Niepotrzebna jest broń, żeby zabić człowieka. Nie trzeba nawet z nim się spotykać ani planować tego, w jaki sposób go osaczyć, a potem dobić. Wystarczy poprzekręcać znaczenia, dopowiedzieć coś od serca komuś innemu. Fala sama się rozniesie, żeby na samym końcu dotrzeć do ofiary i ją dobić. To najniebezpieczniejsza broń, którą posiada każdy człowiek.
Tomasz Reich
Takiej zimy nie pamiętali nawet starzy ludzie we wsi. Śnieg padał bez przerwy i zasypywał ledwie co odśnieżone drogi. Padało za dnia i w nocy. Nawet gdy na chwilę przestawało sypać, to drogi w okolicy zawiewał wiatr. Ludzie martwili się, że jak tak dalej pójdzie, to nikt nie wydostanie się ze wsi i nie dojedzie do pracy. A przecież we wsi za dnia zostają tylko matki z dziećmi i starzy ludzie, bo młodzi już dawno albo uciekli do wielkich miast, albo pracują w zakładach w Iławie. Kasia Lewandowska do rodzinnej wsi zaglądała w miarę możliwości często, bo studiowała prawo na toruńskim uniwersytecie, a na miejscu został jej chłopak Dawid. Oboje znali się od dziecka i spędzali ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę przez większość życia, ale ich drogi rozeszły się po maturze, bo chłopak musiał zostać na miejscu - o studiach dziennych mógł tylko pomarzyć. Jego rodzice ledwie wiązali koniec z końcem, dlatego jedynym wyjściem z niełatwej sytuacji dla Kobylskiego była praca i studia zaoczne.
Dawid załapał się do pracy w iławskiej dyskotece za barem, a na prawo zdał w Toruniu. Dlatego kolejne zjazdy na zajęcia były okazją do tego, żeby spotkać się z Kasią. Ale na początku roku zaczęło sypać, a Lewandowska zakuwała do kolejnych egzaminów i z tego powodu nie mogła też przyjechać przez kilka tygodni do rodzinnej wioski. Co prawda, chłopak do niej dzwonił codziennie, a prawie każdego wieczora rozmawiali przez skype, ale okazji do tego, żeby się spotkać, nie było praktycznie przez dwa miesiące. Nic dziwnego, że Kasia coraz bardziej tęskniła za Dawidem i pod koniec lutego wyrwała się z Torunia w rodzinne strony. Chciała spędzić z chłopakiem choć dwa dni. Tym bardziej, że Kobylski miał kilka dni wolnego, bo w weekendy z powodu postu zawiesili dyskotekę w klubie, w którym pracował.
– Dawid, przyjadę za dwie godziny. Będę na dworcu, czekaj na mnie. Dobrze? – powiedziała Kasia przez telefon.
– Cieszę się mała, że w końcu się zobaczymy. Tylko my i nic więcej. Spoko. Zajadę po ciebie, ale nie wiem, czy punktualnie, bo zaspy są wszędzie. Ok? Czekaj na mnie – odparł Dawid i rozłączył komórkę.
Do Iławy została dobra godzina. W Jabłonowie do pociągu wsiadali jacyś ludzie, ale Kasia była pochłonięta lekturą książki i kompletnie odcięła się od otoczenia. Nie zauważyła nawet, że do jej przedziału dosiadła się koleżanka z niższej klasy z ogólniaka. Milczała przez chwilę, bo zauważyła, że jej dawna koleżanka ze szkoły coś czyta. Po kwadransie jednak Kasia oderwała wzrok znad książki i zaczęła się rozglądać po przedziale, bo w pomieszczeniu pojawił się konduktor, który sprawdzał bilety. Wtedy też odezwała się do Kasi jej koleżanka z dawnej szkoły.
– Lewandowska, to ty? Nie poznajesz już mnie? Widzę, że chyba na tej uczelni to wszystkim się w głowach przewraca – powiedziała.
Kasia spojrzała na współpasażerkę siedzącą naprzeciw i uśmiechnęła się do niej.
– Kamila? Co ty. Czytałam książkę. Skąd jedziesz?
– Wracam od ciotki, bo mamy teraz ferie, więc rozumiesz, że wyrwałam się z Iławy. Zresztą w mieście same nudy. Trochę głupia sprawa wyszła z Dawidem. Współczuję ci, ale każda dziewczyna tak zrobiłaby na twoim miejscu.
– Zrobiła? O czym ty mówisz? Co z Dawidem? Nie rozumiem, przecież on jedzie właśnie po mnie na dworzec.
– Nie wiedziałam nawet. To pogodziliście się po tym numerze, co ci wykręcił?
– O jakim numerze znowu! – Kasia poczuła niepokój.
– Ale zjazd. Całe miasto przecież o tym mówi, a ty niby nie wiesz, o co chodzi? Dziwne. Przecież on musiał ci wszystko opowiedzieć i pewnie z tego powodu nie przyjeżdżałaś. Tak sobie myślałam.
Lewandowska patrzyła na swoją koleżankę ze zdumieniem. Jakby kompletnie nie wiedziała, czy cała sytuacja jest tylko dziełem jej wyobraźni.
– Nie chcę tam się mieszać, ale Dawid to niezły dureń. Laskę na dyskotece w kiblu ponoć zapłodnił. Ma mieć z nią dzieciaka. Tak w szkole gadają od kilku tygodni. Myślałam, że wiesz…
– Co zrobił? Bredzisz chyba. Sorry, nie chcę z tobą gadać.
– To zapytaj ludzi na mieście. Zadzwoń do Ewy z twojej dawnej klasy. Ona wszystko ci powie.
Kasia nie mogła się pozbierać, bo nie spodziewała się, że jej podróż w rodzinne strony zamieni się w piekło. Nerwowo sięgnęła do torebki po telefon. Wybrała numer i zadzwoniła do koleżanki z byłej klasy.
– Cześć, tu Kasia Lewandowska, chciałam zapytać o Dawida, coś o nim wiesz?
– Ooo..., Kasia, do mnie dzwonisz? O Dawidzie to ludzie na mieście gadają, że niby bachora jakiejś młódce na dyskotece zrobił. Ja tam nie wiem, bo ta dziewczyna to święta nie jest. Ale tak chodzi i rozpowiada na mieście. Najlepiej spytaj o wszystko Dawida.
Kasia rozłączyła się i wyszła z przedziału na korytarz, żeby sięgnąć po papierosa. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od dwóch przypadkowych osób o swoim chłopaku. Pociąg dojechał punktualnie, a na peronie czekał Kobylski. Był uśmiechnięty. Dziewczyna ze łzami w oczach przeszła obok niego obojętnie i z ciężką walizką pośliznęła się na schodach do kolejowego tunelu. Przytomność odzyskała dopiero w szpitalu. Miała złamaną nogę, potłuczone i poobijane ciało. Dlatego nie było nawet mowy o tym, żeby wyszła ze szpitala.
Dawid o tym, co się wydarzyło w pociągu, dowiedział się od koleżanki. Ponoć całą historię wymyśliła dziewczyna, na którą chłopak w ogóle nie zwracał uwagi. Chciała się na nim zemścić i zniszczyć mu reputację. Dopiero po wypadku Kasi zrozumiała, że popełniła poważny błąd. Osobiście poszła do szpitala do Lewandowskiej, żeby ją przeprosić i przyznać się do winy. Plotka jest niewidzialną bronią, która potrafi zranić, a nawet zniszczyć człowieka.
TOMASZ G. REICH