Wrzesień. Rozpoczął się nowy rok szkolny. Dzieciaki z kredkami w tornistrach maszerują co rano do szkoły. W większości uśmiechnięte, chociaż bez mundurków ministra Giertycha, a może właśnie dlatego... Skoro rozpoczął się rok szkolny, to znak, że skończyła się laba.
Marcin Woźniak
Generalnie wakacje oznaczają puste szkoły i urlopy. Czy aby na pewno? To przecież jedyna okazja, by „rzucić” do szkoły ekipy malarskie, remontowo-budowlane, które przez dwa miesiące przygotowują nasze przedszkola, podstawówki i gimnazja do nowego roku szkolnego.
Dla szkół remonty w czasie wolnym od nauki są najbardziej uzasadnione, bo to i dzieci nie przeszkadzają, nie wejdą na rozstawione drabiny, nie przewrócą się przez puszki z farbą, a i zapachy nie zawsze przecież ekologicznych farb dadzą się wywietrzyć do powrotu gawiedzi. Tak powinno być, ale czy było?
Jestem radnym Rady Miejskiej w Iławie. Pomimo przerwy wakacyjnej, byłem obecny na sesjach zarówno w lipcu, jak i w sierpniu. Niestety, nie usłyszałem żadnej informacji o przygotowaniu miejskich placówek oświatowych do nowego roku szkolnego. Nie usłyszałem, jakie dodatkowe środki pozabudżetowe na ten cel pozyskano.
Słyszę natomiast, że burmistrz Jarosław Maśkiewicz na dwa miesiące przed kolejnymi wyborami samorządowymi rozpoczął swoją kampanię, uczestnicząc w posiedzeniach rad pedagogicznych szkół podległych burmistrzowi. Tam informował grona nauczycielskie, że wszystko, co w mieście Iława dobrego się dzieje, to jego zasługa, a wszystko złe to efekt działania radnych miejskich, niektórych nawet wymieniał z nazwiska.
Myślę, że szanowni pedagodzy mieli wiele zrozumienia dla takiego tłumaczenia, bo przecież uczniowie używają podobnej argumentacji na co dzień: „To nie ja, proszę pani, to oni”.
Gdzie pan był, panie Maśkiewicz, gdy trzeba było podjąć rozmowy ze związkami zawodowymi, by na czas uzgodnić treści regulaminu wynagradzania?! Może był pan w kolejnej wydumanej delegacji, która nic nie wnosi do życia gospodarczego miasta, obciążając tylko jego budżet.
Radni dopiero w kwietniu otrzymali od burmistrza projekty uchwał w tej sprawie. A jak to się stało, że tego problemu nie było w szkołach podległych powiatowi? Dzisiaj nauczyciele w szkołach miejskich Iławy muszą zrozumieć, że burmistrz odpowiednio wcześnie nie rozpoczął działań, a osłodą dla „zbitych” pedagogów ma być imienne wymienianie przez burmistrza rzekomo „winnych” radnych. Rzecz to jest niespotykana: kłamca kłamie swoim ofiarom prosto w oczy i jeszcze oczekuje na poklepanie po plecach.
Przypominam, że radni są jedynie organem zatwierdzającym bądź odrzucającym pracę organu wykonawczego, jakim jest burmistrz z całym aparatem urzędu miejskiego.
Jakie środki przeznacza się w budżecie na zajęcia pozalekcyjne ? Czy są one wystarczające ? Nie usłyszeliśmy, by miasto Iława pozyskało jakiekolwiek środki pozabudżetowe na zajęcia dodatkowe dla uczniów.
Tymczasem dlaczego znowu udało się to Starostwu Powiatowemu w Iławie, które prowadzi szkoły średnie. Słyszę, że powiatowcy pozyskali tylko do grudnia bieżącego roku aż 125 tys. zł na zajęcia popołudniowe dla uczniów.
Czy burmistrz uznał, że najlepszym sposobem, na zachowanie naszych uczniów, były przymusowe studia podyplomowe w zakresie wychowania, które drugi rok z rzędu proponuje pedagogom. Choć nie ma dla nich zainteresowania.
Jak to jest – i tu kolejny raz posłużę się przykładem z powiatu – że nauczyciele z powiatowych szkół średnich ustalają z dyrektorem swojej szkoły, jaki kierunek dodatkowych studiów wybiorą, a nauczyciele szkół miejskich muszą realizować pomysły burmistrza?... Przecież 1% odpisu funduszu płac na dokształcanie nauczycieli to część subwencji oświatowej, a nie jakieś dodatkowe środki z budżetu miasta.
Dlaczego zatem nauczyciel sam nie może decydować o dokształcaniu z pożytkiem dla swojego warsztatu pedagogicznego i – przede wszystkim! – dla ucznia!?
To ohydne, panie Maśkiewicz, że tak traktuje pan nauczycieli w mieście Iławie. Ale chyba nie tylko ich, bo wystarczy posłuchać iławskiej ulicy, żeby przekonać się ile „dobrego” zostało zrobione podczas pańskich rządów.
Ktoś by pomyślał, że ja sam nieświadomie przyczyniłem się do takiej sytuacji, pomagając panu w wygraniu wyborów 2002 roku i pewnie jest w tym sporo racji, że Woźniak ma kaca... Tak, Woźniak ma ogromnego kaca, bo dzisiaj widzi (nie tylko on), że Iława stacza się w bardzo niebezpiecznym kierunku.
Dlatego ja, Marcin Woźniak, zrobię wszystko, aby swoje błędy naprawić i żeby znowu za cztery lata nie wstydzić się za kandydata, którego poparłem.
Marzy mi się taki wrzesień, kiedy wypoczęci i uśmiechnięci po wakacjach uczniowie wrócą do szkolnych ławek, a spokojni o swój los nauczyciele nie będą musieli walczyć o należne im pieniądze. Kiedy to będzie? Może już za rok...
Marcin Woźniak