Z pewnym zaniepokojeniem odnotowałem w ostatnim czasie informacje o kilku haniebnych interwencjach lokalnej policji, których ofiarami padli – nie po raz pierwszy zresztą – całkowicie nie agresywnie nastawieni ludzie. Jeśli są to wieści wiarygodne, pora bić na alarm.
Leszek Olszewski
Nie żyjemy obecnie. w socjalistycznej republice bananowej, gdzie idiotycznie nazwany „pan władza” kreowany był na władcę prawie życia i śmierci zatrzymanego, a w demokracji obywatelskiej. Ta zaś rolę policji określa mianem służebnej wobec społeczeństwa. Po to w końcu płacimy im za mundury, benzynę i pensje ze swoich podatków, by móc oczekiwać czegoś w zamian.
Jeśli pseudostróże Prawa bez sensu biją tu i tam wystraszonych ludzi, to sygnał, że trzeba im się – nawet poprzez zwierzchników, czy parlamentarzystów – uważniej przyjrzeć i dobrać błyskiem do skóry. Posuwając się nawet do dyscyplinarnego zwolnienia ze służby dla odzyskania wizerunku, dobrego imienia. Dla panów bowiem, którym policyjne odzienie działa jak wcielenie do SS za Hitlera miejsca w szeregach policji państwowej być nie może.
I tu pod szczególną lupą winny znaleźć się zwłaszcza oddziały prewencji. Służą w nich świeżego naboru ludzie, tam też zwykle ujawnia się, że ktoś ma skłonności do wyżywania się na innych, bo wsiadł do granatowego auta z białym paskiem, uznając się za króla życia. Ktoś inny zaś nie, preferując spokój i działania perswazyjne nad język pałki czy nie daj boże pięści. Białoruś niedaleko, może tam niech się pierwsi zaciągną? Jest kogo lać i żadnej kontroli nie uświadczą, bo prezydent na nich opiera gruntowanie swego „autorytetu” w państwie.
To tytułem azymutu na przyszłość, bo np. w Anglii za udowodniony przypadek nadużycia swych kompetencji i jakąkolwiek przemoc fizyczną wobec obywateli mogliby skończyć nadgorliwcy w więzieniu. Stąd tam się to nie zdarza poza gaszeniem jakichś gangów, pijackich bijatyk itp. To tytułem drugiego azymutu z końcową zagadką: który z wymienionych krajów jest członkiem UE?
Ja policjantów w Iławie zawsze szanowałem i szanuję, bo i jest za co. Są w większości kompetentni, nierzadko uśmiechnięci, podchodzą do swoich obowiązków profesjonalnie i z klasą, co nawet okoliczności wlepienia mandatu czyni czasem nie do końca dramatyczną chwilą dla karanych. I oby tak dalej, tyle, że nie znam ich de gremio, w której to materii góruje nad nami wszystkimi komendant miejski.
Temu człowiekowi musimy zaufać i zawierzyć w jego zaangażowanie ku oczyszczeniu atmosfery poprzez konkretne i zdecydowania działania. Pod tym kątem, iż jeśli problem jest realny, nie urojony, a na to wszystkie znaki na niebie i Saturnie wskazują, to zareaguje on poprzez niemałe swe kompetencje nań tak, iż podobne newsy medialne raz na zawsze znikną z czołówek prasowych. O co go z tego miejsca w imieniu Partii Ludzi Poirytowanych proszę.
Nie wiem jak jest i było w Suszu, ale znów dziwnym trafem wierzę pokrzywdzonym, bo chyba z nudów nie wszczęli larum zmyślając naprędce dramat. W każdym razie gość, który trzyma tam ster komendy winien postąpić podobnie, łamiąc bezkarność „młodych wściekłych”, bądź też podać oszczerców do sądu jeśli fantazjują, kalając tym samym „Wspaniałą Brygadę Umundurowanych Suszan”. Innej drogi raczej, a nawet na pewno nie ma...
Głównym zadaniem szefa policji, szczególnie w takich dziurach jak Susz czy Iława winno być unaocznienie szarym i steranym ludziom szacunku jaki policja do nich ma, a nie okazjonalne wyżywanie się na tych, co wydają się bezbronni, bez wpływów i znaczenia. Gdyby to się chłopu udało, można się ustawić po zaszczyty i zbierać laury, ale dopiero post fatum.
Policja, straż miejska itp. służby mundurowe są ze swej istoty wymyślone „dla ludzi”, a nie „na ludzi”. Jak ktoś chce, niech poogląda amerykańskie filmy, kiedy to nieczęsto panie czy starsi panowie wykłócają się ze stróżami prawa o swoje. Proszą o pomoc, wyrysowanie dojazdu do jakiejś ulicy, zdjęcie kotka z drzewa – słowem mają określone wymagania wobec nich. Nie dają się zbyć byle czym, dzięki pełnej świadomości relacji jakie winny panować między stronami w normalnych realiach.
Policjant winien być przyjacielem ludzi, nie ich postrachem i tu po raz kolejny wspominam z tendencjami wymiotnymi kilkukrotne wizyty prewencji olsztyńskiej w Iławie bodaj dwa lata temu i kontrole kierowców oraz ich samochodów na zasadzie łapanek w okupowanej Warszawie. Stali z karabinami w pięciu-sześciu, z butnymi minami, jak przed egzekucją z okazji walk plemiennych. Twarze proste, nieskalane myśleniem sięgającym poza zaspokojenie potrzeb kulinarnych i fizjologicznych – oto oni – bat i bicz niebios na to miasto.
Potem jakiś komendant wojewódzki o podobnych predyspozycjach intelektualnych szczycił się tymi akcjami w prasie, aż niedługo wywalono go z misji i na szczęście słuch o nim i jego chłopcach zaginął. Generalnie policja w Polsce jeszcze mentalnie jest zakorzeniona w PRL-owskiej Milicji Obywatelskiej, co objawia się choćby próbą nawiązywania dialogu z kierowcą, który przekroczył prędkość w stylu: „A dokąd to się tak spieszymy panie kierowco?”.
Na Zachodzie stróż prawa prosi o prawo jazdy, informuje za co zostaliśmy zatrzymani i jakim mandatem nas z tej okazji uraczy. Żadnej próby infantylnych pogaduszek, bezsensownych pytań, tłumaczenia, że szybkość jest potrzebna przy łapaniu pcheł i temu podobnych żenujących monologów. „Złamałem przepisy, poniosę konsekwencje” – tak tam wygląda relacja dwójki poważnych ludzi. Po czym – o ile wszystko inne gra – rozstają się i ich znajomość nie wybiega poza krótkie a rozsupłujące sprawę zdania.
Inną zmorą po PRL-owską jest częste folgowanie przewinieniom polskich bieda-gwiazdorów, bo policjant z żoną ogląda go w telenoweli, to weźmie autograf na pamiątkę, machając rzewnie na pożegnanie. Zgniły Zachód, do bólu czytelny w zasadach jakie wyznaje, zwalnia momentalnie gościa ze służby, a raczej nie zwalnia, bo żadnemu policjantowi nie przyszłoby do głowy podobne zachowanie.
Wzywam więc do pozytywistycznej pracy u podstaw w komendach rejonowych, do których to przesłanie dojdzie. Nawet jeśli 2% z was to ludzie z przypadku, warto zadbać, by nie za długo zachowali posady. Wszystkim ulży, oprócz nich.
Leszek Olszewski