W czas zadumy nad swym losem, w otchłań myśli nieuśpionych zanurz się, kiedy byłeś młody, kiedy dzieliłeś się opłatkiem w nadziei, że chwila ta trwa bez końca. Tymczasem o dziadkach zapomniałeś, zaś rodzice tylko w mętnych myślach jeszcze się snują… Zostało dziedzictwo.
„Powrócisz tu, gdzie wierzby pośród pól. Powrócisz tu, gdzie klucze białych chmur. Powrócisz tu, by szukać swoich dróg i gwiazd, by słuchać znów, jak wiosną śpiewa las. Powrócisz tu...”
W takiej chwili w myślach moich drzemie, abym podzielił się z Wami refleksją nt. naszej osobistej, dalej – społecznej i obywatelskiej tożsamości, patetycznie mówiąc, skąd przybywam, kim jestem i dokąd zmierzam. Jeśli w ogóle jestem i jeśli przybywam oraz tęsknię. Refleksję budzi ma troska o zanik tożsamości młodego pokolenia Polaków, dla których identyfikacja, szczególnie z krajem ojców – często jawi się iluzją.
Tożsamość osobista to nic innego jak moje wnętrze, inaczej natura, z niepowtarzalnymi cechami osobowymi i fizycznymi, też jedynymi zachowaniami i postawami, wreszcie z serca rodziców nabyta moja odrębność, czasem unikalność i niepowtarzalność na tym świecie i przynależność do narodu Polaków.
Warto zastanowić się, gdzie korzenie naszej tożsamości, identyfikacji, czyli mojego ja. Ona zakorzeniona jest w mojej rodzinie, ale nie tylko – też w środowisku szerszym jak rodzina, czyli w społeczeństwie i, jeszcze szerszym – w narodowości. Nasza identyfikacja, swoista łączność będzie silna wówczas, kiedy wyrośnie z żyznej gleby, kiedy o naszym jestestwie (być) zadecydują więzi z rodziną, z tą społecznością, regionem i krajem wreszcie; kiedy zatęsknisz do tych wartości, które są moim życiem, ważnym… bytem. Lecz mam pytanie: kiedy te więzi będą silniejsze? Oczywiście wtenczas, gdy czujesz się nieopuszczony, dowartościowany, gdy tymczasem różnie bywa.
Nasza osobista tożsamość jest przekonaniem o tym, kim jestem, skąd jestem, co robię, jak myślę, co czuję, do czego dążę. Uświadomienie sobie więzi łączących nas z innymi osobami, dostrzeżenie poczucia przynależności do grupy (np. rodziny, grupy uczniowskiej, grupy zawodowej, narodu) i jej odrębności od innych grup stanowi fundament formowania tożsamości społecznej, a w naszym odczuciu – iławskiej. W takiej chwili rodzi się pytanie: skąd biorą się korzenie takiej a nie innej świadomości? Tu mamy tylko jedną odpowiedź: oczywiście z naszej kultury jako pokoleniowego dziedzictwa dorobku materialnego, ale nade wszystko wartości dorobku duchowego. Zaiste, tożsamość nasza ma korzenie w kulturze.
Tej wąsko i szeroko pojętej. Zaczynem ku formowaniu kultury są zachowania, nawyki, zwyczaje, obyczaje, kształtowane od kolebki w domu rodzinnym, jak też w środowisku. Zawsze kultura wyraża się w dziełach sztuki, jak w malarstwie, muzyce, architekturze, rzeźbie, sporcie; też myśli literackiej, naukowej i wynalazczej. Tożsamość narodu wynika nie tyle ze stanu gospodarki, a z wielkości ducha i kultury w szerokim aspekcie. Że powiem tak: dbałość o kulturę to troska o nasze istnienie nade wszystko, bezpieczeństwo i zdrowie narodu we wszystkich jego wymiarach, w tym psychicznym. Nie ma człowieka bez kultury i, co więcej: nie ma narodu bez kultury. Polski naród przetrwanie podczas rozbiorów, ostatniej okupacji wojennej, pozorowanej demokracji w powojennym systemie zawdzięcza nie środkom fizycznym, tj. przemocy, a mocy większej od tamtych sił – kulturze własnej narodu.
