Świetną pracę wykonała w zeszłym tygodniu redakcja „Kuriera”, zadając sobie trud bieżącego porównania dwóch od zawsze rywalizujących ze sobą grodów: Iławy i Ostródy. Prześwietlono oba miasta pod kątem realizacji szeregu inwestycji, stopy bezrobocia etc. – padły cyfry, padły fakty – w temat wgłębiono się wręcz z aptekarską dokładnością.
O faktach – jak wiecie – się nie dyskutuje, tam chociażby mają nowoczesny stadion, tu nie, niemniej mędrca szkiełko i oko – uznałem – nie powinno być jedyną optyką na jakiej będziemy bazować. Dobrze byłoby – pomyślałem sklasyfikować oba miasta pod kątem poza statystycznym, rozebrać trochę na czynniki pierwsze, zajrzeć pod strzechy i wówczas musi wyjść kto dzierży palmę pierwszeństwa!
Wyjdzie bezdyskusyjnie, zapraszam do lektury! Żeby jednak rzecz miała ręce i nogi usystematyzowałem kategorie na jakie zwrócimy uwagę. Będzie ich trzy, w każdej któreś miasto otrzyma punkt, drugie zaś obejdzie się smakiem. By nie przedłużać, przechodzimy do kategorii pierwszej, a jest nią „aspekt geograficzny”: usytuowanie miasta, okalające je atrakcje turystyczno-przyrodnicze (zabytki, jeziora, lasy), ich dostępność dla statystycznego mieszkańca (szlaki piesze i rowerowe), tak to zasygnalizujmy. Specjalnie napisałem „dla statystycznego mieszkańca”, a nie „przybysza z zewnątrz”, bo to Kowalscy z Iławy i Ostródy spędzają w swoich grodach całe swoje życie i powinny one być przyjazne pod wielorakim kątem przede wszystkim dla nich.
Nie interesują nas więc dziś festiwale reggae, Złote Tarki i szanty – te kilkukrotne w roku fajerwerki, po których zapada cisza. Ostróda leży nad jeziorem Drwęckim i w porównaniu z iławskim Małym i Dużym Jeziorakiem jest to moim zdaniem, zaczerpnąwszy z terminologii winniarskiej – cienkusz. Jakiś taki nieefektowny akwenik który „zdobią” nierzadko stare, obdrapane kamienice – niedobrze się na to patrzy. Miami to nie przypomina, a Jeziorak z tymi żaglówkami, przepastnymi tarasami widokowymi, zakolami i swym łamiącym perspektywę biegiem ku północy, to moim zdaniem rekord świata, nowy hotel zaczerpnie z tego pełną garścią.
Lasy – każdy wjazd do Iławy to najpierw wbicie się w ich ścianę (wyjąwszy kierunek na... Ostródę i Olsztyn), Ostróda w swych najbliższych przyległościach ma ich jak na lekarstwo, te zaś co ma (kierunek północny) pachną bardziej dziczą niż zapraszają w swoje progi. W Iławie wystarczy wsiąść na rower by zobaczyć wielu jej mieszkańców peregrynujących bory od Kamionki i Sarnówka, po Jamielnik, Radomno i Smolniki – można być kilka kilometrów od domu, a czuć się jak w środku Puszczy Białowieskiej. Iława ma swoje satelickie wsie wypoczynkowe Makowo i Siemiany i wiele dziesiątek jezior ukrytych w lasach (Czyste, Jasne!), Ostróda zaś ma to Drwęckie i koniec – żadnych wsi letnich, magicznych niespodzianek wokół – nie dziwcie się zatem, że w „aspekcie geograficznym” Iława zyskuje pewnie punkt i prowadzi 1:0.
Przechodzimy do „aspektu estetycznego” – czyli w skrócie tego jak miasto się prezentuje całościowo – en bloc. I tu dla mnie Iława przypomina młodą, ładną dziewczynę, Ostróda zaś starą babcię. W ogóle polskie miasta wyglądają jak stare babcie (może poza Warszawą, gdzie „nowe” bierze górę nad „starym”), Ostróda więc w tym kontekście nie powinna czuć się w jakimkolwiek stopniu napiętnowana. Iława jest niesamowicie czysta, zadbana, non stop rozszerzająca się, nie znajdziesz tu zapomnianych obskurnych kamienic z koszmarnymi podwórzami, wąskich, wysokich chodników – istne holenderskie miasteczko – jednolite, ładne, przyjemne do życia!
