W naszym kraju przebywa obecnie w zakładach karnych ponad 88 tysięcy osadzonych. Część z tej liczby to osoby tymczasowo aresztowane, czekające na wycenę swej działalności przez sądy oraz pozostała, zdecydowanie większa część, odbywająca prawomocnie zasądzone wyroki.
Kazimierz Kowalski
Od czasu do czasu słyszymy dyskusje, aby zreformować więziennictwo, np. przy niskich wyrokach „odsiadki” wprowadzić inne formy kary. Można tu skorzystać z doświadczeń innych krajów i wprowadzić ograniczenie wolności poprzez stałe monitorowanie skazanego – ma to swoje dobre strony. Taki skazany nie traciłby kontaktu z rodziną, mógłby dalej pracować i łożyć na utrzymanie swojej rodziny. Byłaby to również duża oszczędność w budżecie państwa – miesięcznie utrzymanie jednego osadzonego kosztuje bowiem od 1.600 do 1.900 złotych, w zależności od tego, w jakim zakładzie karnym przebywa.
Statystyki podają, że z karanych aresztem po raz pierwszy do więzienia 30-35% wraca jako recydywiści.
W związku z tym, że w Iławie znajduje się zakład karny, postanowiłem sprawdzić, jak to wygląda na naszym podwórku. O informację zwróciłem się do dyrektora Zakładu Karnego w Iławie, pana pułkownika Gerharda Drapiewskiego. Przedstawię czytelnikom, czego się dowiedziałem: w iławskim zakładzie karnym w chwili obecnej przebywa 1.100 osadzonych. Przedział wiekowy przedstawia się następująco: do 21. roku życia – 400 osób, od 22 do 50 lat – 500 osób i powyżej 50 lat – 200 osób. Prawo przewiduje 3m2 celi na jednego osadzonego.
Dowiedziałem się, że ilość ta jest zbliżona do normy z lekką tendencją in minus. Koszt utrzymania jednego osadzonego w skali miesiąca wynosi 1.600 zł. Dzienna dawka żywieniowa dla osadzonego kosztuje 4,50 zł. Wartość racji żywnościowej dla skazanych do 21. roku życia musi mieć 3.200 kalorii a dla pozostałych 2.600. Zapytałem dyrektora, jak tego dokonują, przy tak niskiej stawce dziennej. Usłyszałem odpowiedź, że zaopatrzenie stara się kupować hurtowo tak, by było taniej. Zatrudniają też dobrego szefa kuchni i tak racjonalnie gospodarując, mieszczą się w limicie.
Chciałem się dowiedzieć, dlaczego aż 400 osadzonych to ludzie młodzi, do 21. roku życia – odpowiedź dyrektora Drapiewskiego była banalnie prosta: Zakład Karny w Iławie przeznaczony jest dla młodych skazanych i dlatego trafiają tu oni z całego okręgu. W związku z faktem, że taka jest struktura wieku skazanych, w iławskim zakładzie karnym funkcjonuje dosyć szeroko rozwinięte szkolnictwo: działa gimnazjum, szkoła zawodowa o dwóch kierunkach (ślusarskim i stolarskim) oraz liceum ogólnokształcące. W szczególnych wypadkach osadzonym umożliwia się również naukę w uczelniach wyższych.
Zainteresowałem się także tym, ilu osadzonych pracuje. Uzyskałem informację, że 150 skazanych pracuje zarobkowo, a 250 społecznie jako wolontariusze. Od września kolejna 10-osobowa grupa idzie do pracy w zakładzie tapicerskim. Pewno nie wszyscy iławscy pracodawcy orientują się, że jest możliwość zatrudnienia osadzonych z Iławy. Pułkownik Drapiewski przedstawił mi, że skazani mogą pracować już za 50% najniższego przewidzianego prawem wynagrodzenia obowiązującego w naszym kraju. Przy obecnym braku pracowników w niektórych miejscowych zakładach może to być rozwiązaniem chociaż części problemów. Sądzę również, że praca i nauka to doskonałe środki wspomagające resocjalizację skazanych.
Pieczę nad osadzonymi sprawuje 265 funkcjonariuszy mundurowych i 40 pracowników cywilnych, czyli łącznie ponad 300 osób. Roczny budżet Zakładu Karnego w Iławie zamyka się kwotą ponad 22 milionów złotych. Przeciętne wynagrodzenie pracownika w wynosi tu 3.000 zł brutto. Zadałem pytanie, czy są jakieś problemy z pozyskiwaniem nowych pracowników. Zdziwiony usłyszałem, że nie ma żądnych problemów z naborem, zgłasza się dużo więcej chętnych niż wynosi zapotrzebowanie. Wszyscy oficerowie mają wyższe wykształcenie magisterskie, a w korpusie chorążych większość ma wyższe I stopnia – licencjackie. Dyrektor poinformował mnie, że początkujący strażnik otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 1.500 zł netto.
Chciałem się dowiedzieć od pana Drapiewskiego, co on sam chciałby, aby uległo zmianie. Usłyszałem, że bardzo chciałby uelastycznienia budżetu, tak aby można było przesuwać środki finansowe pomiędzy poszczególnymi działami, by mogła o tym decydować dyrekcja zakładu. Zgodnie z ogólną tendencją, jaka panuje w kraju, płk Drapiewski uważa, że wyroki do jednego roku pozbawienia wolności powinny być nieizolacyjne, zastąpione karami różnych form ograniczenia wolności.
Byłem ciekaw, jak wygląda skuteczność resocjalizacji, jeżeli chodzi o powrót do przestępstwa. Okazuje się, że w iławskim zakładzie karnym wygląda to podobnie, jak w całym kraju i wynosi około 30%. Skazani po odbyciu kary wychodzą na wolność albo po odsiedzeniu części kary uzyskują zwolnienie warunkowe. Często wychodzą poza bramę więzienia i nikt na nich nie czeka – po prostu nie mają bliskich lub ci się ich wyparli. Co robi służba więzienna, aby ułatwić tym ludziom powrót do normalnego życia? Otóż dowiedziałem się, że odpowiednie służby więzienne starają się pomóc byłym skazanym: pomagają znaleźć pracę, oferują drobną pomoc finansową i materialną, ułatwiają kontakty z opieką społeczną czy instytucjami typu „Markot” oraz pomagają znaleźć miejsca w noclegowniach. Jednak możliwości służb postpenitencjarnych są ograniczone.
Sądzę, że sprawą całego społeczeństwa jest pomyślny powrót skazanego do normalnego życia. Nie zawsze do ośrodków odosobnienia trafiają tylko z własnej, złej woli, czasem to tylko zwykła, ludzka głupota i lekkomyślność. Cieszy fakt, że na drogę przestępstwa wraca „tylko” 30 do 35% skazanych, chociaż to i tak za dużo.
Na koniec refleksja: nikt z natury nie rodzi się zły, w każdym człowieku dobro powinno przewyższać zło. Dlatego czy zagubiony człowiek wróci do zdrowej części społeczeństwa, zależy od nas wszystkich. Podanie ręki potrzebującemu i wskazanie drogi zagubionemu jest naszym obywatelskim obowiązkiem.
KAZIMIERZ KOWALSKI