„Kurier Iławski”, jako kolejna już gazeta lokalna, w numerze 29 wydanym z dnia 11 lipca zamieścił artykuł opisujący przeszukanie mojego mieszkania przez policję oraz jego wyniki. Nie mam najmniejszych pretensji do redakcji gazety za zamieszczenie tego artykułu, bo takie jest prawo, a nawet obowiązek prasy, aby informować społeczeństwo o tego typu zdarzeniach, ale obowiązkiem mediów jest także to, aby społeczeństwu przekazywać prawdę.
Listy do redakcji
Dlatego mam uwagi co do treści artykułu, gdyż wystąpiły w nim duże nieścisłości, a nawet przekłamania faktów, w których świetle wyglądam co najmniej na groźnego bandytę.
Artykuł zaczyna się od stwierdzenia, że „Rafał K. miał w mieszkaniu przy ul. Królowej Jadwigi wiele materiałów wybuchowych”. Jest to oszczercze, bezpodstawne pomówienie, gdyż policja nie zabezpieczyła u mnie żadnego materiału wybuchowego. Dalej czytelnik dowiaduje się, że zarządzono ewakuację całego budynku – w rzeczywistości kazano opuścić mieszkanie dwóm rodzinom mieszkającym w mojej klatce, a mieszkańcy kolejnych dwóch klatek schodowych pozostali w swoich lokalach. Poza tym ludzie ci stali tuż przed blokiem. Czy staliby tam, gdyby rzeczywiście mogło dojść do eksplozji?!
Autorka artykułu napisała także o wyrzutniach granatów ppanc. Fakt jest taki, że była to jedna wyrzutnia, tj. rura o średnicy 50 mm z pustym stabilizatorem pocisku (drewniana żerdź z blaszanymi lotkami) pozbawiona całkowicie substancji niebezpiecznych! Jedyne zagrożenie mogła stanowić w przypadku, gdybym użył jej jako maczugi. Inne „pociski” zarekwirowane przez policję były pustymi skorupami pozbawionymi jakichkolwiek substancji niebezpiecznych – skorupy takie można bez problemu kupić na każdym targu staroci lub na znanym aukcyjnym portalu intranetowym. Nie posiadałem też żadnych głowic przeciwpancernych! Patrol saperski, który przyjechał z Ostródy, nie zabrał ani jednego przedmiotu.
Nie jestem osobą, która świadomie sprowadziłaby zagrożenie dla rodziny czy tez sąsiadów, trzymając w domu materiały niebezpieczne. Jestem fascynatem historii i kolekcjonerem pamiątek z minionych epok, nie terrorystą. Niezbite spłonki w ponad 70-letnich łuskach czy puste skorupy pocisków są postrzegane przez prawo jako przedmioty szczególnie niebezpieczne, a kolekcjonerzy jako ludzie, którzy tylko czyhają na okazję, żeby zrobić z nich użytek i walnąć nimi... kogoś w głowę chyba tylko. Dlatego przyjdzie mi stanąć przed sądem i ponieść stosowną karę. Cóż, historia uczy – taka historia potrafi uczyć szczególnie, dlatego dobrze radzę ludziom o podobnych zainteresowaniach: hodujcie rybki.
Chciałbym przy okazji gorąco przeprosić sąsiadów za niewygody i nerwy, których doświadczyli podczas działań policji w moim mieszkaniu i wszystkich tych, którym zaistniałe zdarzenie wyrządziło jakąkolwiek krzywdę.
Rafał K.
Odpowiedź autorki
Wszelkie informacje, jakie zostały zawarte w artykule „Wybuchowy kolekcjoner” z dnia 11 lipca, pochodzą od iławskiej policji, a przekazane zostały drogą elektroniczną przez zespół prasowy tejże komendy. Dlatego też o pomówieniach nie ma tu mowy, bo opierałam się na, moim zdaniem, solidnych informacjach funkcjonariuszy policji.
Joanna Majewska