współczesnych sport oczekuje na sportowców, działaczy i trenerów takich, którzy żyliby zgodnie z wymaganiami pewnych wartości, aby w życiu również byli ludźmi prawymi i uczciwymi, którzy budzą zaufanie i nadzieję na przyszłość.
FELIKS ROCHOWICZ