Naród polski przetrwał dzięki potędze literatury, między innymi sienkiewiczowskiej „Trylogii”, która napisana była ku pokrzepieniu polskich serc, dla podtrzymania ducha narodu podczas zaborów poprzez wskrzeszenie wielkich czynów i chwały dawnej Rzeczpospolitej. Dziadka mego, prostego rolnika, z opowieści o bohaterach z „Potopu” pamiętam jak dziś. Dla mnie gawędy jego były czymś niezwykłym w tym, że zwyczajny człowiek z pasją opowiada w szczegółach o dziejach polskich z literatury przeczytanych.
Sienkiewicz po wręczeniu Nagrody Nobla 10 grudnia 1905 roku między innymi wygłasza taką mowę:
„(...) Jednakże zaszczyt ten, cenny dla wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszy musi być dla syna Polski! Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysięcznych dowodów, że ona żyje! Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa! Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać! Żyje i żyć będzie dzięki potędze kultury swej”.
Józef Piłsudski, by wyzwolić Polaków z niewoli, iskrę rewolucyjną rozpalił w sercu z czytanek mamy. To mama czytała i opowiadała o Kordianie ze Słowackiego, o Wallenrodzie z Mickiewicza. Takie to były wtedy czytanki, a dziś… o czym matki czytają synom i czy w ogóle czytają? Podobne emocje wskrzeszało polskie serca malarstwo Matejki, między innymi „Bitwa pod Grunwaldem” czy „Hołd pruski”.
Tożsamość, tutaj narodowa, powinna mieć źródło nade wszystko w kulturze, która od zawsze była fundamentem rozwoju społeczeństw. Kultura jednak ulega zewsząd przeróżnym zakusom: jej degradacji, poniżania, unicestwiania, niedofinansowania. Kultura jako rzecz święta narodu nie może być pod presją dyktatu rozbuchanego liberalizmu, tzn. nie może ulegać jej funkcjonowanie despotycznej ekonomii zysku. Ten absurd doprowadził w Polsce do likwidacji czytelni wiejskich, małych szkół. Ostatnio jednak widzimy pewien zwrot i zrozumienie kultury w dziejach narodu.
Naród niemiecki nie obnosi się wcale za swoją siłą gospodarczą, ekonomiczną czy polityczną. Owszem, dumni są z tego, ale chełpią się, że są narodem filozofów i poetów, wysoko humanistycznie wyedukowanych, stałych bywalców teatrów, muzeów, bibliotek i sal koncertowych. Łacina lub greka wraz z kulturą i historią starożytności to przedmioty u nich licealne.
Na podsumowanie powiem, że szkodę w zakłóceniu rozumienia tożsamości wyrządziły nam wszystkim lata po Okrągłym Stole. Wielu z nas żyje na obczyźnie, z dala od swoich korzeni, rodzin, kultury i tożsamości. Podlegają oni procesom dezintegracji polskości i tożsamości narodowej. W pewnym momencie dowiedzieliśmy się z ust znanego polityka, że polskość jest odchyleniem i anomalią, a Polska rejonem gospodarczym Europy. Oby regionem tylko, nie skansenem.
I to jeszcze mam na myśli! Iławianie tworzą swoją kulturę w różnych dziedzinach życia. Niektóre z nich zostały zakodowane w kolejnych pokoleniach iławian; przekazywane i dziedziczone dalszym. Między innymi sportowy sukces piłkarski z lat 60. i dalej wielka drużyna z II ligi; znane nazwiska piłkarzy, działaczy czy nawet kibiców, których pamięć zostanie wieczna. Taka jest nasza kultura i tożsamość – iławianie! O czym w kolejnym felietonie.
FELIKS ROCHOWICZ