Talent do autokompromitacji Roman Krauze wykazuje niemały. Ale coż, jego autorskie to prawo. Przysłał kolejne oświadczenie do redakcji Kuriera. Odniosę się do niego. I do dwóch wywiadów, które nie doszły do skutku.
Andrzej Kleina
Ze znanych mi form publicystycznych, które można w gazecie zamieścić, regulująca te sprawy ustawa prawo prasowe wymienia trzy. I tak, są to: sprostowanie, odpowiedź oraz polemika. Sprostowanie, jak sama nazwa wskazuje odnosi się do (zdaniem prostującego), podanych w gazecie wiadomości nieprawdziwych a nawet nieścisłych. Odpowiedź jest formą reakcji na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym. Polemika zaś jest formą wypowiedzi w prowadzonej na łamach gazety dyskusji na różne tematy.
Przypomnę! Roman Krauze raczył był nie udzielić mi wywiadu. Ba, dyrektor kulturalny Roman Krauze nie raczył nawet odpowiedzieć na 8 pytań przesłanych na jego ręce. Po 6 dniach ważenia decyzji przysłał oświadczenie. Nie odpowiedź najzwyklejszą w świecie, nie list, a właśnie oświadczenie. Woli oświadczenie, że ja reprezentuję „zbyt niski poziom” i on ze mną gadać między innymi dlatego nie będzie.
Ja rozumiem, że reprezentuję niski poziom intelektualny, a i obyczajowo-kulturowy też. Ale się staram... Być może, mam umysł dziedzicznie niepełnosprawny, czy sztucznie przez ucisk życia zniewolony. Ale się staram... Podnosić poziom! On, Roman Krauze, miał szansę mi pomóc. Wzbicia mnie na ciut wyższy pułap...
Zdaniem Romana Krauze, moje pytania „godzą w jego dobre imię” (każdy jest kowalem swojego losu i dobrego imienia). Nie podał żadnego jednak przykładu. Nawet cytując go na „niskim poziomie”. Żebym zrozumiał... A tak w ogóle, brak odpowiedzi, to w rzeczy samej – odpowiedź! Niezwykle czytelna. Wręcz diagnostyczna. Bo cała ta sytuacja, stanowi niezwykłe case study (studium przypadku). Co brakiem odpowiedzi, wraz z oświadczeniem, Roman Krauze potwierdził...
Oświadczenie, czyli bryk Romana Krauze, nie zostało opublikowane. Nie musiało! Ani w związku z prawem prasowym, ani obyczajowym. Roman Krauze jednak się upiera. Żeby się ośmieszyć. I przysłał wezwanie nr 1. Numeru 2 nie będzie. W wezwaniu tym zawarł to samo oświadczenie. Oświadczenie będące odpowiedzią na moje pytania. Nie skorzystał Roman Krauze z prawa do odpowiedzi zgodnie z prawem prasowym. A powiada przecież o naruszeniu przeze mnie jego dóbr osobistych („dobre imię”).
Powiada też Roman Krauze, że jest jednym ze świadków w procesie przeciwko wydawcom Kuriera, i on wyraża nadzieję, że moje pytania „nie są szantażem i próbą zastraszenia jego osoby”. Pogubił Roman Krauze relacje czasowe, a mianowicie czas przeszły dokonany z czasem teraźniejszym, a i związek przyczynowo-skutkowy też, że na tym poprzestanę.
Roman Krauze mówi, że jest świadkiem w sprawie Kuriera. Nieprawda – on dawno już był! A to nie to samo. Mówienie więc o szantażu i próbie zastraszenia jego osoby ma charakter patologiczny. Oby był to epizod tylko przejściowy. Gdyby mówił Krauze ewentualnie o „rewanżu”, to przynajmniej nie kłóciłoby się to z czasową logiką wydarzeń. Słowa są jednak produktem myśli. Czyli wypowiada język to, co pomyśli głowa... Na określonym poziomie.
Czy to wina redakcji Kuriera, że Roman Krauze brał i nadal bierze (oby na własny rachunek) udział w mystyfikacji procesu sądowego przeciwko wydawcom Kuriera z oskarżenia masarni BEST z Ząbrowa? Wszak i tu znowu Krauze udowadnia, że atak (nawet kiepski) ujawnia metodę. Dyrektorze kochany, trzeba się było pierwej trzy razy zastanowić, zanim naplotło się przed sądem zmyslonych historyjek. A teraz już po ptokach – stoi w protokołach jak byk...
Czy sformułowanie wypowiedziane przez Romana Krauze: „W związku z publikacją obraźliwego mnie i moją rodzinę artykułu” jest wypowiedziane w poprawnym języku polskim? Czy dyrektor MOK i wieloletni „dziennikarz”, jak o sobie powiada Krauze, winien mówić po „polskiemu”? Ale cóż, Roman Krauze uparł się ośmieszać. Bez mojej pomocy! Kurier spełnia czasami marzenia i kaprysy czytelników... Nawet takich jak Krauze.
Innowacyjność Romana Krauze jednak i na tym między innymi polega, że stworzył nową formą wypowiedzi prasowej. Wezwanie, poprzez oświadczenie. Chwała mu i za to.
Marginalnie już tylko niejako. Twierdzi Krauze, że moje pytania zawierają treści kłamliwe. Niebywałe to stwierdzenie. A może nie mam racji, bo zawsze myślałem, że treści kłamliwe zawierać się mogą w zdaniach oznajmujących, nie zaś pytaniach.
Oczarowany jestem Romanem Krauze...
Andrzej Kleina