Miasto (powierzchniowo większe od Ostródy o 35%!) jest przeszyte siecią wszechobecnych ścieżek rowerowych (ewenement w Polsce), do tego w 100% świetnie oświetlone wieczorami, w Ostródzie zaś strach generalnie po zmroku zejść z w miarę głównego traktu, lampy tam też rodem z betonowego PRL-u. „Ostróda jest brudna i zapuszczona” – to opinia bezstronna, mojej znajomej z Olsztyna, zrozumiałe zatem, że w tej kategorii Iława zyskuje kolejny pewny punkt i obejmuje wyraźne prowadzenie, jest 2:0. Została nam do omówienia ostatnia kwestia naszej triady „aspekt ludzki”.
Pewien socjolog uzyskał kiedyś niepodważalne dowody na związek pomiędzy kształtowaniem się „rodzaju” ludzi na danym terenie pod kątem tego, czy dobrze im się tam żyje. Stąd nowojorczycy są zwykle uśmiechnięci i otwarci, mieszkańcy Śląska zaś cięci i zahukani, Iławianie zaś są przede wszystkim „krwiści”, a do tego otwarci, en masse również roześmiani, z rezerwą podchodzący do zwykle niełatwego życia. Zauważcie, że nie uświadczy tu tzw. „byczych karków” (ewenement polski) – parakryminalnego elementu tworzącego m.in. grupy kibolskie – takich ludzi by tu wyśmiano!
W Ostródzie niestety wraca polska norma – „bycze karki” chociażby to stały element tamtejszego krajobrazu, wystarczy pojechać na basen czy przejść się ulicami. Nawet ekspedientki w marketach są jakieś bez jaj (co zrozumiałe), smutnawe, sprawdziłem po wielokroć! Naturalnie żyje tam kupa sympatycznych, fajnych ludzi, ale ta pokaźna domieszka typków – nie waham się napisać prosto z mostu – spod ciemnej gwiazdy robi różnicę, po raz kolejny, jak najbardziej obiektywnie na korzyść – Iławy. W Ostródzie bałbym się biegać po pustawym mieście o 1.00 w nocy, po dowolnie wybranych szlakach, w Iławie robię to bez wahania, i powyższy fakt zdarzy się po raz n-ty, gdy skończę pisać ten tekst. Jest więc 3:0 i to praktycznie bez walki i nie przemawia przeze mnie najmniejszy patriotyzm lokalny, uwierzcie.
Na początku miesiąca odwiedziła mnie na kilka dni rodzina z Białegostoku, rezydowali tu, ale i zwiedzali: wpadli do Gdańska, Malborka, pod Grunwald, do Olsztyna i Ostródy właśnie. Nie miałem wówczas w półzamyśle nawet tego tekstu, nie zadawałem też pytań, sami zaś opisali Ostródę jako miasto, które zrobiło na nich nijakie, prowincjonalne wrażenie. Nad Iławą zaś piali i niech to będzie najlepszym podsumowaniem, którym zakończę ów mecz, długim przeciągłym gwizdkiem.
LESZEK OLSZEWSKI
Położona nad Małym Jeziorakiem „Galeria Jeziorak”.
Jakimś cudem udaje się w Iławie wciskać taki modernizm
w samym centrum miasta. Niepojęte.
Ostróda mimo wielu zmian wciąż jawi się jako leciwy,
doświadczony zębem czasu gród
Iława. „Widok miejski” – Jeziorak w prześwicie
między Wielką Żuławą a ulicą Sikorskiego
Typowy ostródzki budynek z minionej ery.
O ścieżce rowerowej można pomarzyć
Iława, nawet peryferyjnie robi efektowne,
nowoczesne wrażenie (ul. Sienkiewicza)
Centrum Ostródy – okolice dworca PKP.
Widok na rząd starych, zapuszczonych kamienic
Zaniedbany, zachodni brzeg Jeziora Drwęckiego nie licuje
z wychuchanym przeciwnległym